Co trzeba wiedzieć przed obejrzeniem "Watchmen"? Poradnik dla widzów, którzy nie znają komiksu
Mateusz Piesowicz
21 października 2019, 12:27
"Watchmen" (Fot. HBO)
Chcecie oglądać "Watchmen", ale obawiacie się, że nieznajomość oryginału wam to utrudni? Mamy dla was ściągawkę z najważniejszymi informacjami. Ogromne spoilery z komiksu!
Chcecie oglądać "Watchmen", ale obawiacie się, że nieznajomość oryginału wam to utrudni? Mamy dla was ściągawkę z najważniejszymi informacjami. Ogromne spoilery z komiksu!
Jeśli zastanawiacie się, czy warto w ogóle zabierać się za serialową adaptację legendarnego komiksu Alana Moore'a i Dave'a Gibbonsa, odpowiadamy: zdecydowanie tak! Z zastrzeżeniem, że jest jednak pewien haczyk, bo choć "Watchmen" to całkiem nowa historia, rozgrywa się ona w tym samym świecie co oryginał, dokładnie 34 lata po wydarzeniach tam opisanych.
Damon Lindelof i reszta wprawdzie postarali się, by fabuła była zrozumiała dla wszystkich i wiele rzeczy po drodze wyjaśniają, ale nie da się ukryć, że znajomość komiksu wiele ułatwia.
Watchmen – co trzeba wiedzieć z komiksu?
Dlatego też dla tych z was, którzy powieści graficznej nie znają (lub znają, ale szczegóły zatarły się im w pamięci), a nie chcą czuć się w serialu zagubieni, przyszykowaliśmy poradnik przedstawiający najważniejsze fakty z alternatywnej historii USA. Polecamy mimo wszystko zapoznanie się z oryginałem, bo tego nie da się zamknąć w kilku wybiórczych punktach, ale na szybko powinny one pewne sprawy rozjaśnić.
Były dwie generacje zamaskowanych bohaterów
Ameryka po raz pierwszy ujrzała ubranego w dziwaczny kostium bohatera zwalczającego zbrodnię pod koniec lat 30. Był nim niejaki Zakapturzony Sędzia (w oryginale Hooded Justice), a zaraz po nim rozpoczęła się prawdziwa fala, skutkująca nawet utworzeniem grupy zwanej Gwardzistami (Minutemen).
Kapitan Metropolis, Komediant, Nocny Puchacz, Jedwabna Zjawa, Sylwetka, Dolarówka, Człowiek Ćma – same pseudonimy mówiły sporo na temat tego, jak barwna była to zgraja. Przetrwali jednak wspólnie tylko dekadę. Ktoś zginął, ktoś zwariował, ktoś inny miał zwyczajnie dość, do tego doszedł wewnętrzny skandal. W sumie i tak wycisnęli ze swojej chwili sławy, co tylko mogli.
Na kolejną generację trzeba było poczekać do lat 60. Ostał się Komediant (działający jako rządowy najemnik), role Jedwabnej Zjawy i Nocnego Puchacza przejęli młodsi, do tego doszli Ozymandiasz, Rorschach i Doktor Manhattan. Choć ta grupa nigdy nie działała razem na większą skalę, niektórzy współpracowali, odnosząc znacznie większe sukcesy od swoich poprzedników, na stałe zapisując się w pamięci Amerykanów i całego świata.
Ale tylko jeden z nich naprawdę był super
Głównie oczywiście za sprawą tego, który jako jedyny w tej historii naprawdę zasługuje na miano superbohatera. Ba, Doktor Manhattan ma nawet bardzo komiksową genezę, bo tak naprawdę nazywał się Jon Osterman i był fizykiem jądrowym, który w wyniku wypadku w laboratorium rozpadł się na cząsteczki.
Niedługo potem odrodził się jednak w zmienionej formie, już jako lśniąca niebieska istota o praktycznie boskich możliwościach. Jak nietrudno się domyślić, od tego momentu komiksowa rzeczywistość zaczęła się mocno różnić od naszej.
Doktor Manhattan mocno zmienił losy świata
Rządzący skrzętnie skorzystali bowiem z faktu, że "Superman istnieje i jest Amerykaninem", używając potęgi Doktora Manhattana do wygrania wojny w Wietnamie. Ten sukces (i brudna robota Komedianta, który prawdopodobnie zamordował Boba Woodwarda i Carla Bernsteina) zapewnił z kolei na tyle dużą popularność Richardowi Nixonowi, że ten bez problemów wprowadził poprawkę do Konstytucji, zapewniając sobie możliwość wielokrotnej reelekcji.
