Dlaczego w finale 3. sezonu "Riverdale" nie wspomniano Luke'a Perry'ego? Twórca serialu wyjaśnia, jaki ma plan
Magdalena Miler
17 maja 2019, 16:03
"Riverdale" (Fot. CW)
Twórca "Riverdale" zaraz po śmierci Luke'a Perry'ego zapowiedział, że aktor zostanie uhonorowany w serialu. Teraz tłumaczy, dlaczego wydarzy się to dopiero w 4. sezonie.
Twórca "Riverdale" zaraz po śmierci Luke'a Perry'ego zapowiedział, że aktor zostanie uhonorowany w serialu. Teraz tłumaczy, dlaczego wydarzy się to dopiero w 4. sezonie.
Luke Perry był w trakcie zdjęć do ostatnich odcinków 3. sezonu "Riverdale", gdy trafił do szpitala z obszernym wylewem. Niestety, aktor zmarł 4 marca. Zdjęcia na planie zostały przerwane, a Roberto Aguirre-Sacasa stanął przed kolejnym wyzwaniem — jak uhonorować postać Luke'a w serialu?
Riverdale — śmierć Luke'a Perry'ego w 4. sezonie
Gdy Perry zmarł, twórca serialu miał już plan na ostatnie odcinki 3. sezonu "Riverdale" i choć wiedział, że w fabule będzie trzeba odnieść się do tych tragicznych wydarzeń, postanowił dać trochę czasu sobie i ekipie. Zamiast pośpiechu wybrał opcję, w której wszyscy na spokojnie przepracują stratę przyjaciela i wówczas zabiorą się za losy serialowego Freda Andrewsa, który aktualnie wyjechał poza miasto.
— Śmierć Luke'a była dla nas ogromnym szokiem. To było druzgocące i musieliśmy poradzić sobie ze swoimi emocjami, a dopiero później rozgryźć to, co będzie dalej. Mieliśmy już zaplanowaną całą resztę sezonu. Napisaliśmy resztę scenariusza zamiast wciskać do niego coś na siłę. Coś, co dla mnie miało być monumentalne i bardzo ważne.
Nie wiedzieliśmy, jak chcemy rozwiązać tę sytuację. Wiecie, to była reakcja. Dlatego zamiast zrobić to szybko i źle, postanowiliśmy dać sobie trochę czasu, przemyśleć wszystko i wrócić do tematu na początku 4. sezonu — mówi twórca.
Aguirre-Sacasa zapowiada, że wyczekiwany moment będzie hołdem dla Luke'a nie tylko jako aktora, który grał Freda Andrewsa, ale i przyjaciela, którym był on dla całej ekipy.