2. sezon "Sex Education" uczy, jak normalnie rozmawiać na każdy temat — recenzja powrotu serialu Netfliksa
Marta Wawrzyn
16 stycznia 2020, 21:03
"Sex Education" (Fot. Netflix)
Rok temu netfliksowe "Sex Education" było objawieniem, jeśli chodzi o seriale młodzieżowe. Teraz efekt świeżości przygasł, ale zostało wiele innych świetnych rzeczy. Recenzujemy 2. sezon.
Rok temu netfliksowe "Sex Education" było objawieniem, jeśli chodzi o seriale młodzieżowe. Teraz efekt świeżości przygasł, ale zostało wiele innych świetnych rzeczy. Recenzujemy 2. sezon.
Seriale o nastolatkach i dla nastolatków coraz rzadziej są w stanie nas zaskoczyć, bo czy jest coś, czego nie przerobili w "Beverly Hills, 90210", "Jeziorze marzeń", "Plotkarze" i setkach innych tytułów? W zeszłym roku, obok nierównej, ale pięknie nakręconej i fenomenalnie zagranej przez Zendayę "Euforii", najbardziej zaskakującą produkcją młodzieżową okazało się "Sex Education", brytyjski komediodramat, który za główny cel postawił sobie mówić szczerze i normalnie o sprawach związanych z odkrywaniem własnej seksualności. I to było jak objawienie.
Ważne tematy w 2. sezonie serialu Sex Education
2. sezon, który widziałam już w całości, aż takim objawieniem nie jest, ale jest dobrą kontynuacją. Serialowi nie tylko udaje się znaleźć kolejne istotne tematy do rozmów, ale też głębiej wejść w problemy swoich bohaterów — zarówno nastolatków, jak i dorosłych — oraz sprawnie przetasować relacje między nimi. Punktem wyjścia okazuje się masturbacja (biedny, biedny Otis) i chlamydia (biedna, biedna cała szkoła), a później mamy m.in. molestowanie seksualne, łóżkowe problemy osób tej samej płci, fetysze albo i nie, panseksualizm, aseksualizm, biseksualizm. Krótko mówiąc, dzieje się w liceum Moordale — i poza nim.
"Sex Education" tradycyjnie już udziela tysiąca mądrych lekcji życiowych, z sercem i humorem przebijając się przez kolejne trudne tematy. Moc ma zwłaszcza odcinek 7, odnoszący się do #MeToo i molestowania seksualnego w różnej formie. Czy jeśli, dajmy na to, nieznajomy koleś pokaże ci penisa w parku, to już powód do traumy? Serial Netfliksa udziela na ten temat długiej i skomplikowanej odpowiedzi, pozwalając swoim bohaterkom otwarcie porozmawiać o różnych "drobnostkach", spotykających każdego dnia jakąś kobietę, która wyszła z domu, wsiadła do autobusu, założyła krótką spódniczkę, znalazła się w tłumie obcych ludzi itp., itd.
Sex Education pogłębia postacie w 2. sezonie
Ale to nie jest tylko serial o seksie. Tym, co najlepiej wypada w nowym sezonie, są relacje interpersonalne, niekoniecznie romantyczne. Podczas gdy Otis (Asa Butterfield) romansuje z Olą (Patricia Allison), jego matka Jean (Gillian Anderson) próbuje stworzyć związek z jej ojcem Jakobem (Mikael Persbrandt). Efektem jest bardzo współczesna w duchu rodzinna farsa. Tymczasem w innej części miasteczka rozgrywa się znacznie mniej komediowa historia z Maeve (Emma Mackey) i jej matką w rolach głównych. Czy tutaj jeszcze da się cokolwiek naprawić?
Między Otisem i jego partnerką z podziemnej kliniki też czuć napięcie, bynajmniej nie seksualne. Podczas gdy on umawia się ze swoją potencjalną przyrodnią siostrą, ona zaprzyjaźnia się z Aimee (Aimee Lou Wood) i zapoznaje się z nowym sąsiadem Isaakiem (George Robinson). I właśnie te dość niespodziewane relacje, jak również proces dorastania i przemiany standardowej szkolnej niegrzecznej dziewczynki, są jednym z najlepiej poprowadzonych wątków w 2. sezonie "Sex Education".
Trochę zamieszania do życia naszych starych znajomych wprowadzają nowe postacie, czyli oprócz Isaaca także Viv (Chinenye Ezeudu) i Rahim (Sami Outalbali). Erica (Ncuti Gatwa) spotyka bardzo miła niespodzianka, podczas gdy Adam (Connor Swindells) zmaga się z nową rzeczywistością w szkole wojskowej. Tymczasem Jackson (Kedar Williams-Stirling) wreszcie robi coś odważnego. Równie dużo dzieje się u dorosłych bohaterów, w tym Jean oraz dyrektora szkoły i jego żony. Jeśli coś zrobiono w tym sezonie naprawdę dobrze, to jest to pogłębienie postaci, także tych z drugiego planu, i rozwinięcie wszelkich relacji między nimi.
2. sezon Sex Education to udana kontynuacja
Brakuje trochę tego fantastycznego wrażenia sprzed roku, że oglądamy coś nowego, świeżego i pod każdym względem niezwykłego. Pewne rzeczy, które zachwycały nas w 1. sezonie "Sex Education", jak specyficzny klimat, styl lekko zainspirowany modą na retro czy otwarty sposób, w jaki rozmawia się tutaj o seksie, teraz wydają się zupełnie zwyczajne. Nie zmienia to faktu, że serial wciąż robi swoje, robi to z empatią i robi to dobrze. Mówiąc trywialnie, bawi i uczy jednocześnie.
Wydobywanie komizmu z sytuacji dziwnych, kłopotliwych i niezręcznych to wciąż tutejsza specjalność, a przoduje w tym duet Anderson/Butterfield, znów rewelacyjny w rolach matki i syna mieszkających w domu, gdzie na każdym kroku człowiek potyka się o coś związanego z seksem. Cudowną scenę, kiedy guru seksu Otis trenuje robienie palcówki na pomarańczy, zapewne doceniliby bohaterowie "Call Me by Your Name", a podobnych sekwencji jest więcej. Anderson znów samą intonacją głosu potrafi sprawić, że robi się gorąco i prześmiesznie jednocześnie.
"Sex Education" w 2. sezonie pozostaje więc świetnym sobą, nawet jeśli pewne pomysły — także w warstwie fabularnej — są dalekie od zaskakujących. Ważne, że na swoim miejscu są otwartość, szczerość, komediowa lekkość i gotowość do rozmawiania po ludzku na absolutnie każdy temat. To właśnie czyni serial Netfliksa wyjątkowym i, co tu dużo mówić, potrzebnym. Nawet jeśli to tylko popkultura.