"Genialna przyjaciółka" chwyci Was za serca i już nie puści. Recenzja włoskiego serialu HBO
Mateusz Piesowicz
21 listopada 2018, 22:29
"Genialna przyjaciółka" (Fot. HBO)
Imponująca rozmachem w przedstawianiu minionej epoki, a zarazem skromna i nienarzucająca się. Ekranizacja powieści Eleny Ferrante jest pełna sprzeczności, a przez to jeszcze bardziej fascynująca.
Imponująca rozmachem w przedstawianiu minionej epoki, a zarazem skromna i nienarzucająca się. Ekranizacja powieści Eleny Ferrante jest pełna sprzeczności, a przez to jeszcze bardziej fascynująca.
Starsza kobieta odbiera telefon w środku nocy. Dzwoni syn jej przyjaciółki, roztrzęsionym głosem oznajmiając, że jego matka zniknęła. "Nie szukaj jej" – mówi Elena 'Lenù' Greco (Elisabetta De Palo), rozpoczynając historię, która niedługo potem przenosi nas w odległą o pół wieku przeszłość, do Neapolu z lat 50. Tam właśnie spotkały się po raz pierwszy Lenù i Rafaella 'Lila' Cerullo, bohaterki cyklu książek autorstwa Eleny Ferrante i serialu produkcji HBO, RAI i TIMVISION, będącego ekranizacją ich pierwszego tomu. Serialu, który powinien oczarować wszystkich, bez względu na to, czy należą do miłośników oryginału czy nie.
Jego znajomość nie jest bowiem w żaden sposób wymagana, by dać się pochłonąć telewizyjnej opowieści, która podążając za głosem swojej dorosłej narratorki, zabiera nas do świata rodem z nierealnej baśni, a jednocześnie po szyję zanurzonego w ponurej rzeczywistości. Neapolitańskie slumsy z połowy ubiegłego wieku – raz istny przedsionek piekła, kiedy indziej miejsce wręcz magiczne – okazują się idealnym tłem dla opowieści o przyjaźni dwójki bohaterek. Relacji z jednej strony skomplikowanej i pełnej podtekstów, ale z drugiej cudownie prostej. W końcu jak inaczej miałaby wyglądać znajomość kilkuletnich dziewczynek?
Jak przekonujemy się w dwóch pierwszych odcinkach "Genialnej przyjaciółki", odpowiedzi na tak zadane pytanie można udzielić wiele i wszystkie będą prawidłowe. Bo serial stawiający w centrum uwagi parę uczennic szkoły podstawowej z robotniczej dzielnicy Neapolu nie jest zainteresowany opowiadaniem konkretnej historii. Raczej jej mocno subiektywnej wersji, którą możemy odbierać w bardzo różny sposób. Chcecie nostalgicznej podróży do nie tak odległych, ale już zapomnianych czasów widzianych oczami dziecka? Proszę bardzo. A może wolicie opowieść o podłej codzienności, z której bardzo trudno się wyrwać, zwłaszcza gdy jest się kobietą? Nie ma sprawy.
"Genialna przyjaciółka" oferuje to wszystko i znacznie więcej, trzymając się przy tym małych Lenù (Elisa Del Genio) i Lili (Ludovica Nasti) oraz przyjmując ich punkt widzenia na otaczającą je rzeczywistość. Można więc powiedzieć, że serial ma prostą konstrukcję, zmierzając w ustalonym na samym początku kierunku, ale przyjęta przy tym pełna dygresji i na pozór niepowiązanych fragmentów forma przypomina raczej zanurzanie się w otchłani pamięci.
W jednej chwili oglądamy więc klasyczną historię o pełnym przeszkód dorastaniu, by momentalnie zostać świadkami opowieści rodem z neapolitańskiego półświatka. Z rzeczywistości utkanej z niewinnych, dziecięcych wyobrażeń, błyskawicznie przenosimy się do świata rządzonego przez jak najbardziej dorosłe, chaotyczne emocje. W międzyczasie przez ekrany przemykają tłumy postaci, niektóre ledwie zarysowane, inne poznane nieco bliżej, ale wszystkie bez wyjątku wyraziste i zostające w pamięci, nawet jeśli szczegóły gdzieś się rozmywają. One nie są istotne, liczą się odczuwane podskórnie wrażenia, które serial oddaje bezbłędnie, przyjmując perspektywę swoich bohaterek.
