Opowiedzieliśmy teraz historię, która się zamknęła — Leszek Lichota o 3. sezonie "Watahy" i ciągu dalszym
Michał Kolanko
6 grudnia 2019, 12:35
"Wataha" (Fot. HBO)
"Wataha" wraca dziś z 3. sezonem, a Leszek Lichota opowiada nam, jak serial się zmienił, co wniosły nowe osoby przed i za kamerą oraz czy są szanse na kolejny sezon.
"Wataha" wraca dziś z 3. sezonem, a Leszek Lichota opowiada nam, jak serial się zmienił, co wniosły nowe osoby przed i za kamerą oraz czy są szanse na kolejny sezon.
Pierwszy odcinek trzeciego sezonu "Watahy" już jest dostępny w serwisie HBO GO, na HBO premiera o godz. 20:10. Cały sezon będzie składać się z sześciu odcinków emitowanych po jednym co tydzień i kontynuujących serialową historię po dwuletnim przeskoku czasowym. Wiktor Rebrow (Leszek Lichota) wrócił do Straży Granicznej i angażuje się w kolejną mroczną sprawę.
Wszystko zaczyna się, kiedy Straż Graniczna zatrzymuje dwóch migrantów, którzy próbowali uciec za naszą wschodnią granicę. Rebrow, idąc ich tropem, niespodziewanie odkrywa miejsce zbrodni. Brutalne zabójstwo odbija się echem w całej Polsce. Markowski rozpoczyna śledztwo, a Rebrow zgłasza się po pomoc do Igi Dobosz, zakładając, że sprawa może mieć drugie dno. Pnąca się po szczeblach kariery w Warszawie Dobosz niechętnie wraca w Bieszczady.
Rebrow ponownie stanie przed trudnymi wyborami. Mimo że wrócił do pracy w straży, przeszłość nie daje mu o sobie zapomnieć. Nie każdy jest zachwycony jego powrotem. Wielu patrzy na niego jak na podejrzanego, działającego na granicy prawa. Na horyzoncie pojawia się nieznana postać – Tatiana Barkova, nowa szefowa ukraińskich przemytników.
Wataha — Leszek Lichota opowiada o 3. sezonie
Z Leszkiem Lichotą rozmawiamy o tym, jak to jest wracać po kolejnej przerwie w Bieszczady, o zmianach w życiu jego bohatera, wyjeździe ekipy na Ukrainę, większej roli kobiet w "Watasze", a także szansach na kolejny sezon.
Kim Rebrow jest w trzecim sezonie "Watahy" i o czym jest ten sezon?
Leszek Lichota: Zacznijmy od Rebrowa, bo więcej o nim po dwóch sezonach wiemy. W końcówce drugiego dostał propozycję – po oczyszczeniu go z pewnych zarzutów – powrotu do pracy. Skorzystał z tego. Ale po dwóch latach nie udajemy że tego nie ma. W trzecim sezonie już tam jest od pewnego czasu. Jest na innych warunkach. Trochę jak to on, innymi i swoimi ścieżkami chodzi, swoje sprawy załatwia. Prowadzi osobne śledztwo, co wkurza innych pograniczników i resztę Watahy. Wkurza ich, że oni muszą robić najcięższe rzeczy a on robi swoje, ma ekstrazadanie.
W pewnym momencie okazuje się, że są dla niego ograniczenia, o których sam nie wiedział.
To dopiero później, nie chcę zdradzać szczegółów. Oczywiście Rebrow się na to nie zgadza. Przez to jednak, że stracił nieco zaufanie do ludzi i do całego otoczenia, to nie jest tak zżyty z Watahą jak to było wcześniej. Myślę, że dlatego, że chce ich bronić, chronić przed konsekwencjami tego, co się może wydarzyć. Już wcześniej kilka osób zginęło z jego najbliższego otoczenia przez to, że się zaangażowali w sprawy, które on próbował rozwikłać.
Na ile silne będzie jego poczucie winy?
Od pierwszego sezonu ma poczucie winy. Rebrow co jakiś czas, przez swój niełatwy charakter popełnia błędy, które mają nieodwracalne konsekwencje. Tu też tak będzie. I on po czasie zdaje sobie sprawę, że dał ciała. I później musi z tym żyć. W pierwszym sezonie zginęła jego dziewczyna, w drugim – jego najlepszy przyjaciel. On ma bardzo duży bagaż złych doświadczeń i musi się z tym mierzyć.
Na ile trudny był powrót do serialu, który już jest na trzecim sezonie i nie jest czymś nowym?
Na początku, przed rozpoczęciem trzeciego sezonu, wydawało mi się, że to trudniejsze niż w przypadku nowego projektu. Wtedy mamy nowe postacie, które możemy na nowo ulepić. Lepiej lub gorzej. Gdy wracamy do historii, którą już widzowie znają, do bohaterów z konkretną przeszłością, to trzeba do tego wejść z powrotem, mimo że każdy z nas robił coś w międzyczasie. Trzeba sobie to wszystko przypomnieć. Tak myślałem na początku, miałem na początku pewien problem. Z drugim sezonem było łatwiej, Rebrow był banitą w jakimś sensie, żył na odludziu.
Ten archetyp banity, włóczęgi widz dobrze zresztą zna.
