"Nasza planeta" to zachwycająco nakręcone ostrzeżenie dla ludzkości — recenzja serialu Netfliksa
Nikodem Pankowiak
7 kwietnia 2019, 13:02
"Nasza planeta" (Fot. Netflix)
To mógł być kolejny imponujący serial dokumentalny. Na szczęście twórcy "Naszej planety" poszli o krok dalej i zaserwowali mocny głos w debacie o zmianach klimatu i ich wpływie na świat.
To mógł być kolejny imponujący serial dokumentalny. Na szczęście twórcy "Naszej planety" poszli o krok dalej i zaserwowali mocny głos w debacie o zmianach klimatu i ich wpływie na świat.
Odłóżmy na bok wszelkie porównania do "Błękitnej planety" czy "Planety Ziemi" – produkcji już kultowych i przełomowych dla gatunku przyrodniczych dokumentów. Oczywiście, porównywać byłoby łatwo, ktoś mógłby nawet powiedzieć, że Netflix postanowił po prostu skopiować to, co idealnie zrobiło już BBC.
Ba, na dodatek bezczelnie zatrudnili tę samą ekipę realizacyjną i tego samego narratora (sir David Attenborough, a w polskiej wersji niezastąpiona Krystyna Czubówna), który do tej pory wszystkim kojarzył się z produkcjami Brytyjczyków. Takie porównania, choć zapewne nieuniknione, mogą być jednak krzywdzące, bo "Nasza planeta" to dużo więcej niż imponująca rozmachem kopia.
Nasza planeta — wyrzut sumienia dla ludzkości
Dokument Netfliksa to tak naprawdę wyrzut sumienia dla całej ludzkości, bo pokazuje nam świat, który przez nasze, często nieświadome, działania, może w każdej chwili zniknąć. Tu nie chodzi tylko o kolejne niesamowite obrazki udowadniające, jak piękny i różnorodny jest nasz świat, przecież to wszystko już wiemy.
Twórcy "Naszej planety" pokazują kruchy, powoli rozpadający się na naszych oczach świat i przekonują, że jeśli nie zaczniemy działać, za kilkanaście lat będzie on jedynie wspomnieniem. Nie brakuje tu więc porażających statystyk, np. o kurczącej się z roku na rok powierzchni lasów deszczowych czy zmniejszającej się pokrywie lodowej.
Twórcy podzielili 8-odcinkowy serial wg schematu: jeden odcinek – jedno środowisko naturalne. I tak oto pierwszy odcinek jest swego rodzaju streszczeniem tego, co zobaczymy w kolejnych, a dalej mamy: świat lodu, morza głębokie i morza przybrzeżne, wody słodkie, lasy, dżungle oraz pustynie i stepy. W każdym z tych odcinków możemy przekonać się, jak złożony jest ekosystem na naszej planecie, jak zależne od siebie są poszczególne gatunki.
"Nasza planeta" pokazuje nam świat, w którym wyginięcie jednego gatunku może wpłynąć na śmierć kolejnych. Nie do przecenienia jest zatem walor edukacyjny produkcji Netfliksa, bo twórcy na każdym kroku próbują uświadomić widzom, że Ziemia to zbiór naczyń połączonych i tylko od działań ludzi zależy, czy te naczynia nie zostaną przerwane, co mogłoby w dłuższej perspektywie doprowadzić do katastrofy.
Nasza planeta uświadamia, że to ostatni dzwonek
Oglądając "Naszą planetę", trudno nie zauważyć, że z ekranu bije nie tylko ogromna fascynacja twórców światem dzikiej przyrody, ale też autentyczna troska o los Ziemi. Kolejne obrazy momentami wręcz krzyczą do nas – pora na pobudkę, bo zaraz może być za późno! Zatrważające statystyki, o których już wspominałem czy ujęcia kolejnych zagrożonych gatunków uświadamiają widzów, że to już ostatni dzwonek, by ratować naszą planetę, zanim zajdą na niej nieodwracalne zmiany. A ratunek wciąż jest możliwy – w serialu nie brakuje też przykładów miejsc, które zaczęły rozkwitać, gdy otoczono je odpowiednią ochroną.
Aby jeszcze bardziej zachęcić widzów do działania, powstała strona Our Planet, z której odwiedzający mogą dowiedzieć się, co zrobić, by uratować środowiska przedstawione w serialu. Znajdziecie tam też sceny zza kulis, więc nawet jeśli nie chcecie angażować się w żadne ekologiczne działania, warto wpaść tam choć na chwilę i zobaczyć, jak powstawał ten niesamowity dokument.
Nasza planeta to przepięknie nakręcony dokument
"Nasza planeta" wypełniona jest scenami, jakich nie zobaczycie w żadnym innym serialu i to oczywiście nie powinno być żadnym zaskoczeniem, taki serial zachwycać musi. Może i żadna ze scen nie przebija słynnej iguany uciekającej przed wężami, ale nie sposób nie podziwiać ujęć z orkami polującymi na pingwiny czy ławicy rekinów poszukującej pożywienia wśród pięknej rafy koralowej.
Dla mnie jednak najbardziej niezwykłym momentem pozostanie taniec godowy sześciopora czarnego. Kamerom idealnie udało się uchwycić wyjątkowość tej chwili, a w połączeniu z muzyką nadać jej trochę komicznego wymiaru. Jeśli nie zamierzacie "Naszej planety" oglądać, odpalcie chociaż odcinek o dżunglach, poczekajcie na tę scenę i spróbujcie się nie roześmiać. Choć w serialu nie brakuje dowodów na to, jak niezwykłe i fascynujące potrafią być zachowania zwierząt, to ta scena moim zdaniem pokazuje to najlepiej. Aż trudno uwierzyć, że sfilmowały ją kamery, a nie stworzono jej w studiu animacji.
Mamy tutaj niewątpliwie do czynienia z arcydziełem w swojej kategorii i zarazem serialem niezwykle potrzebnym w czasach, gdy merytoryczna dyskusja o globalnym ociepleniu i zmianach, jakie za sobą niesie, jest często zagłuszana przez populistów. Dzięki rozmachowi, z jakim "Nasza planeta" została zrealizowana, możemy zobaczyć, że nasza planeta i panująca na niej różnorodność są największym skarbem, jaki posiada ludzkość.
Ten serial to zarazem prezent, jak i ostrzeżenie dla ludzkości – zacznijmy działać, bo inaczej za kilka lat takie obrazki będziemy mogli oglądać już tylko na ekranie.