Lili Reinhart otwarcie mówi o problemach z depresją. "Terapia nigdy nie jest powodem do wstydu"
Magdalena Miler
21 lutego 2019, 16:32
"Riverdale" (Fot. CW)
Dla jednych są powodem do wstydu, innych mobilizują do otwartości. Lili Reinhart kolejny raz pokazuje, że ma odwagę i nie boi się mówić o swoich problemach z lękami i depresją.
Dla jednych są powodem do wstydu, innych mobilizują do otwartości. Lili Reinhart kolejny raz pokazuje, że ma odwagę i nie boi się mówić o swoich problemach z lękami i depresją.
Lili Reinhart znana z roli Betty Cooper w "Riverdale" zawsze była otwarta w temacie zdrowia psychicznego i nie robiła tajemnicy ze swoich problemów z lękiem i depresją. Wprost przeciwnie, wolała o nich mówić i być wsparciem dla tych, którym temat nie jest obcy, ale publiczne przyznanie się do niego mogłoby wywoływać u nich dyskomfort.
Lili Reinhart: terapia to nie powód do wstydu
Teraz aktorka wraca na terapię i postanowiła poinformować o tym swoich fanów. Bynajmniej nie po to, by przyciągnąć ich zainteresowanie, a dać przykład tego, że wizyta u terapeuty nie jest niczym wstydliwym.
— Przyjacielskie przypomnienie dla wszystkich, którzy potrzebują to usłyszeć — terapia nigdy nie jest powodem do wstydu. Każdy może skorzystać z wizyty u terapeuty. Nieważne, ile masz lat czy jak dumny próbujesz być.
Wszyscy jesteśmy ludźmi ze swoimi problemami, ale nie musimy cierpieć w ciszy. Nie wstydź się poprosić o pomoc. Ja mam 22 lata, walczę z lękami i depresją. I dzisiaj wróciłam na terapię, która jest dla mnie przygodą pełną miłości i troski o samą siebie — odważnie napisała aktorka.
Wyświetl ten post na Instagramie.You make me very happy. Happy Valentine's Day, my love.
Post udostępniony przez Lili Reinhart (@lilireinhart)
Lili Reinhart i Cole Sprouse — para idealna?
Szczera wiadomość Lili pojawiła się na jej InstaStory zaledwie dzień po walentynkach. W dzień zakochanych Reinhart dziękowała swojemu chłopakowi, Cole'owi Sprouse'owi za to, że ją uszczęśliwia.
Niedawno aktor w wywiadzie dla magazynu "GQ" powiedział, że związek jego i Lili nie ma publicznego wymiaru:
— To nie jest coś, co ukrywamy, ani coś, z czym się afiszujemy. To coś, co naprawdę istnieje — stwierdził.
Lili także bardziej niż na publikacji romantycznych zdjęć zależy na tym, by pokazywać fanom, jak naprawdę wygląda jej życie. Jeszcze w zeszłym roku w rozmowie z ET wyznała:
— Nie chcę robić przedstawienia. Nie próbuję wyglądać perfekcyjnie, a moje życie nie jest szczególnie wytworne. Owszem, robię dużo takich rzeczy, ale nie dzień w dzień. Dlatego chcę pokazywać siebie w naturalnym środowisku, które zwykle sprowadza się do jedzenia w łóżku.
Aktorka chce pokazać niemałej grupie fanów, że otwartość w temacie przeżywanych lęków i problemów ze zdrowiem psychicznym nie jest niczym wstydliwym, a może pomóc innym osobom w zrozumieniu tego, co właśnie przechodzą.