Kim był Lube Man z serialu "Watchmen"? Tożsamość tajemniczego "superbohatera" została ujawniona
Marta Wawrzyn
17 grudnia 2019, 15:32
"Watchmen" (Fot. HBO)
Finał "Watchmen" odpowiedział na wiele ważnych pytań, ale nie starczyło czasu na Lube Mana. Na szczęście brakujących informacji dostarczyła internetowa Peteypedia. Jesteście ciekawi?
Finał "Watchmen" odpowiedział na wiele ważnych pytań, ale nie starczyło czasu na Lube Mana. Na szczęście brakujących informacji dostarczyła internetowa Peteypedia. Jesteście ciekawi?
Składające się z dziewięciu odcinków "Watchmen" można postawić na półce jako wzór, jak robić satysfakcjonujące, zamknięte historie z otwartym polem do kontynuacji. Finał przyniósł odpowiedzi na najważniejsze pytania, ale Damon Lindelof i spółka nie zapomnieli też o bzdurkach. Jak na przykład Lube Man, śliski gość w kostiumie, którego Angela Abar (Regina King) goniła w 4. odcinku.
Watchmen — kim jest serialowy Lube Man?
Jego tożsamości nie ujawniono co prawda w samym finałowym odcinku, ale zrobiono to w Peteypedii, cotygodniowym internetowym periodyku stylizowanym na wpisy agenta Dale'a Peteya (Dustin Ingram), współpracownika Laurie Blake (Jean Smart). Z ostatniego wpisu, zamieszczonego zaraz po finale serialu, dowiadujemy się, że Petey został zwolniony z FBI z powodu nieprofesjonalnego zachowania.
Autorem wpisu jest zastępca dyrektora FBI, Max Farragut, który informuje, że przy stanowisku pracy agenta Peteya znaleziono mnóstwo kopii dziennika Rorschacha, setki komiksów i słój czegoś, co wygląda "jak jakiś rodzaj oleju rzepakowego". Te odkrycia zdają się potwierdzać to, co część widzów podejrzewała od dawna: Petey to Lube Man we własnej osobie.
A jeśli wam mało, to kliknijcie słowa "canola oil" we wpisie w Peteypedii. Zostaniecie odesłani do tego zdjęcia oznaczonego jakże adekwatnie "american-zero-story.jpg". Lube Man wylądował na plakacie jako osoba poszukiwana przez policję w Tulsie.
Z ostatniego wpisu w Peteypedii dowiadujemy się także, że Petey gdzieś znikł, co oznacza, że Lube Man jest na wolności. Jego złapanie nie jest jednak priorytetem, podobnie jak głównym wrogiem w serialu nie okazali się rasiści. "Watchmen" raz jeszcze bezlitośnie zakpiło z idiotów i samozwańczych superbohaterów, okazując się komiksową historią, która idzie pod prąd pod każdym względem.