"Siostra Jackie" (4×01): Nadchodzi nowe
Nikodem Pankowiak
11 kwietnia 2012, 20:00
Siostra Jackie sięgnęła dna. Chodzi oczywiście o jej życie osobiste, nie o poziom serialu. Ten na początku 4. sezonu jest równie wysoki, co wcześniej. Uwaga, spoilery.
Siostra Jackie sięgnęła dna. Chodzi oczywiście o jej życie osobiste, nie o poziom serialu. Ten na początku 4. sezonu jest równie wysoki, co wcześniej. Uwaga, spoilery.
Na początek muszę się do czegoś przyznać. Mam problem z "Siostrą Jackie". Niby to komedia, ale jakaś taka mało śmieszna. Nie, nie przeszkadza mi to, jeśli będę chciał się pośmiać, włączę coś innego. Serial o Jackie Peyton od zawsze traktuję jak dramat. Dlatego tym, którzy szukają okazji do śmiechu, polecam wybrać inną produkcję, bo wydaje się, że w 4. sezonie dramatów będzie nadzwyczaj dużo.
Zmiany, zmiany, zmiany – tak w skrócie można byłoby podsumować najnowszy odcinek. 4. sezon "Siostry Jackie" zaczyna się z wysokiego C. Nasza bohaterka idzie na odwyk! Kobieta, która niczym tornado sieje spustoszenie we własnym życiu, dochodzi do wniosku, że zniszczyła już wszystko, co się dało, pora zacząć odbudowę. Pytanie tylko, czy nie jest za późno?
Premiera nowego sezonu "Siostry Jackie" przyniosła ze sobą wielki przełom. Po raz pierwszy widzimy, jak tytułowa bohaterka w tak otwarty sposób przyznaje się do popełnionych błędów. To duży plus, mogący korzystnie wpłynąć na rozwój tej jakże wieloznacznej postaci. Pobyt na odwyku i odsunięcie na drugi plan szpitalnego zgiełku może dać serialowi drugi oddech, zawsze bardzo potrzebny, gdy ma się za sobą już trzy sezony. To właśnie moment, w którym Jackie dochodzi do wniosku, że od zderzenia ze ścianą dzielą ją już tylko centymetry i pora zmienić swoje życie. A to oznacza także zmiany w serialu.
Jackie nie jest oczywiście jedyną osobą, której życie uległo zmianie. Akalitus znów będzie pielęgniarką, O'Hara jest w ciąży, a zraniony Eddie pod wpływem alkoholu powiedział wreszcie Kevinowi całą prawdę. Pojawia się nowa postać, Mario Cruz, którego zadaniem jest najwidoczniej ożywić urazówkę i sprawić, by jej personel służył pacjentom jeszcze lepiej. Gdzieś za to zaginął Kelly i mam nadzieję, że jego zniknięcie zostało wyjaśnione przez twórców lepiej, niż odejście Mo-Mo. Wszystkie te wydarzenia sprawiają, że serial ma szansę otrzymać mocnego kopa, pozwalającego utrzymać wysoki poziom przez kolejny sezon.
Premierowy epizod ma bardzo dużą zaletę – jest świeży. Podczas oglądania ani przez moment nie towarzyszyło mi wrażenie, że gdzieś to już widziałem. Żadna z postaci na przełomie trzech sezonów nie zdążyła mnie zirytować i nic nie zapowiada, żeby miało się to zmienić. Dialogi wciąż pozostają jedną z najjaśniejszych stron tego serialu. Dwadzieścia pięć minut wydaje się być odpowiednią dawką, podczas której, choć akcja nie jest nadzwyczaj wartka, nie sposób się zanudzić. Gdybym miał wybrać jedną najlepszą scenę tego odcinka, byłoby to dla mnie zadanie niewykonalne, ponieważ kilka z nich zasługuje na spore uznanie.
Co nie podobało mi się w najnowszym odcinku? Odsunięcie Coopa na zupełny margines, nawet jeśli tylko jednorazowe, to błąd scenarzystów. Facet jest tak irytujący dla reszty personelu, że powinien wchodzić z nim w interakcje zdecydowanie częściej. Drugi problem to Thor i Sam. Zwłaszcza pierwszy z nich jest materiałem na bardzo interesującą i zabawną postać. Niestety zamiast tego kręci się bezładnie po korytarzu, robiąc wrażenie, że twórcy każą mu rozmawiać z innymi bohaterami tylko wtedy, gdy nie chcą kolejny raz popadać w schemat i fundować nam dialogi między tymi samymi postaciami. Producenci powinni zastanowić się nad zwiększeniem roli Thora lub odsunięciem go w cień, z którego będzie wychodził raz na kilka odcinków. Obecne rozwiązanie wydaje się być najgorszym z możliwych.
Mimo to widzę jasną przyszłość malującą się przed najnowszym sezonem "Siostry Jackie". Twórcom nie brakuje pomysłów na urozmaicenie życia bohaterów, nie zmieniając przy tym tego oryginalnego serialu w denną telenowelę. Świetnie napisane dialogi z najnowszego odcinka pomiędzy Jackie i O'Harą oraz Jackie i Glorią pokazują, że to jedna z najlepszych prezentowanych obecnie produkcji w kablówkach. W momencie, gdy bardzo dobry serial był bliski zjedzenia własnego ogona, twórcy postawili to zmiany. Wydaje się, że im się udało, choć z ostatecznym wyrokiem należy poczekać do końca sezonu. Sezonu, który już dziś ma zadatki na najlepszy z dotychczasowych.