"Awake" (1×05): Nic nie jest przypadkowe?
Andrzej Mandel
1 kwietnia 2012, 20:07
Odcinek "Oregon" nieco przynudzał, nieco mylił tropy, nieco denerwował, aby na koniec rzucić na kolana. Więcej takich poproszę.
Odcinek "Oregon" nieco przynudzał, nieco mylił tropy, nieco denerwował, aby na koniec rzucić na kolana. Więcej takich poproszę.
Niektórzy z Was pewnie sobie myślą: "Kolejna recenzja 'Awake'? Boże, ile można, czy ten Mandel ogląda coś poza tym?". A myślcie, co chcecie ;) Tak się bowiem składa, że ten serial naprawdę coraz bardziej mnie zachwyca.
Ale nim padłem na kolana, odcinek "Oregon" nieco mnie znużył. Męczył mnie wątek żony detektywa Brittena, która najwyraźniej radzi sobie ze stratą syna pomysłami takimi jak hiperaktywność charytatywna czy przeprowadzka do innego stanu, na którą detektyw Britten, oczywiście, w końcu wyrazi zgodę. Szczególnie, że psychiatra z "ciepłej" strony wytłumaczył mu, jak rozpadają się małżeństwa metodą "dla opornych".
Po "zimnej" stronie było tym razem o wiele ciekawiej. Pojawił się bowiem naśladowca seryjnego zabójcy, którego ściganie zakończyła niedawno pewna agentka FBI. Agentka zjawia się, oczywiście, na miejscu i zaczynają się kłopoty. Podejrzenia wzbudza bowiem wykorzystywanie przez Brittena tego, że oba jego światy się przenikają. Moje podejrzenia wzbudza zaś jego sposób kojarzenia. Scenarzyści mogliby iść w mniejszym stopniu na łatwiznę, ale…
Nim mogłem zastanowić się nad tym głębiej, ruszyło się wszystko. W ostatniej scenie dostaliśmy pewne wskazówki co do stanu bohatera i odarto go z wyjątkowości. W dodatku zapowiedź w tle świadczy o tym, że w obu rzeczywistościach detektywa Brittena mniej wydarzeń dzieje się przypadkiem, niż nam się wydaje.
A że przy okazji dostaliśmy postać, która może być naczelnym złoczyńcą sezonu? Nie będę narzekał, a nawet wręcz przeciwnie. Krwisty zły charakter to jest coś, czego potrzebuje niemal każdy serial. Tak jak dobra ścieżka dźwiękowa, z czego wielu z nas nie zdaje sobie sprawy. Tymczasem w "Awake" ścieżka dźwiękowa ma naprawdę olbrzymie znaczenie i towarzyszy nam o wiele częściej niż w wielu innych serialach, a przy tym jest mniej nachalna.
Jeżeli dodać fakt, że "Awake" ma jednak czołówkę z prawdziwego zdarzenia (nawet jeśli to kwestie z pilota), to moja konserwatywna część osobowości jest już naprawdę mile połechtana. Tą mniej konserwatywną łechcą inne szczegóły. Dla których czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek.