"Watchmen" odkrywa karty w 6. odcinku. Czy Damon Lindelof dokonał zmian względem komiksu?
Mateusz Piesowicz
26 listopada 2019, 20:00
"Watchmen" (Fot. HBO)
Najlepszy jak dotąd odcinek "Watchmen" przyniósł sporo wyjaśnień, ale też pewne wątpliwości. Czy twórca serialu zmienił w nim komiksową historię? Spoilery!
Najlepszy jak dotąd odcinek "Watchmen" przyniósł sporo wyjaśnień, ale też pewne wątpliwości. Czy twórca serialu zmienił w nim komiksową historię? Spoilery!
Jeśli widzieliście już 6. odcinek "Watchmen", czyli "This Extraordinary Being" (tytuł to cytat zaczerpnięty z komiksu), wiecie, że to nie tylko najlepsza, ale też najbardziej obfitująca w odpowiedzi z dotychczasowych serialowych godzin. Zabierając Angelę (Regina King) w niezwykłą podróż w czasie, twórcy uzupełnili sporo luk w jej i naszej wiedzy, jednocześnie w nowy sposób wiążąc tę historię z pierwowzorem.
Watchmen — czy serial zmienił historię z komiksu?
W tym miejscu pojawia się jednak pytanie: czy łącząc losy Angeli i jej dziadka, Willa Reevesa (Jovan Adepo w młodszej wersji, Louis Gossett Jr. w starszej), z historią komiksowego bohatera zwanego Zakapturzonym Sędzią, Damon Lindelof nie poszedł za daleko w swoim "remiksowaniu" oryginału? Twórca serialu mówił wszak przed premierą, że komiks to świętość i nie zamierza go ruszać. A tam przecież tożsamość pierwszego z zamaskowanych herosów nigdy nie została odkryta, więc… czyżby ktoś tu kłamał?
Bynajmniej, Lindelof po prostu w kapitalny sposób wykorzystał komiksową tajemnicę, dopisując do niej idealnie pasujące wyjaśnienie. Bo trzeba przyznać, że pomysł, aby Zakapturzony Sędzia okazał się czarnoskórym mężczyzną, jest wręcz genialny w swojej prostocie. Nie ingerując w fabułę pierwowzoru, nadano całej historii zupełnie nowego kontekstu, zarazem logicznie łącząc serial z komiksem. Kilka spraw załatwionych za jednym, błyskotliwym posunięciem.
Kim był tajemniczy Zakapturzony Sędzia?
Podsumujmy zatem, czego się dowiedzieliśmy. Młody chłopiec uchodzi z życiem z masakry w Tulsie. Dwadzieścia lat później zostaje policjantem, nie bacząc na wszechobecny rasizm i deklarując, że nie chce żyć przeszłością. Ta okazuje się jednak jak najbardziej żywa, przypominając o sobie w najgorszy sposób. Will niemal ginie z rąk własnych kolegów, spadkobierców Ku Klux Klanu nazywających siebie Cyklopami i planujących zmuszać czarnoskórych do ataków na siebie nawzajem.
To traumatyczne wydarzenie daje jednak początek zupełnie nowej historii — oto bowiem Will, ciągle z pętlą na szyi i w czarnej masce na twarzy, broni przypadkową parę przed napadem. Tak rodzi się Zakapturzony Sędzia, a niedługo potem jego śladem pójdą kolejni, wkrótce tworząc grupę superbohaterów zwanych Minutemenami. W większości kompletnie nieświadomą tego, że pierwszy z nich ukrywa swój kolor skóry za szczelnym kostiumem i warstwą makijażu wokół oczu, doskonale wiedząc, czym by się skończyło jego ujawnienie.
Historia to równie gorzka, co przekonująca, bo kierujące Willem intencje są w stu procentach zrozumiałe. Homoseksualny superbohater? Gdyby to ukryć, jeszcze by przeszło, zresztą podejrzenia wobec Sędziego i Kapitana Metropolis były zawsze (co przedstawiono we fragmencie tutejszego serialu w serialu, czyli "American Hero Story"). Ale czarnoskóry? Nie, to musiałoby doprowadzić do kolejnego linczu i wszyscy zaangażowani zdawali sobie z tego sprawę. Łącznie z Willem, mającym wprawdzie nadzieję, że sam zdoła coś w tej sprawie zmienić, ale koniec końców zatracającym się w gniewie, który kosztował go utratę rodziny.
Watchmen — co dalej z Willem, Angelą i resztą?
Na tym jednak zagadka wcale się nie kończy, bo przecież nie mamy pojęcia, co działo się z Willem przez ponad pół wieku. A że komiks nie wyjaśnił dalszych losów Zakapturzonego Sędziego po jego tajemniczym zniknięciu w latach 50., twórcy serialu mają otwartą ścieżkę dla własnej historii i można przypuszczać, że czegoś jeszcze się dowiemy. Ot, choćby co łączy Willa z Lady Trieu (Hong Chau) i jak odkrył powiązania Judda Crawforda (Don Johnson) z Siódmą Kawalerią — o ile te rzeczywiście istniały.
A nie możemy zapomnieć o również będącą częścią tej opowieści Angeli i jej reakcji na te wszystkie rewelacje. Jak widać w zapowiedzi następnego odcinka, cofniemy się również do jej przeszłości, a to powinno oznaczać kolejną porcję odpowiedzi. I choć nie wątpimy w wyobraźnię Damona Lindelofa, coś nam mówi, że przebić historię Zakapturzonego Sędziego będzie trudno.