Serialowa alternatywa: "Nox", czyli mroczna wycieczka po podziemnym Paryżu
Mateusz Piesowicz
25 maja 2019, 21:02
Francuski kryminał – to już brzmi dobrze. A gdy dodamy do tego, że akcja zabiera nas w głąb paryskich katakumb, robi się naprawdę intrygująco. Poznajcie miniserial "Nox".
Francuski kryminał – to już brzmi dobrze. A gdy dodamy do tego, że akcja zabiera nas w głąb paryskich katakumb, robi się naprawdę intrygująco. Poznajcie miniserial "Nox".
Uwielbiacie kryminały, ale nużą was już kolejne podobne do siebie historie? Czujecie, że trzeba wam odmiany, może nie gatunkowej, ale przynajmniej w kwestii klimatu? "Nox", sześcioodcinkowy francuski miniserial produkcji Canal+ z 2018 roku, może być całkiem niezłym rozwiązaniem tego problemu. O ile tylko nie obawiacie się dreszczy, jakie ta mroczna opowieść bez wątpienia wywoła.
Serial Nox to wyjątkowo mroczny kryminał
Bo już na wstępie trzeba zaznaczyć, że "Nox" zdecydowanie nie należy do produkcji lekkich, łatwych i przyjemnych. Bardziej niż kryminał często przypomina rasowy thriller, świetnie też czując się w bliskich horrorowi klimatach i nie szczędząc przy tym widzom drastycznych obrazków. I choć twórcy z nimi nie przesadzają, starając się grać raczej umiejętnie budowaną atmosferą, gwarantuję, że kilka razy zechcecie odwrócić wzrok od ekranu. A jeśli cierpicie na klaustrofobię, to lepiej w ogóle się do niego nie zbliżajcie.
https://www.youtube.com/watch?v=duprCkbzVug
Wszystko dlatego, że jak już padło na wstępie, akcja "Nox" przenosi nas do Paryża. Czy raczej, uściślając, pod Paryż, gdzie na ogromnym obszarze (około 770 hektarów) rozciągają się powstałe przed wiekami i liczące setki kilometrów tunele, tworząc potężną sieć katakumb. Sieć, której mały urywek jest ogólnie dostępny, lecz zdecydowanie najbardziej rozległa część to raj dla tak zwanych katafilów, czyli miłośników przygód nielegalnie przemierzających podziemne korytarze. Ale jak się już może domyślacie, mroczny labirynt przyciąga także znacznie gorsze indywidua – zgadnijcie, na których się tu skupimy?
Zaczynamy jednak na powierzchni, gdzie poznajemy parę policjantów: zdecydowaną i pewną siebie Julie Susini (Maïwenn) oraz zawsze ściśle trzymającego się reguł, nieco bojaźliwego Raphaëla Bergera (Malik Zidi). Gdy podczas jednej z akcji stróże prawa schodzą śladem złodziei do podziemi, ścigająca ich Julie nagle znika bez śladu. Zgubiła drogę w ciemnych korytarzach? Uciekła z sobie tylko znanych powodów? A może stało się coś znacznie gorszego? Gnębiony poczuciem winy Raphaël rusza na poszukiwania partnerki, ale nie będzie w nich osamotniony.
Towarzyszyć mu bowiem będzie matka zaginionej, Catherine Susini (Nathalie Baye), emerytowana policjantka, której trudny charakter zdecydowanie nie będzie ułatwiać współpracy. Co innego z bezkompromisowymi metodami, bo te w zestawieniu z opieszałością zwykłych policyjnych poszukiwań, okażą się nieocenione. Tym bardziej, że jak szybko przekonają się Catherine i Raphaël, sprawa zaginięcia Julie jest znacznie bardziej skomplikowana, niż mogło się początkowo wydawać.
Nox – klaustrofobiczna podróż przez podziemia
Do tej pory historia prezentuje się zatem raczej prosto. Jest zaginiona, są poszukiwania, mamy niedobraną parę bohaterów, którzy stopniowo zyskują do siebie szacunek, a w końcu także pełną zwrotów akcji fabułę. Nie byłoby zatem w "Nox" niczego szczególnie wyróżniającego, gdyby nie sceneria. Bo nie ma co ukrywać – każda kryminalna historia zyskałaby, gdyby przenieść ją do ciasnych, mrocznych i niesamowicie klimatycznych podziemnych tuneli. Nic więc dziwnego, że twórcy skrzętnie ze swojego największego atutu korzystają, sprowadzając nas pod powierzchnię tak często, jak to tylko możliwe.
