David Harbour obstawiał, że "Stranger Things" będzie wielką porażką. Aktor opowiada, jak bardzo się pomylił
Magdalena Miler
21 listopada 2019, 12:02
"Stranger Things" (Fot. Netflix)
"Stranger Things" pojawiło się na Netfliksie w 2016 roku i właściwie z marszu stało się hitem. Jednak nawet David Harbour nie wierzył, że produkcja o dzieciakach z Hawkins osiągnie taki sukces.
"Stranger Things" pojawiło się na Netfliksie w 2016 roku i właściwie z marszu stało się hitem. Jednak nawet David Harbour nie wierzył, że produkcja o dzieciakach z Hawkins osiągnie taki sukces.
Dzisiaj "Stranger Things" jest jednym z flagowych seriali Netfliksa. Niedługo ruszą zdjęcia do 4. sezonu, a widzowie już snują teorie na temat tego, co może się w nim wydarzyć. Jednak w sukces serialu wątpiły nawet osoby, które w nim grały. Na czele z Davidem Harbourem, odtwórcą roli szefa policji w Hawkins, Jima Hoppera.
David Harbour wątpił w sukces Stranger Things
Aktor w programie "The Late Show with Stephen Colbert" opowiedział o tym, jak przeczuwał wielką porażkę "Stranger Things". W przekonaniu utwierdzał go fakt, że Netflix nie przygotował zakrojonej na szeroką skalę kampanii promocyjnej pierwszego sezonu.
— Byłem pewien, że to będzie całkowita katastrofa i ogromna porażka. Pamiętam, że przed tym, jak serial wyszedł, kiedy jeszcze kręciliśmy zdjęcia, siedzieliśmy i rozmawialiśmy, jak okropne będzie. Głównie przez mój występ. Myślałem, że zatopię cały serial.
Później, przed premierą zwykle widać jakieś reklamy w autobusach. Mieszkam w Nowym Jorku, włóczę się, w autobusach i na budkach telefonicznych są reklamy seriali. Tu nie było ani jednej. Trzy tygodnie, tydzień przed premierą robiłem sztukę z przyjacielem, który prowadzi znany program telewizyjny i powiedziałem mu: "Żadnych reklam! Żadnych! To chyba jakiś nowy rodzaj kampanii". A on na to: "Nie, oni chcą pogrzebać serial". Na co ja: "Co to znaczy pogrzebać serial? Nie rozumiem tego telewizyjnego żargonu". Wtedy on mówi: "Tak go nienawidzą, że chcą upewnić się, że nikt go nie obejrzy" — opowiada Harbour.
Gdy "Stranger Things" pojawiło się na Netfliksie i stało się — jak mówi Harbour — "znakiem naszych czasów", w jego życiu zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Odzywali się do niego różni ludzie, np. kierowcy, z którymi jeździł ileś lat wcześniej i wysyłali wiadomości o treści: "Widziałem Stranger Things. Jest takie dobre!".
— Właśnie wtedy poczułem, że maszyna ruszyła, ale wcześniej naprawdę myślałem, że to będzie wielkie nic. Później ludzie pozytywnie to odebrali i stało się masowym wydarzeniem, co było bardzo satysfakcjonujące — dodaje aktor.
Zdjęcia do 4. sezonu serialu ruszą na początku przyszłego roku. Wiadomo, że akcja wyjdzie poza Hawkins, a do obsady dołączą cztery nowe postacie.