"Everything's Gonna Be Okay" – i warto w to uwierzyć. Recenzja nowego serialu Josha Thomasa
Kamila Czaja
19 stycznia 2020, 19:00
"Everything's Gonna Be Okay" (Fot. Freeform)
Josh Thomas, twórca cudownego "Please Like Me", próbuje sił w amerykańskiej telewizji "Everything's Gonna Be Okay", czyli uroczą, pełną humoru opowieścią o nietypowej rodzinie w trudnym położeniu.
Josh Thomas, twórca cudownego "Please Like Me", próbuje sił w amerykańskiej telewizji "Everything's Gonna Be Okay", czyli uroczą, pełną humoru opowieścią o nietypowej rodzinie w trudnym położeniu.
Na wieść o tym, że nowy serial Josha Thomasa ("Please Like Me") pojawi się na Freeform, trochę się bałam, że stacja kojarzona z młodzieżowymi i familijnymi programami przytnie niepowtarzalny styl australijskiego twórcy do ugrzecznionych wymogów amerykańskiej telewizji dla wszystkich. Oglądając pierwsze trzy odcinki "Everything's Gonna Be Okay", przypomniałam sobie jednak, że to stacja, która dała nam, nawet jeśli na krótko, "Bunheads" i – niepotrzebnie z kolei przeciągnięte, ale na początku naprawdę ważne i oryginalne – "Switched at Birth".
Everything's Gonna Be Okay to coś dla fanów Please Like Me
"Everything's Gonna Be Okay" nie wszystkim przypadnie do gustu. Ale jeśli ktoś jak ja kochał "Please Like Me" (chociaż tym razem Thomas nie idzie tak mocno w autobiografię), bardzo lubił "Spojrzenia" HBO i seriale rodzinne znosi przez wiele sezonów tylko wtedy, kiedy zamiast sentymentalizmu oferują sporo czarnego humoru, błyskotliwych dialogów i przekraczania przyzwyczajeń rodem z Hallmarku, to nową produkcję Thomasa też powinien polubić.
Punkt wyjścia jest depresyjny, ale po "Please Like Me" wiadomo, że dla australijskiego scenarzysty i aktora im mroczniej, tym większy potencjał, żeby zafundować widzowi zwrot w postaci mówienia o tragediach i dylematach z humorem i urokiem. Nicholas (Thomas) to dwudziestoparolatek z Australii zajmujący się entomologią, który słabo zna swojego ojca (Christopher May), mieszkającego w Los Angeles i po śmierci drugiej żony samotnie wychowującego dwie córki. Kiedy Nicholas zbiera się do powrotu do domu z dłuższej wizyty, dowiaduje się, że ojciec wkrótce umrze.
Obsesyjnie skupiony na sobie, słabo jeszcze zdefiniowany w życiu, dobrze się bawiący świeżym romansem z Alexem (Adam Faison) bohater nie nadaje się na prawnego opiekuna nastoletnich sióstr, ale się nie waha. Trochę dlatego, że nie wie, co go czeka, trochę dlatego, że nie może znieść myśli, że wybrano by kogoś innego. Ale chyba głównie dlatego, że chce dobrze. To jedna z zalet seriali Thomasa – niepozbawieni irytujących wad ludzie w ogólnym rozrachunku są po prostu porządni.
Everything's Gonna Be Okay, czyli dziwni, mili ludzie
Są przy tym ekscentryczni, a kiedy uznać to za zaletę (ja uznaję), to wchodzi się w tę nietypową rodzinę właściwie natychmiast. Thomasowi imponująco dorównują dwie młode aktorki. Kyla Cromer, która sama jest na spektrum autyzmu, gra autystyczną Matildę. Ta postać dostaje szansę, by własnymi słowami przekazywać otoczeniu swój świat i problemy z jego interpretację. Z kolei Genevieve (w tej roli Maeve Press) miota się między wysoką świadomością komizmu pewnych społecznych wymogów a chęcią dopasowania się do rówieśniczek. No i nie zapominajmy o psie!
Drugi plan dopiero się zarysowuje, ale już widać, że Alex nieźle odnajduje się w świecie, w którym zabrakło reguł. Nicholas, Matilda i Genevieve nie mają pojęcia, na ile powinni być wyluzowanym rodzeństwem, a na ile surowym opiekunem i niesfornymi nastolatkami, więc tworzą zasady w miarę pojawiania się kolejnych sytuacji. Te, poza trudnościami społecznymi starszej z sióstr, nie są na razie bardzo dramatyczne, to raczej codzienne zmagania z rówieśnikami i uczuciami.
Jednak nawet zwyczajne problemy Thomas potrafi pokazać trochę inaczej. Dobrze działają dynamiczne montaże i wykorzystanie muzyki. Świetnie mieszają się tu absurdalny humor, podnoszące na duchu sceny (jak rodzinny taniec) i wątki związane z przeżywaniem żałoby oraz presji ze strony otoczenia. Trudno na razie ocenić, w którą stronę poprowadzone zostaną postacie nieco wrednych przyjaciółek Genevieve, ale dzięki temu Tellulah (Ivy Wolk) i Barb (Lori Mae Hernandez) nie dają się łatwo zaszufladkować. Jest też potencjał w postaciach dzwoniącej z Australii matki Nicholasa oraz Luke'a (Mason Gooding), w którym kocha się Matilda.
Everything's Gonna Be Okay – serial co najmniej okay
Podwójny pilot w ogóle się nie dłuży, a potem są już krótkie odcinki poświęcone różnym sytuacjom testującym nowy układ. Żeby polubić "Everything's Gonna Be Okay", trzeba pewne rzeczy przyjąć z dobrą wiarą. Choćby to, że ojciec przed śmiercią tak zabezpieczył rodzinę, że aspekt materialny nie martwi Nicholasa wcale. Bohater serialu może więc skupić się w pełni na dbaniu o emocjonalną stronę "wychowywania" sióstr. I radzi sobie, jak na sytuację, całkiem nieźle. Nawet jeśli czasem trudno mu się dziwić, że po radę "chciałby móc zadzwonić do kogoś dorosłego".