A tam rozgrywa się już zupełnie inna opowieść od tej, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni. Typowe detektywistyczne śledztwo schodzi na drugi plan, gdy wraz z bohaterami zanurzamy się w czeluściach rodem z koszmaru, a schodzenie coraz niżej i niżej przypomina pokonywanie kolejnych kręgów piekła. Strach pomyśleć, co musi kryć się na samym dnie, prawda? Na pewno nie zdziwi was więc fakt, że podczas tej niezwykłej podróży, nasi bohaterowie nie tylko staną oko w oko z diabłem w ludzkiej skórze, ale też dowiedzą się sporo o sobie samych, a nawet doświadczą nieodwracalnych zmian.
Trzeba przy tym zastrzec, że choć brzmi to wszystko bardzo osobliwie, "Nox" nigdy nie odrywa się zbyt mocno od ziemi. Twórcy lubią wprawdzie sięgnąć po szczyptę surrealizmu, a i w samej intrydze bez trudu dostrzeżemy logiczne dziury, ale ani przez moment nie ma wątpliwości, że rozgrywająca się tu makabra ma całkiem ludzki wymiar. Zestawienie jej z panującą na dole atmosferą niesamowitości daje zaś naprawdę ciekawy efekt, sprawiając, że francuska produkcja ucieka od kryminalnych schematów.
Nox – znany kryminał w niezwykłej otoczce
Przynajmniej w pewnym stopniu, bo nie da się ukryć, że trochę klisz się tu jednak znalazło. Począwszy od charakterystyki głównych bohaterów, a skończywszy na rozrastającej się intrydze, wkrótce prowadzącej w znane fanom gatunku rejony. W skrócie można powiedzieć, że im bliżej powierzchni, tym bardziej twórcy "Nox" kombinują, by nas czymś zająć. Czasem w bardzo dziwny sposób, a najczęściej niestety bez większego powodzenia.
Dowiadujemy się zatem o małżeńskich problemach Raphaëla i poznajemy trudne relacje Catherine z córką. Odkrywamy niebezpieczne zakamarki Paryża, zahaczamy rzecz jasna o imigrantów i rozgrzebujemy tajemnice, które ktoś bardzo stara się ukryć. Wszystko to gdzieś już widzieliśmy i to bez dwóch zdań w lepszej formie, bo płytkość niektórych wątków aż razi, podobnie jak sięganie po tanie efekciarstwo zamiast lepszego scenariusza. Dość szybko zacząłem się więc łapać na tym, że śledząc postępy bohaterów, czekałem tylko, by akcja znowu wróciła pod ziemię.
Inna sprawa, że gdy już "Nox" znajdywało się na właściwych torach, łatwo było twórcom wybaczyć wszystkie niedociągnięcia. Doceniając choćby to, że dokonali niezwykłej sztuki i pomimo kręcenia w bardzo trudnych warunkach (podziemne zdjęcia powstawały głównie w specjalnie przygotowanych pomieszczeniach na północ od Paryża), oddali znakomicie klaustrofobiczny klimat, a także upewnili się, że widzom nic nie umknie w ciemności. Pod względem realizacyjnym serial stoi więc na najwyższym poziomie, nadrabiając w ten sposób inne braki.
Dodając do tego dobrze funkcjonujący duet głównych bohaterów z wiodącą rolą charyzmatycznej Nathalie Baye, otrzymamy kryminał, który nie ma może ambicji odkrywania gatunku na nowo, ale poruszając się sprawnie wśród schematów, tworzy wciągającą i satysfakcjonującą opowieść. Pewnie, chciałoby się, żeby niektóre wątki pogłębił, a inne całkiem porzucił, ale koniec końców i tak pozostawia w pamięci sporo wyrazistych i dobrych wspomnień. A nie jest to coś, co można powiedzieć o wielu coraz bardziej odtwórczych kryminałach.