"Kierunek: Noc" jest jak dzisiejsza rzeczywistość — mówi Ksawery Szlenkier, Polak z obsady serialu Netfliksa
Michał Kolanko
30 kwietnia 2020, 12:00
"Kierunek: Noc" (Fot. Netflix)
"Kierunek: Noc" to nowa produkcja Netfliksa na motywach "Starości aksolotla" Jacka Dukaja. O belgijskim serialu opowiada Ksawery Szlenkier, Polak, który jest w międzynarodowej obsadzie.
"Kierunek: Noc" to nowa produkcja Netfliksa na motywach "Starości aksolotla" Jacka Dukaja. O belgijskim serialu opowiada Ksawery Szlenkier, Polak, który jest w międzynarodowej obsadzie.
Wyobraźmy sobie, że słońce zaczyna zabijać. I to nieubłaganie. Wraz z przesuwaniem się sfery dnia ludzkość ulega zagładzie. Jedyny sposób, by przeżyć, to poruszać się w sferze nocy. Taka sytuacja zaskakuje pasażerów jednego z rejsowych samolotów, który startuje z Brukseli. To z grubsza początek nowego 6-odcinkowego serialu Netfliksa opartego na powieści "Starość aksolotla" Jacka Dukaja. Dukaj i Tomasz Bagiński byli zaangażowani w to przedsięwzięcie, a Polakiem w jednej z głównych ról (pasażerowie to międzynarodowa grupa) jest Ksawery Szlenkier, z którym rozmawialiśmy o serialu.
"Kierunek: Noc" stawia bohaterów w sytuacji ekstremalnej. Na dodatek muszą pokonać różnice, a czasami uprzedzenia wobec siebie. I to w sytuacji, do której nikt nikogo nie mógł przygotować. Pomysł na apokalipsę, który stworzył Dukaj i od której zaczyna się jego powieść, jest nietypowy. Dla twórców serialu to punkt wyjścia do opowieści o próbie ucieczki samolotem przed morderczymi promieniami słońca.
"Kierunek: Noc" — serial o przetrwaniu i współpracy
Ksawery Szlenkier opowiada nam o głównym przesłaniu i motywie serialu.
— To opowieść o przetrwaniu, o ludziach, którzy spotkali coś, czego nigdy by sobie nie mogli wyobrazić. I pytanie: co to z nimi zrobi jako ludźmi? To pełna napięcia opowieść o przetrwaniu. Serial jest też o przekraczaniu ograniczeń, zmianie postrzegania siebie i innych ludzi. Bez tego to wszystko zakończyłoby się katastrofą już w pierwszym odcinku — mówi aktor.
Postać Szlenkiera jest Polakiem i należy do międzynarodowej grupy pasażerów samolotu. Czym się wyróżnia?
— Jakub to historia, jakich znamy wiele. W latach 2000 wielu młodych zdolnych wyjechało za granicę. Tak było z Jakubem. On w liniach lotniczych zdobył pracę, zbudował swoja pozycję, dlatego trafia na pokład samolotu, bo linie go wysyłają, by przeprowadził szkolenie. Dlatego jest w samolocie, bo to mu daje wiedzę niezbędną innym, by przeżyć.
Szlenkier mówi też, że serial może być inspiracją w kontekście dzisiejszych wydarzeń na świecie.
— Nikt by się nie spodziewał, że to będzie kontekst tej premiery, ale tak, to jest serial o współpracy. Nikt o sobie nic nie wie, jedyne, co się okazuje w drodze kolejnych wydarzeń, to fakt, że każdy ma cechę albo umiejętność, która jest potrzebna do przeżycia. Np. zażegnywanie konfliktów. Może szczególnie w obecnym czasie potrzebujemy współpracy, potrzebujemy wzajemnego wspierania się, czasami też przyjmowania pomocy. Ten serial doskonale wpisuje się w dzisiejszą rzeczywistość. Ale przed czy po pandemii koronawirusa też by się w tę rzeczywistość wpisał. To inspiracja dla nas, dziś musimy korzystać z doświadczenia i wiedzy innych, jednocześnie musimy być gotowi, by dać swoją wiedzę innym. Wierzę głęboko, że dzięki takiej współpracy uda nam się pokonać i dzisiejsze zagrożenia.
Kierunek: Noc — baza to głowa Jacka Dukaja
Z aktorem wcielającym się w postać Jakuba rozmawiamy też o tym, czy przy pracy nad serialem przydało się jego wcześniejsze doświadczenie w teatrze.
— Są dwa elementy, które pomagają. W teatrze jest dystans między aktorem a widzem. Aktor musi mocno wysycić emocjami to, co mówi i robi, by dotarło to do każdego. By to nie było nijakie. Druga rzecz, że w teatrze liczy się zespół. Zawsze mówię, że teatr to sport drużynowy dla indywidualistów. Taki zespół mieliśmy na planie. Wszyscy byliśmy na równi, budowaliśmy to razem. Coś takiego spotyka się w dobrze zgranych zespołach teatralnych. Taki zespół stworzyliśmy. Bo byliśmy razem w tej metalowej tubie. Nawet gdy ktoś w scenie nie był dialogowo, to był gdzieś w tle. To doświadczenie teatralne tu się przydało. I reżyserzy tego szukali. Z jednej strony szukali intensywności, ale w środkach wyrazu ściągniętych do minimum — opowiada.
A jak wyglądała codzienna praca na planie w międzynarodowej obsadzie?
— Praca trwała kilka miesięcy. W tej pracy byli wszyscy razem cały czas. Trudnością było to, że tyle języków było używanych naraz. Komunikacja przebiegała i w języku francuskim, i po angielsku z Jasonem [George'em, showrunnerem serialu]. W tych momentach dużym oddechem były rozmowy z Jackiem [Dukajem] i Tomkiem [Bagińskim], czyli to, że mogliśmy rozmawiać po polsku.
Ksawery Szlenkier mówi, że duże wrażenie zrobiły na nim rozmowy z Jackiem Dukajem.
— Poznałem go, gdy kilkakrotnie odwiedzał plan. Wrażenia mam świetne, to człowiek o niesamowicie szerokich horyzontach. Wcześniej nie znałem jego twórczości, miałem szansę poznać "Starość aksolotla", "Lód". To jest absolutny fenomen. Baza do naszej fabuły to głowa Jacka Dukaja, ten pomysł, ta wizja. Jacek współpracuje z Tomkiem Bagińskim, znają się i wiedza, że s historie o których aż się prosi, by opowiadać je za granica. Przekonali do tego showrunnera i kierownictwo Netfliksa, i dzięki temu mamy "Kierunek: Noc".
Pytamy też o specyfikę pracy w sytuacji, gdy główny plan to pokład samolotu.
— Kamera musi być blisko człowieka. To samolot, metalowa tuba. W tym momencie musimy się skoncentrować na niuansach. Zaglądamy głębiej w człowieka. Są też momenty akcji, są momenty żywcem wyjęte z filmów katastroficznych. Mamy w tej produkcji wszystko, a to że rozgrywa się na pokładzie samolotu, to dodatkowy atut. W kinie postapo wszystko już było, zombie, wyludnione miasta. A tego co w serialu "Kierunek: Noc" jeszcze nie było.