"Riverdale" żegna Luke'a Perry'ego. Jaka była ostatnia scena z Fredem Andrewsem?
Magdalena Miler
25 kwietnia 2019, 20:02
"Riverdale" (Fot. CW)
Dzisiejszy odcinek "Riverdale" nie wyróżniał się szczególnie, jeśli chodzi o fabułę, ale był wyjątkowy pod innym względem — ostatni raz w serialu widzieliśmy Luke'a Perry'ego.
Dzisiejszy odcinek "Riverdale" nie wyróżniał się szczególnie, jeśli chodzi o fabułę, ale był wyjątkowy pod innym względem — ostatni raz w serialu widzieliśmy Luke'a Perry'ego.
Luke Perry zmarł niespodziewanie w wieku 52 lat. W ostatnich dniach lutego aktor doznał obszernego wylewu, kilka dni później odszedł. Jego nagła śmierć była ogromnym szokiem dla jego rodziny i przyjaciół, a właśnie tak można określić ekipę, z którą nagrywał nowe odcinki "Riverdale".
Riverdale — ostatnia scena Luke'a Perry'ego
Gdy aktor trafił do szpitala, zdjęcia na planie serialu zostały wstrzymane. A kiedy pojawiła się tragiczna wiadomość o jego odejściu, twórca "Riverdale", Roberto Aguirre-Sacasa, wiedział, że scenariusz zostanie poszerzony o moment uhonorowujący postać Luke'a. Jednak zarówno showrunner, jak i aktorzy potrzebowali chwili, by przetrawić nieoczekiwaną i trudną emocjonalnie sytuację, w której się znaleźli.
Jeszcze nie wiadomo, co stanie się z Fredem Andrewsem, ale ostatni odcinek z tym bohaterem pojawił się dzisiaj na Netfliksie. Kilka dni wcześniej Roberto zapowiedział go na Twitterze.
— Odcinek Riverdale w tym tygodniu to ostatni, w którym wystąpił Luke. Jak zawsze, Fred ma dla Archiego kilka mądrych słów. Piękny i prawdziwy moment między ojcem i synem. Chciałbym, aby takie sceny mogły trwać wiecznie — napisał.
This week's #Riverdale is the last episode Luke filmed. As always, Fred's imparting words of wisdom to Archie. A beautiful, true moment between a father and his son. Wish these scenes could go on forever… pic.twitter.com/meokbvo0Wt
— RobertoAguirreSacasa (@WriterRAS) 22 kwietnia 2019
Ostatnia scena z Fredem Andrewsem przypomina widzom, że ojciec Archiego (KJ Apa) nie bez przyczyny uznawany jest za najlepszego rodzica w całym miasteczku. Jak wyglądała?
Fred nigdy nie wątpił w syna i nawet teraz, gdy rudzielec kolejny raz wpadł w tarapaty i mógł zostać oskarżony o śmieć Randy'ego, który zmarł na ringu bokserskim, miał dla niego słowa pocieszenia. Pan Andrews nie zakwestionował tego, co wydarzyło się naprawdę — chłopak odszedł w wyniku przedawkowania narkotyków, a nie od ciosu zadanego przez przeciwnika. Fred zapewnił syna, że autopsja ujawni prawdę.
Ciepły, kochający i dzielący się swoją życiową wiedzą — tak "Riverdale" zapamięta Freda Andrewsa i grającego tę postać Luke'a Perry'ego.