"Awake" (1×03): Grunt to odnaleźć się w każdej sytuacji
Andrzej Mandel
17 marca 2012, 22:01
"Awake" zmierza do roli mojego prywatnego hitu roku dzięki znakomitemu aktorstwu i trzymającemu poziom scenariuszowi. No i emocje – odcinek 3., "Guilty", dostarcza ich nam naprawdę dużo.
"Awake" zmierza do roli mojego prywatnego hitu roku dzięki znakomitemu aktorstwu i trzymającemu poziom scenariuszowi. No i emocje – odcinek 3., "Guilty", dostarcza ich nam naprawdę dużo.
Detektyw Britten chyba wreszcie uczy się, jak wykorzystywać swój niezwykły stan z korzyścią dla siebie i świata. W końcu, przenikają się w nim dwie równoległe rzeczywistości, w których wydarzenia toczą się odmiennie, czego najlepszym dowodem jest fakt, że w jednej żyje jego syn, a w drugiej jego żona.
To właśnie dzięki temu w obu rzeczywistościach rozwiązuje sprawę sprzed 10 lat, wsadzając winnego za kratki. Wszystko zaczyna się od tego, że w "zimnej" linii czasu zbiegły więzień porywa jego syna. Niestety, ginie, nim powie, gdzie go ukrył. I Britten musi się tego dowiedzieć, zanim Rex umrze z pragnienia gdzieś pośrodku niczego. Sposób na to okazuje się prosty, choć trudny równocześnie, bo wymagający przekonania wszystkich w "ciepłej" linii, że Britten nie jest wariatem (o co chwilami trudno).
Jason Isaacs znów dźwigał na sobie niemal cały odcinek, ale warto zauważyć, że wraz z rozwojem serialu coraz ważniejsze robią się pozostałe postacie – syn, żona i współpracownicy. I emocje każdego z nich są ważne dla rozwoju akcji i budowy świata "Awake". Komplementarność każdej postaci z głównym bohaterem pogłębia rys psychologiczny granego przez Isaacsa detektywa Brittena i uwiarygodnia każde jego posunięcie. A że pełna wiarygodność psychologiczna to rzadki rodzynek w tak serialowym, jak i kinowym świecie, pozostaje się tylko cieszyć, że ktoś postanowił być ambitny. Choć Amerykanie chyba tego nie doceniają.
Nie ma jednak seriali idealnych i "Awake" do nich nie należy. Niestety, jakość psychologicznego wizerunku postaci okupiona jest, póki co, przewidywalnymi zagadkami. Rozwiązywanie ich nie zajmuje uważnemu widzowi wiele czasu, na co wpływ ma również wzajemne przenikanie się obu rzeczywistości. Odbiera to nieco przyjemności z oglądania, ale i tak "Awake" ogląda się od pierwszej do ostatniej minuty i nie można się od niego oderwać. Nawet jeśli nie zapiera tchu, to odcinek "Gulity" potwierdził, że "Awake" wciąga i zmusza do myślenia.
Nawet jeśli nie jest to myślenie o zagadkach kryminalnych.