Jak pierwotnie miała wyglądać czołówka "Przyjaciół"? Zobaczcie wersję z "Shiny Happy People" zespołu R.E.M.
Magdalena Miler
1 czerwca 2020, 14:02
"Przyjaciele" (Fot. Warner Bros.)
Ciężko o bardziej popularną serialową czołówkę niż ta z "Przyjaciół". Jednak zanim została ona zaakceptowana w swojej ostatecznej wersji, przebyła długą drogę.
Ciężko o bardziej popularną serialową czołówkę niż ta z "Przyjaciół". Jednak zanim została ona zaakceptowana w swojej ostatecznej wersji, przebyła długą drogę.
Serial "Przyjaciele" przeżywa właśnie kolejną falę swojej popularności, a wszystko za sprawą przejęcia licencji przez HBO Max. W związku ze startem nowego streamingu powstanie także specjalny odcinek hitu NBC, ale jego premiera została opóźniona przez koronawirusa.
Przyjaciele — jak wyglądała oryginalna czołówka?
Szum wokół kultowej produkcji NBC sprawił, że na jaw wypływają nowe ciekawostki. Nowa ich garść, jak choćby ta tłumacząca, skąd w czołówce wzięły się cztery charakterystyczne klaśnięcia, pojawiła się w książce "Generation Friends" Saula Austerlitza.
Cała historia zaczyna się od Dona Ohlmeyera, jednego z szefów NBC, który po obejrzeniu czołówki pilota serialu, wtedy jeszcze zatytułowanego "Friends Like Us", stwierdził, że jest ona straszna i nie można zostawić jej w takiej formie. Wówczas intro składało się wyłącznie z sekwencji z szóstką głównych aktorów bawiących się przy fontannie.
— Co to ma być za czołówka? Jest okropna. Jest straszna. To mówi widzom: "Jesteśmy młodzi. Jesteśmy na czasie. Tańczymy przy fontannie, a wy nie możecie do nas dołączyć" — stwierdził.
Ohlmeyer zażądał, by w czołówce pojawiła się piosenka "Shiny Happy People" zespołu R.E.M. Jednak i takie rozwiązanie nie przyniosło oczekiwanego efektu.
Wtedy Michael Skloff, mąż Marty Kaufman, współtwórczyni serialu, zainspirowany brzmieniem Johna Lennona i Paula McCartneya, zaczął pisać z myślą o "Przyjaciołach" numer "I'll Be There for You". Do jego wykonania próbowano przekonać Michaela Stipe'a z R.E.M., Natalie Merchant z 10,000 Maniacs i duet They Might Be Giants, jednak nikt z wymienionych artystów nie podjął się tego zdania. Ostatecznie trafiło ono do zespołu The Rembrandts.
Tutaj konieczne było wypracowanie kolejnych kompromisów. Ohlmeyer z NBC wciąż był za R.E.M. i bardzo mu się spodobał pomysł pokazania fragmentów serialu w czołówce. Ostatecznie połączono je z sesją przy fontannie i The Rembrandts.
Był jednak jeden haczyk. Skloff komponując piosenkę, użył w pewnym jej momencie przetworzonych dźwięków bębna (dokładniej jego czterech uderzeń), które The Rembrandts zastąpili prawdziwą perkusją. Taki zabieg nie spodobał się Kevinowi Brightowi, jednemu z twórców serialu. Po rozmowie z asystentami wziął mikrofon i w trakcie piosenki klasnął cztery razy w dłonie. Stąd w tytułowej sekwencji szybkie i zdecydowane cięcie, które dzisiaj jest jedną z jej bardziej charakterystycznych cech.