Luke Perry uhonorowany w najnowszym odcinku "Riverdale". Jaki jest plan na dalszą część 3. sezonu?
Marta Wawrzyn
7 marca 2019, 14:02
"Riverdale" (Fot. CW)
Luke Perry, czyli wspaniały tata Archiego, został uhonorowany w pierwszym odcinku po śmierci. Twórca "Riverdale" zapowiedział, że serial zawsze będzie pamiętać o zmarłej gwieździe.
Luke Perry, czyli wspaniały tata Archiego, został uhonorowany w pierwszym odcinku po śmierci. Twórca "Riverdale" zapowiedział, że serial zawsze będzie pamiętać o zmarłej gwieździe.
Dziś na Netfliksie możecie obejrzeć "Fire Walk with Me", czyli najnowszą odsłonę "Riverdale". To pierwszy odcinek po śmierci Luke'a Perry'ego. Aktor grający Freda Andrewsa, ojca Archiego, zmarł w poniedziałek w szpitalu w Kalifornii w wyniku komplikacji po udarze mózgu.
Riverdale uhonorowało Luke'a Perry'ego
Na końcu odcinka pojawiła się czarna plansza z napisem "In Memoriam. Luke Perry: 1966-2019". Perry miał także w odcinku "Fire Walk with Me" krótki epizod na ekranie jako Fred pomagający synowi dojść do siebie po kolejnej niebezpiecznej przygodzie. Jak na najlepszego tatę na świecie przystało.
Twórca "Riverdale", Roberto Aguirre-Sacasa, wrzucił na Instagram informację, że zarówno ten, jak i kolejne odcinki serialu będą zadedykowane Luke'owi Perry'emu.
— Przeglądam zdjęcia w drodze na plan. To pochodzi z pierwszych dni. Z Lukiem w środku. Nasze serce, zawsze. W dzisiejszym odcinku "Riverdale" Fred robi to, co mu wychodzi najlepiej — pomaga Archiemu. Odcinek jest zadedykowany Luke'owi, podobnie jak wszystkie pozostałe odcinki — napisał showrunner.
Wyświetl ten post na Instagramie.Post udostępniony przez Roberto Aguirre-Sacasa (@writerras)
Co z Riverdale po śmierci Luke'a Perry'ego?
Jak informuje Deadline, ekipa "Riverdale" wróciła wczoraj na plan po dwudniowej żałobie i produkcja serialu została wznowiona. Scenarzyści w tym czasie prawdopodobnie pracowali nad resztą 3. sezonu, zastanawiając się, jak zakończyć wątek Freda Andrewsa. Ekipa "Riverdale" nie podała, w ilu jeszcze odcinkach zobaczymy Perry'ego, ale prawdopodobnie nie więcej niż dwóch.
Tymczasem zmarłego aktora wspominają kolejni przyjaciele, m.in. Colin Hanks z "Fargo", który opisał, jak przypadkiem spotkał Perry'ego w samolocie, a ten uspokoił rozbrykane dzieciaki za pomocą krótkiego występu z balonikiem. Panowie stali potem obok siebie w kolejce do kontroli dokumentów i Luke Perry nie tylko zaczął wychwalać "Fargo", ale też zdradził patent na spokojną podróż samolotem: zawsze mieć przy sobie baloniki dla krzyczących dzieci.
Wyświetl ten post na Instagramie.Post udostępniony przez Colin Hanks (@colinhanks)