"Awake" (1×01): Przegrany hit?
Nikodem Pankowiak
2 marca 2012, 22:02
Wyobraź sobie, że żyjesz w dwóch światach. W jednym zginął twój syn, w drugim twoja żona. W każdym z tych światów próbuje ci się wmówić, że ten drugi jest nieprawdziwy. Jak tu nie zwariować?
Wyobraź sobie, że żyjesz w dwóch światach. W jednym zginął twój syn, w drugim twoja żona. W każdym z tych światów próbuje ci się wmówić, że ten drugi jest nieprawdziwy. Jak tu nie zwariować?
"Awake" to nowy serial NBC, co samo w sobie może być powodem do obaw o jego ewentualny sukces, zwłaszcza że premierowy odcinek obejrzało zaledwie nieco ponad 6 milionów Amerykanów. Sytuację dodatkowo komplikuje fabuła, zdecydowanie bardziej pasująca do którejś ze stacji kablowych. Czy w takim razie "Awake" jest w stanie utrzymać się na dłużej niż zaplanowane 13 odcinków? Bardzo w to wątpię.
Nie chodzi o to, że mamy do czynienia z produkcją słabą. "Awake" nie jest serialem fatalnym, do wybitnego też mu daleko. Po emisji pilota można jednak z całą pewnością stwierdzić, że jest to produkcja jakaś. Zdecydowanie wyróżnia się in plus na tle innych seriali ze stacji ogólnodostępnych. Podobno inspirowany jest genialną "Incepcją", choć ja przez jakiś czas wstrzymałbym się z takimi porównaniami.
Główny bohater, detektyw Michael Britten (Jason Issacs), miota się pomiędzy dwiema rzeczywistościami, z których, logicznie rzecz biorąc, jedna musi być fałszywa. Konstrukcja serialu sprawia, że towarzyszy nam on w każdej scenie, co na dłuższą metę może być trochę męczące. Produkcji NBC wyraźnie brakuje ciekawych drugoplanowych postaci, które mogłyby pomóc mu w uciągnięciu całego przedsięwzięcia. Mamy żonę Hannah (Laura Allen) i syna Rexa (Daniel Minnette), ale potencjał tych postaci jest marnowany poprzez pokazywanie ich tylko w scenach w Michaelem.
Życie w dwóch rzeczywistościach nie może oczywiście obejść się bez konsekwencji, dlatego też widzimy jego wpływ na głównego bohatera, który nawet w pracy nie jest w stanie uwolnić się od świadomości, że prowadzi podwójne życie. Zdecydowanie komplikuje to jego relacje z żoną i synem. Dodatkowo w każdej z tych rzeczywistości psychiatra próbuje przekonać go, że ta druga jest tylko snem, który można zakończyć. Kolejne odcinki przyniosą zapewne więcej problemów, więcej pytań, a także odpowiedzi.
Nie jest to produkcja szybka, w której cały czas coś się dzieje, choć sam odcinek wciąga i trudno nawet spostrzec, kiedy mija. Widz ma okazję na chwilę przemyśleń, a nawet wzruszeń. W gruncie rzeczy jest to mieszanka, która powinna sprawić, że większa rzesza odbiorców znajdzie w tym serialu coś dla siebie. Niestety, jest zupełnie odwrotnie.
"Awake" to bardzo interesująca premiera, niestety wydaje się, że NBC spisało ją na straty jeszcze przed startem. Stacja długi czas nie wiedziała, co zrobić z tą produkcją, a gdy wreszcie zdecydowała się na emisję, umieściła ją w ramówce w czwartek zaraz po dwugodzinnym bloku komediowym, który nie dość, że jest skierowany do zupełnie innego widza, to jeszcze cieszy się małą popularnością. Szkoda, bo w czasach, gdy NBC zalicza wpadkę za wpadką, mógłby to być prawdziwy hit tej stacji.
Teraz pozostaje jedynie ściskanie kciuków za tę produkcję, choć – tu odzywa się we mnie pesymista – sądzę, że nawet to może nie pomóc. Szykuje nam się kolejny dobry serial, który odejdzie za wcześnie. Obym się mylił.