Netflix obiecuje, że nie zabraknie seriali do końca roku. Wiemy, jak duże zapasy ma streamingowy gigant
Marta Wawrzyn
23 kwietnia 2020, 12:02
"The Crown" (Fot. Netflix)
Podczas gdy wszędzie zaczyna brakować nowych seriali, Netflix leci z kolejnymi premierami jak gdyby nigdy nic. Dlaczego? Otóż platforma ma gigantyczne zapasy nakręconych nowości.
Podczas gdy wszędzie zaczyna brakować nowych seriali, Netflix leci z kolejnymi premierami jak gdyby nigdy nic. Dlaczego? Otóż platforma ma gigantyczne zapasy nakręconych nowości.
Odwołane premiery ("Fargo"), przesunięcia na jesień ("Od nowa", "Dzień trzeci"), skrócone sezony (niemal wszystkie seriale amerykańskiej Wielkiej Czwórki), przerwane wątki, niedokończone pomysły, seriale pozbawione finałów ("Imperium"). Tak wygląda telewizja w czasach pandemii koronawirusa — wszędzie oprócz Netfliksa, który i w kwietniu, i w maju ma mnóstwo nowości. Co każe spytać, jak duże zapasy nakręconych seriali posiada platforma i kiedy one się wyczerpią.
Netflix nie planuje przerw w dostawach seriali
Na to pytanie odpowiedział sam Netflix, przy okazji ogłoszenia marcowych rekordów. Ted Sarandos, szef Netfliksa ds. treści, powiedział, że serwis może funkcjonować do końca 2020 roku bez większych przesunięć w ramówce.
— Nasze seriale i filmy na 2020 rok w większości są nakręcone i znajdują się w różnych fazach postprodukcji w różnych miejscach na świecie. Właściwie to mamy już rozplanowaną sporą część ramówki na 2021 rok. Nie planujemy za bardzo niczego przesuwać, a już z pewnością nie w 2020.
Jak to jest możliwe, że Netflix ma wszystko gotowe, podczas gdy inne platformy VoD i stacje telewizyjne nie mają czym wypełnić ramówek? Jak zauważył Sarandos, jego firma działa po prostu inaczej niż wszyscy w branży. Ponieważ seriale są pokazywane od razu całymi sezonami, kręcone są z większym wyprzedzeniem.
200 nowych produkcji Netfliksa czeka na premierę
O jak dużych zapasach mówimy? Naprawdę dużych, bo Netflix ma w tym momencie nakręconych ponad 200 filmów i seriali, które są w postprodukcji. Wszystkie będą mieć premierę w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Choć w końcu platformę dopadną opóźnienia premier (np. "Stranger Things" czy "Wiedźmina"), większość seriali zobaczymy zgodnie z planem (choćby nowy sezon "The Crown", który kończono w trakcie pandemii), a braki będą uzupełniane produkcjami animowanymi.
Podczas gdy problemy z contentem mają wszyscy, również nowe serwisy VoD, jak HBO Max i Peacock, Netflix jako jedyny znajduje się w komfortowej sytuacji i w tym momencie planuje wypuścić w 2020 roku jeszcze więcej własnych filmów i seriali, niż rok wcześniej. Dodatkowo chętnie przejmuje filmy, które nie miały premiery kinowej (jak polskie "W lesie dziś nie zaśnie nikt").
Oczywiście to nie oznacza, że kłopoty nie pojawią się w przyszłości. Jeśli ekipy filmowe nie będą w stanie wejść na plany zdjęciowe do końca roku albo do wiosny 2021 roku, Netfliksowi też skończą się nowości. Zwłaszcza że pytanie o to, kiedy bezpiecznie będzie można znów kręcić filmy i seriale, to tylko część problemu. Do tego dochodzi np. kwestia podróży międzynarodowych czy kontraktów aktorów i twórców, którzy najczęściej mają zobowiązania na kilka lat w przód.
W tym momencie Netflix kręci nowe produkcje tylko w Korei Południowej i na Islandii. Plan jest taki, żeby przenieść doświadczenia z tych planów zdjęciowych do innych krajów, kiedy już wznowienie produkcji będzie możliwe. Nie wiadomo jednak, czy nastąpi to w tym roku, czy dopiero w przyszłym.