Pytanie na weekend: Jakie są wasze ulubione odcinki "Breaking Bad"?
Redakcja
12 października 2019, 15:02
"Breaking Bad" (Fot. AMC)
"Breaking Bad" wróciło w formie filmu "El Camino", a my chcielibyśmy powrócić pamięcią do najlepszych momentów serialu. Które odcinki są waszymi ulubionymi?
"Breaking Bad" wróciło w formie filmu "El Camino", a my chcielibyśmy powrócić pamięcią do najlepszych momentów serialu. Które odcinki są waszymi ulubionymi?
"Breaking Bad" znów jest z nami (recenzja filmu "El Camino" tutaj), więc czas powspominać to, co w serialu najbardziej nam się podobało. Oczywiście, gdybyście nas zapytali o najlepszy odcinek "Breaking Bad", odpowiedzielibyśmy chórem: "Ozymandias", dodając, że to prawdopodobnie jest też najlepsza godzina w historii telewizji. Ale jednocześnie jest to bardzo ciężka do przetrwania godzina, której oglądanie w kółko nie wchodzi w grę. A co z odcinkami ulubionymi?
Mateusz Piesowicz: Face Off
Nie zafundowałem sobie powtórki "Breaking Bad" przed premierą filmu, więc wybór najlepszego odcinka mógł stanowić pewien problem. Niektóre seriale nie wyparowują jednak z pamięci ot tak i jak tylko zacząłem zastanawiać się nad odpowiedzią, od razu do głowy przyszło mi kilku kandydatów. Oczywiście "Ozymandias", czyli obiektywnie jedna z najlepszych godzin w historii telewizji. Jedyne w swoim rodzaju "Fly". "One Minute", przy którym siedziałem jak na szpilkach, martwiąc się o Hanka. "Pilot", tym lepszy, gdy oglądany z odpowiedniej perspektywy. I wiele innych.
Jeśli mam jednak wymienić odcinek absolutnie ulubiony, bez wahania stawiam na kończące 4. sezon "Face Off". Rany, co to była za jazda! Napędzana adrenaliną od pierwszych minut, gdy Walter spacerował sobie po szpitalu z bombą w torbie i trzymająca na krawędzi fotela aż do ostatnich chwil Gusa Fringa, zachowującego nienaganny styl nawet w beznadziejnej sytuacji.
Ten pamiętny obrazek był jednak tylko wisienką na całym torcie atrakcji. Wykorzystanie Hectora Salamanki jako narzędzia zbrodni, jego "rozmowa" z DEA, irytujący i złowieszczy dźwięk dzwonka, gdy w jednej chwili wszystko stało się jasne… Każdy element zagrał tu perfekcyjnie, ostatecznie budując obraz Waltera White'a jako człowieka, który dla osiągnięcia celu nie cofnie się przed niczym. A jakbyście jeszcze mieli wątpliwości, widok konwalii majowej w doniczce powinien je rozwiać.
Marta Wawrzyn: Fly
Jestem wielką fanką odcinków butelkowych i uważam, że "Fly" pod względem jakości znajduje się mniej więcej w tych samych okolicach, co madmenowe "The Suitcase" (gdybyście mieli wątpliwości, to największy możliwy komplement). Dwóch facetów próbujących złapać muchę przez 45 minut to i kawał wdzięcznej, momentami slapstickowej komedii, i niezły dreszczowiec. Podczas gdy Walter obsesyjnie gania owada — przepraszam, próbuje usunąć skażenie — Jesse zamienia się w tego rozsądniejszego, czyli robi, co może, żeby pracować zgodnie z planem.
Zderzenie charakterów prowadzi do jednej z najgłębszych rozmów tej dwójki. Walt całkiem szczerze przyznaje, że powinien już być martwy i że przegapił idealny moment, żeby odejść z tego świata i zostać dobrze zapamiętany przez własną rodzinę. Zagłębiając się w zdarzenia pewnej nocy — tej nocy, kiedy zmarła Jane — omal nie mówi o parę słów za dużo. "Fly" bardzo długo balansuje na krawędzi, zbliżając się do tego momentu, kiedy Walt prawie się wygaduje. Napięcie z minuty na minutę rośnie. A skażenie w świecie Walta okazuje się być już nie do usunięcia.
Inny odcinek, który uwielbiam, to "4 Days Out" z 2. sezonu. Bardzo się cieszę, że "El Camino" nawiązało właśnie do niego, bo to była piękna rzecz. Walt, Jesse i ich zawodny kamper utknęli na pustyni i omal nie zginęli, ale na szczęście Walt zbudował nie robota, tylko akumulator. Później obaj chętnie wracali do tego pamięcią, kiedy stali się częścią korporacyjnego świata Gusa Fringa. Mam też słabość do "Dead Freight", odcinka z napadem na pociąg. To "Breaking Bad" w wersji rozbrykanej, przynajmniej dopóki wszystko nie kończy się tragedią.