Serialowa alternatywa: "Traitors", czyli szpiegowska panorama powojennej Anglii
Kamila Czaja
16 marca 2019, 20:01
"Traitors" (Fot. Channel 4)
"Traitors" to klimatyczny serial retro o szpiegach w Wielkiej Brytanii, który nie zrewolucjonizuje telewizji, ale warto dać mu szansę ze względu na ostre diagnozy i niejednoznacznych bohaterów.
"Traitors" to klimatyczny serial retro o szpiegach w Wielkiej Brytanii, który nie zrewolucjonizuje telewizji, ale warto dać mu szansę ze względu na ostre diagnozy i niejednoznacznych bohaterów.
Brytyjski serial szpiegowski "Traitors", od kilku tygodni emitowany przez Channel 4, a na 29 marca zapowiadany przez Netfliksa, nie jest wielkim hitem, a w Wielkiej Brytanii zdania po premierze okazały się mocno podzielone. A jednak fanom nie tylko opowieści szpiegowskich, ale też złożonych historycznych obrazów polecałabym tę produkcję z kilku powodów.
Traitors – nowy serial z Wielkiej Brytanii
Fiona "Feef" Symonds (Emma Appleton, "Clique") to młoda dziewczyna z klasy wyższej. Koniec wojny uniemożliwia żądnej przygód bohaterce sprawdzenie się w roli agentki, a jej żonaty amerykański kochanek, Peter (Matt Lauria, "Friday Night Lights", "Parenthood") poznaje ją z Rowe'em (Michael Stuhlbarg, "Fargo", "Zakazane imperium"), który namawia Feef na szpiegowanie dla Stanów Zjednoczonych. Brytyjskie ministerstwa pełne są podobno rosyjskich agentów, a na dodatek po utracie władzy przez Churchilla do parlamentu wchodzi sporo lewicujących polityków.
Oczywiście sprawy się komplikują, bo jednym z tych lewicowców jest Hugh (Luke Treadaway, "Fortitude", "Ordeal by Innocence"), który szybko wpada Feef w oko. Z każdym odcinkiem coraz bardziej skomplikowaną postacią okazuje się też szefowa młodej bohaterki, Priscilla Garrick, grana przez niezawodną Keeley Hawes ("Bodyguard", "The Durrells). A do tego mamy jeszcze czarnoskórego Jacksona (Brandon P. Bell, "Dear White People"), który pozbawiony złudzeń, że po wojnie jego sytuacja w Stanach się poprawi, postanawia zostać w Wielkiej Brytanii, wyzbyć się skrupułów i robić wszystko, co każe mu Rowe. A ten okazuje się coraz bardziej diaboliczny.
Nie chcę zdradzać więcej, bo szpiegowskich zwrotów akcji tu sporo. Fanom gatunku pewnie część z nich wyda się przewidywalna, ale niektóre mogą zaskoczyć. Zwłaszcza że liczba mnoga w tytule serialu nie jest przypadkowa. Zdrajców w różnych konfiguracjach znajdziemy w "Traitors" wielu, bo do wywiadu amerykańskiego, brytyjskiego i radzieckiego trzeba dołączyć jeszcze co najmniej izraelski, a naruszeń zaufania na gruncie prywatnym też nie brakuje.
Traitors, czyli historia w pigułce
Zaletą produkcji napisanej przez Bathshebę Doran ("Zakazane imperium") jest pokazywanie różnych aspektów zdradzania własnego kraju lub udawania czegoś dla dobra ojczyzny, którą się opuściło. Właściwie trudno tu komuś wyraźnie kibicować, bo wszystkie grupy kierują się ignorancją lub nienawiścią, a samej Feef daleko do niewinnej istoty wbrew woli wmieszanej w sytuację. Dla przygody impulsywna dziewczyna poświęca wiele, zbyt późno orientując się, że wpadła w pułapkę, a jej agenturalne zajęcie to nie zabawa.
Nikomu nie warto więc w pełni ufać, bo każdy z czasem może ujawnić skrywany wcześniej motyw. A równocześnie trzeba docenić, że mnożąc postacie i wątki, za którymi widz musi nadążać, twórcy potrafią zaproponować ciekawych bohaterów, z reguły niejednowymiarowych. Akurat Rowe mimo wysiłków Stuhlbarga póki co jest nieco karykaturalnie bezwzględny, ale pozostali z każdym odcinkiem odsłaniają kolejne cechy i powody swoich działań, przez co są coraz ciekawsi.
Na plus trzeba też zaliczyć "Traitors" panoramę społeczną, jaką zbudowano w tej szpiegowskiej opowieści. Trzymające w napięciu sceny zdobywania informacji są tu chyba mniej interesujące niż różne kwestie wynikające z historycznego kontekstu 1945 roku. Próby zbudowania powojennego ładu, ale i zapowiedzi zimnej wojny. Nieufność między rzekomymi sojusznikami, do tego walki izraelsko-palestyńskie i konflikt między starym a nowym… Trudno nie dostrzec, jak aktualne wydają się niektóre problemy poruszane w "Traitors".
Na szczęście twórcy nie proponują wysilonych analogii do współczesności, widz musi sam je dostrzec. Klimat serialu opiera się raczej na konsekwentnym pokazywaniu powojennego chaosu w życiu politycznym i w codzienności Brytyjczyków. Nie pominięto ówczesnej obyczajowości, często nietolerancyjnej i seksistowskiej, problemów rodzinnych (majętny niegdyś klan Symondsów pełen jest konfliktów i uraz), ale i – fakt, że czasem nieco łopatologicznie wyłożonych – różnic między konserwatyzmem a socjalizmem.
Traitors – klimat i ostre diagnozy
Być może dla brytyjskich widzów pewne sprawy są całkiem oczywiste bądź zbyt uproszczone, stąd niekoniecznie entuzjastyczne przyjęcie "Traitors" u rodzimych odbiorców. Z polskiej perspektywy serial wydaje się jednak porządną szpiegowską historią z niejednoznacznymi bohaterami, dobrymi aktorami i diagnozami, które nie są wygodne dla żadnej z uwzględnionych w tej opowieści stron.
Tempo bywa nierówne, a na efektach specjalnych we wspomnieniach Hugh z Egiptu w 2. odcinku chyba nadmiernie oszczędzano, ale ogólnie "Traitors" to klimatyczny, ciekawy, niebojący się wsadzać kij w mrowisko serial. Oczywiście dobre wrażenie mogą jeszcze zepsuć ostatnie odcinki (na razie wyemitowano cztery z sześciu). Póki co polecam. Zawłaszcza miłośnikom gatunku, ale nie tylko im.