Ta natomiast, jak to u dzieci, rządzi się swoimi prawami. Sporo pozostaje więc w tych premierowych odcinkach niedopowiedziane, każąc nam samodzielnie wypełniać te luki w historii, których dziecięce spojrzenie nie wychwyciło, bądź przekształciło na własne potrzeby. Nie jest to jednak wyzwanie ponad siły, zwłaszcza że twórcy pomagają, jak mogą, czasem nawet z tym przesadzając. Narratorski głos z offu bywa tu zupełnie zbędny – niekiedy wręcz się prosi o zachowanie wiele mówiącej ciszy zamiast lekko łopatologicznego tłumaczenia tego, co nie zostało wprost powiedziane. To jednak tylko nieliczne fragmenty, które nie mogą przysłonić choćby faktu, że młode aktorki radzą sobie z wyzwaniami, które przerosłyby wielu ich dorosłych kolegów po fachu.
Dojrzałość, jaką obydwie prezentują w rolach Lenù i Lili, jest wprost niebywała. A nie miały łatwego zadania, bo tam, gdzie większość seriali uciekałaby się do jak najprostszych rozwiązań, "Genialna przyjaciółka" szuka innej drogi. Nawet w samym przedstawieniu bohaterek, które poznajemy stopniowo w szkolnym i domowym środowisku, poznając ich możliwości, perspektywy lub ich brak. Z czasem jednak sprawy się komplikują, na czele z samą relacją dziewczynek.
Wielką niesprawiedliwością byłoby bowiem sprowadzanie jej do prostej dziecięcej przyjaźni. Rodząca się pomiędzy Lenù i Lilą więź jest znacznie bardziej skomplikowana, szybko wychodząc poza wspólne zabawy w brudnych neapolitańskich uliczkach. Jest w tym bez wątpienia wzajemna sympatia, ale też szacunek i swego rodzaju podziw. Stąd natomiast już tylko krok do przejawów specyficznej rywalizacji i zazdrości.
Nie ma w tym jednak ani grama złośliwości czy jakichkolwiek fałszywych nut, bo twórcy, na czele z reżyserem Saverio Costanzo, nie pozwalają, by relacja bohaterek choć na moment stała się zbyt dorosła. "To tylko dzieci", wydają się nam powtarzać na każdym kroku, jakby dając do zrozumienia, że na głębsze przemyślenia przyjdzie jeszcze czas. Nie oznacza to bynajmniej, że pewnych spraw nie da się już teraz subtelnie zasygnalizować — a Elisa Del Genio i Ludovica Nasti bezbłędnie oddają to na ekranie.
Nam pozostaje więc czekać, jak rozwinie się ta przyjaźń w kolejnych odcinkach, gdy młode aktorki zostaną zastąpione przez swoje nastoletnie odpowiedniczki, a więź Lenù i Lili wejdzie na jeszcze bardziej złożony poziom. Ale zanim to nastąpi, mam nadzieję, że zdążymy się jeszcze nacieszyć dzieciństwem bohaterek i realiami, w jakich przyszło im je przeżywać, bo te robią naprawdę ogromne wrażenie. Przed premierą można było przeczytać, jak wielki rozmach towarzyszył powstawaniu "Genialnej przyjaciółki" i wystarczy rzut oka na serial, by stwierdzić, że nie było w tych zapowiedziach przesady.
Jednocześnie twórcom udała się niezwykła sztuka sprawienia, że w teorii odrzucające scenerie czy wyniszczone twarze bohaterów przyciągają wzrok z magnetyczną siłą. Nic tutaj nie wygląda sztucznie, począwszy od przeludnionych, czteropiętrowych kamienic, a skończywszy na tonących w kurzu ulicach, a jednak całość sprawia wrażenie miejsca absolutnie wyjątkowego. Paskudnego, lecz na swój dziwny, niewytłumaczalny sposób pociągającego i wyraźnie oderwanego od reszty świata. Ta niby gdzieś tam jest, łącznie z morzem, które w teorii powinno być dość blisko, ale w praktyce i tak wydaje się odległą fantazją. Prawdziwy jest tylko ten mały skrawek neapolitańskiej rzeczywistości.
Skrawek, któremu dałem się pochłonąć bez reszty, podziwiając, jak umiejętnie twórcy prowadzą nas przez tę wbrew pozorom bardzo trudną do opowiedzenia historię. Pełną niełatwych do uchwycenia szczegółów oraz wypełnioną właściwymi dla epoki i miejsca detalami, a jednak przemawiającą do każdego widza na podstawowym, emocjonalnym poziomie. Tak właśnie działa "Genialna przyjaciółka" – serial, który Was wzruszy, rozbawi, zaskoczy, przerazi i wywoła tysiąc innych uczuć, sprawiając przy tym, że Lenù i Lila staną się Wam równie bliskie, jak sobie nawzajem. A to wszystko w tak zwyczajnej opowieści.
Dwa pierwsze odcinki "Genialnej przyjaciółki" są już dostępne w HBO GO. Kolejne będą się pojawiać co tydzień w poniedziałek i wtorek.