Twardzielka w skórzanej kurtce. Archie Panjabi opowiada nam o "Katastrofie", Kalindzie i roli w "Run"
Mateusz Piesowicz
3 października 2019, 22:02
"Katastrofa" (Fot. Global)
Oglądacie "Katastrofę" z Archie Panjabi w roli głównej? W rozmowie z nami aktorka powiedziała, co przyciągnęło ją do serialu i czym serialowa Kendra różni się od Kalindy z "Żony idealnej".
Oglądacie "Katastrofę" z Archie Panjabi w roli głównej? W rozmowie z nami aktorka powiedziała, co przyciągnęło ją do serialu i czym serialowa Kendra różni się od Kalindy z "Żony idealnej".
"Katastrofa", czyli sześcioodcinkowy miniserial, który w Polsce pokazuje stacja 13 Ulica, to trzymająca w napięciu historia lotu pasażerskiego numer 716 – zaginionego w tajemniczych okolicznościach nad Oceanem Atlantyckim. Co stało się z samolotem i jego 256 pasażerami? Czy to awaria techniczna, błąd ludzki, a może coś jeszcze innego? Do wyjaśnienia sprawy zostaje wezwana Kendra Malley, niemająca sobie równych ekspertka w zakresie katastrof lotniczych.
W tej właśnie roli możemy oglądać Archie Panjabi, a więc Kalindę Sharmę z "Żony idealnej" we własnej osobie, z którą mieliśmy okazję zamienić parę słów. Zobaczcie, co przyciągnęło ją do serialu, ile jest prawdy w wizerunku twardej ekranowej bohaterki i czy po "Katastrofie" zmieniła swój stosunek do latania.
Archie Panjabi opowiada o serialu Katastrofa
Przypomnij sobie, jak po raz pierwszy czytałaś scenariusz "Katastrofy". Co cię przyciągnęło do tego serialu?
Pamiętam, że dosłownie nie mogłam się oderwać od lektury. Strona za stroną wciągałam się coraz mocniej, nie mogąc się doczekać, by poznać prawdę i dowiedzieć się, co się stało z tym samolotem. To był główny powód, dla którego chciałam zrobić ten serial, ale nie jedyny. Spodobała mi się rola Kendry, bo nie była jednowymiarowa i stanowiła wyzwanie. Fakt, że z projektem był już związany wspaniały Christopher Plummer, też zrobił swoje.
A nie sądzisz, że cała ta historia jest trochę przerażająca? Nawet nie tyle sama katastrofa, co kompletny brak informacji na jej temat.
I to jak! Gdy czytałam scenariusz, ciągle myślałam, co by było, gdybym znała kogoś na pokładzie tego samolotu? Jakbym się czuła, będąc krewną jednej z ofiar, obserwując całe to zamieszanie i musząc zbierać szczątki informacji, wiedząc, że prawdopodobnie już nigdy nie zobaczę swoich bliskich? Myślę, że to najbardziej traumatyczny aspekt tej historii i widzowie też go odczują.
W takim razie zmieńmy temat na nieco lżejszy. Co lubisz w swojej bohaterce?
Podoba mi się, że nie jest tylko chłodną profesjonalistką, która ma konkretne zadanie do wykonania, ale jest w pewien sposób emocjonalnie związana z katastrofą. Sama doświadczyła niedawno w swoim życiu tragedii i jeszcze nie zdążyła się z niej w stu procentach otrząsnąć, więc w jakimś stopniu jest w stanie postawić się po stronie ofiar. Zrozumieć, co dokładnie przeżywają ludzie, którzy właśnie kogoś stracili.
Ale oprócz tego Kendra jest także świetną specjalistką w swoim fachu. Przygotowywałaś się do roli w jakiś specjalny sposób?
Musiałam dokształcić się w zakresie profesjonalnego lotniczego słownictwa, bo w serialu jest go sporo, a nie lubię wygłaszać kwestii, których do końca nie rozumiem. Pojęłam też w trakcie przygotowań, że Kendra jest jedną z nielicznych kobiet na takim stanowisku, więc nie mogłam podejść do roli w typowy sposób. Spędziłam trochę czasu, uświadamiając sobie, z czym dokładnie się spotyka, musząc nawigować pomiędzy rodzinami ofiar, władzami i prasą, jednocześnie dobrze wykonując swoją pracę.
Kendra sprawia przy tym wszystkim wrażenie twardej kobiety – w typie bohaterek, które grałaś wcześniej. Celowo wybierasz takie role?
Nie, wierz mi, na ekranie wyglądam na znacznie twardszą, niż jestem w rzeczywistości. (śmiech) Tak się przyjęło z powodu grania Kalindy przez sześć lat, gdy rzeczywiście musiałam być twarda, ale myślę, że ten etap mam już za sobą. Co nie znaczy, że teraz chcę grać słabe kobiety! Raczej bardziej złożone, mające mocne i słabe strony, a Kendra się do takich zalicza.
Muszę jednak zapytać o Kalindę, zwłaszcza że sama ją wyciągnęłaś. Dostrzegasz jakieś podobieństwa między nią a Kendrą? Oprócz tej skórzanej kurtki rzecz jasna.
Zauważyłeś? (śmiech) Myślę, że obydwie są silnymi, niezależnymi kobietami, które noszą w sobie jakąś zadrę. Różnica polega na tym, że o Kendrze dowiecie się prawdopodobnie więcej w ciągu sześciu odcinków, niż o Kalindzie przez sześć lat, bo nie strzeże ona swojej prywatności w tak obsesyjny sposób. Ale na pewno obie uważają, że osobiste sprawy znacznie lepiej załatwiać po cichu, niż wywlekać je na widok publiczny.
Słyszałem, że nie należysz do ludzi, którzy boją się latania, ale czy po "Katastrofie" nie będziesz patrzeć na samoloty trochę bardziej podejrzanie?
Z jednej strony na pewno tak, ale z drugiej, gdy zobaczyłam, jak wygląda taki wypadek od środka… Gdy zdarza się coś takiego, wszystko się zatrzymuje. Cały świat wstrzymuje oddech i śledzi dokładnie, co się dzieje, a każdy pojawiający się problem jest natychmiast rozwiązywany. Wiedząc to, czuję się w jakiś sposób bezpieczniejsza, bo możliwość powtórki jest praktycznie zerowa. Oczywiście jakiś dreszczyk emocji zawsze będzie, bo strach i fascynacja lataniem są nierozłączne.
Zanim skończymy, powiedz jeszcze, jakie masz plany na przyszłość. Gdzie będzie można cię zobaczyć w najbliższym czasie?
W tym momencie pracuję nad "Run", czarną komedią od HBO, którą tworzy Vicky Jones, a jedną z producentek jest wspaniała Phoebe Waller-Bridge, niedawna laureatka nagród Emmy. To fantastyczne uczucie, być częścią takiego projektu.