Dla aktora, dla mnie to było jak budowanie postaci od nowa. W trzecim sezonie wracamy do wszystkiego, co było, Rebrow już nie może być jednocześnie tym samym człowiekiem. Czas minął, minęło kilka lat. To nie było łatwe zadanie, wymagało ode mnie wielkiej ostrożności.
Na ile trudniejsza była to praca przy trzecim sezonie w odniesieniu do innych w sensie warunków na planie? Podobno było dużo błota, podczas w drugim sezonie dominowało zimno.
My dokładnie już wiedzieliśmy, co nas czeka. Pierwszy sezon kręciliśmy jesienią, było wtedy dużo, bardzo dużo błota. To najtrudniejsze możliwe warunki. Drugi sezon kręciliśmy zimą, wtedy dobijało nas zimno. Byliśmy i psychicznie, i pod względem tego na przykład, w co się ubrać, przygotowani. To moim zdaniem nie stanowiło problemu. Nie było aż takim wyzwaniem, bo wiedzieliśmy co nas czeka.
A praca na Ukrainie była wyzwaniem? Bo to nowość dla ekipy "Watahy"?
Na pewno tak, może nie dla nas aktorów, bo poza mówieniem w języku, którego się nie zna, to nie miało znaczenia. Ale dla całej ekipy, dla logistyki – na pewno. To jest świat poza UE, rządzi się swoimi prawami. Nie zawsze to, na co się tam uda dogadać, rzeczywiście się wydarzy.
Czyli jakie są pana wrażenia?
Będąc na Ukrainie, czułem różnicę między Polską a naszym sąsiadem. Mimo że to jest raptem paręnaście kilometrów od hotelu, w którym mieszkaliśmy w Polsce, czułem wyraźną różnicę między nastawieniem, mentalnością ludzi, sposobem, w jaki żyją. Styl życia kompletnie różni się od naszego. To się na wszystko przekłada, bo to tworzy pewną mentalność. Nasza "Wataha" w Bieszczadach jest przyjmowana tak, jakby "swoi" tam wrócili. Ludzie nas znają. Na Ukrainie jesteśmy po prostu jakąś tam produkcją filmową.
Na ile same Bieszczady się zmieniły w trakcie prac nad "Watahą"?
Bardzo. Czy na lepsze, czy na gorsze – to zależy od tego, kto co lubi. Niektórzy będą mieć za złe, że przez rozwój turystyki niszczy się dzikość tego miejsca. A inni mówią, że to świetnie, bo jest więcej miejsc pracy, kwitnie turystyka, przez to poprawia się komfort życia tych, którzy dzięki temu zyskują. Przez trzy sezony widać bardzo tę zmianę. Ta zmiana nie jest przypadkowa.
W jakim sensie?
Region Bieszczady korzysta z sukcesu serialu "Wataha". My wykorzystaliśmy góry do naszych celów, a dzięki temu w jakimś sensie góry i ich mieszkańcy wykorzystali serial do swoich.
W trzecim sezonie na pierwszy plan wychodzą postacie kobiece — nie tylko po dobrej stronie Mocy, ale też po tej złej. Jak to zmienia serial?
Wataha w ogóle bardzo się sfeminizowała. Bo i reżyserami zostały dwie kobiety, tego wcześniej nie było. Kasia Adamik była w każdym sezonie, ale zawsze był też jakiś męski pierwiastek. Teraz mamy też mocnego przeciwnika w samym serialu – kobietę. Ale w "Watasze" kobiety zawsze były podmiotowe. To nie filmy z Jamesem Bondem, gdzie kobiety były tylko dodatkiem do Bonda i czekały na jego ratunek. Evgeniya Akhremenko, która gra szefową mafii ukraińskiej, wniosła do trzeciego sezonu coś nieoczekiwanego. Gdybyśmy obsadzili w roli bossa faceta, to my już takie historie przecież znamy. A teraz czujemy pewien dysonans. Piękna kobieta, świetnie ubrana, czarująca, a wiemy, co robi – i ten dysonans jest niekomfortowy.
Kobiety w serialach, filmach zmieniają role. Teraz nowy agent — agentka — 007 może być kobietą.
Zobaczymy, ale ogólnie to bardzo dobrze. Kobiety wnoszą duży ładunek emocjonalny do gry.
A gdy są za kamerą?
Muszę oddać im to, że były fantastycznie przygotowane do projektu. Zarówno debiutująca w tej roli Olga Chajdas, jak i Kasia Adamik, która była w zespole od początku. Wniosły pewnego rodzaju czujność. Kobiety często ostudzają zapały, sprowadzają na ziemię, ochładzają rozbuchane plany. Dały pewną ostrożność, jeśli chodzi o to, co robimy i jak opowiadamy naszą historię. Gdyby nie to, to historia być może byłaby nieco bardziej przerysowana. Trzymały nas w cuglach.
Myśli pan, że możliwe są dalsze sezony?
To dla mnie niewiadoma. Ale bez wchodzenia oczywiście w szczegóły wydaje się, że opowiedzieliśmy teraz historię, która się zamknęła. Byłoby czymś ciekawym, gdyby zaczęto myśleć o 4. serii. Ale moim zdaniem potrzebna byłaby nowa historia.