I tak panował miłościwie aż do 1992 roku, gdy zastąpił go… Robert Redford. A wcześniej mieliśmy napięte jak nigdy stosunki na linii USA/ZSRR, bo Sowieci nie byli szczególnie zadowoleni z faktu posiadania przez swoich przeciwników chodzącej broni masowej zagłady. Klimat coraz bliższej wojny atomowej unosił się więc w powietrzu aż do tragicznego roku 1985, w którym toczyła się akcja komiksu.
Bohaterowie dawno trafili na śmietnik historii
Zanim jednak do niej dojdziemy, trzeba jeszcze wspomnieć, że zamaskowani herosi odeszli do lamusa wcześniej, bo już w 1977 roku. Wtedy to weszła w życie ustawa Keene'a – zakazująca wszelkiej działalności samozwańczych mścicieli, oczywiście poza tymi pracującymi dla rządu. Większość przeszła w związku z tym dobrowolnie na emeryturę, z jednym wyjątkiem w osobie Rorschacha, od teraz działającego poza granicami prawa. Warto wspomnieć, że ustawa Keene'a nadal obowiązuje w serialowej rzeczywistości.
Śmierć Komedianta była początkiem końca
Wróćmy jednak do 1985 roku i śmierci, od której wszystko się zaczęło. Zamordowany został Edward Blake aka Komediant, co poskutkowało śledztwem prowadzonym przez Rorschacha, przekonanego że ktoś poluje na bohaterów w maskach. Wkrótce do sprawy zostali wciągnięci Nocny Puchacz (prawdziwe imię Dan Dreiberg) i Jedwabna Zjawa (Laurie Juspeczyk), swoją drogą od ładnych kilku lat żyjąca w związku z Doktorem Manhattanem, by w końcu zostawić go dla bardziej dostępnego Dreiberga.
Ale wracając do sedna, Komediant zginął, bo wiedział za dużo, a wszystko okazało się częścią znacznie większego spisku, na którego czele stał Adrian Veidt – milioner i najmądrzejszy człowiek na świecie, a w przeszłości bohater zwany Ozymandiaszem.
Monstrum z innego świata zaatakowało Nowy Jork
Tyle że nie z innego świata, a wyhodowane na Ziemi i nie zaatakowało Nowy Jork, tylko ocaliło ludzkość. Brzmi dziwnie, wiem, ale wbrew pozorom jest w tym dużo pokręconej logiki. Wszystko zaś sprowadza się do wspomnianego Veidta, który ułożył skomplikowany plan mający na celu powstrzymanie zbliżającej się zagłady atomowej, dochodząc do wniosku, że aby uniknąć wojen, ludzkość potrzebuje wspólnego wroga. Cóż nada się lepiej, niż gigantyczna kałamarnica z kosmosu? Tak, ja ciągle piszę całkiem serio.
Wykorzystując zatem swoje środki, Veidt zebrał najtęższe umysły na Ziemi, by wyhodowały potwora, a potem teleportował go do Nowego Jorku, zabijając przy tym trzy miliony ludzi, a reszcie fundując traumę na całe życie. No i skutecznie przekonując wielkie mocarstwa, że prawdziwe zagrożenie czai się gdzieś indziej, więc nie można marnować czasu na wzajemne wojenki. W ramach ciekawostki – tutaj dokonano największej zmiany względem oryginału w filmie "Watchmen. Strażnicy", gdzie w masowe morderstwo wrobiono Doktora Manhattana.
Czy prawda o tych wydarzeniach wyszła na jaw?
Gdy reszta bohaterów dowiedziała się o tym, co zrobił Veidt, ustalono, że ludzkość nie może poznać prawdy. Bo choć czyn był straszliwy, osiągnął swój cel – wyścig zbrojeń został zatrzymany. Ujawnienie, że za wszystkim stał jeden człowiek, rozpaliłoby konflikt na nowo, być może ze skutkiem w postaci armagedonu. Na kompromis nie zgodził się jednak Rorschach, za co zapłacił życiem, ginąc z ręki Doktora Manhattana (on sam po tych wydarzeniach opuścił Ziemię), zanim komukolwiek powiedział. Koniec?
Może nie całkiem, bo z komiksowego epilogu dowiadujemy się, że przetrwał dziennik Rorschacha. Niezawierający wszystkiego, ale ujawniający choćby, że to Veidt stał za morderstwem Komedianta, więc i tak mogący wprowadzić sporo zamieszania. O ile oczywiście trafi w odpowiednie ręce, a w redakcji prawicowego "New Frontiersmana", do której Rorschach wysłał swoje zapiski, niekoniecznie się takie znajdą.
Dalsza część tej historii to już serial, w którym pojawia się kilka postaci znanych z komiksu, jednak niekoniecznie w takich rolach, w jakich moglibyście się ich spodziewać. Ale to musicie odkryć już sami. My możemy tylko zapewnić, że nawet znając dotychczasowe wydarzenia i potrafiąc dodać dwa do dwóch, i tak będziecie porządnie zaskoczeni.