"The Finder" (1×06): Paranoicy na tropie
Andrzej Mandel
27 lutego 2012, 12:28
TJ Thyne zawitał do "The Finder" i od razu zrobiło się ciekawie. "Little Green Men" oglądało się naprawdę przyjemnie. Spoilery, a jakże.
TJ Thyne zawitał do "The Finder" i od razu zrobiło się ciekawie. "Little Green Men" oglądało się naprawdę przyjemnie. Spoilery, a jakże.
Pierwsza scena "Little Green Men" kojarzy się raczej z kinem SF niż typowym proceduralem. Potem zaczyna być bardziej przyziemnie, ale to tylko pozory, bo niektórzy bujają tu w obłokach, a szczególnie Hodgins (TJ Thyne). To właśnie on zleca Walterowi (Geoff Stults) bardzo ciekawe zadanie – odnalezienie tego, co widzieli astronauci wracający na Ziemię.
Sprawa nie jest łatwa, bo jeden z astronautów zdążył już zginąć, a drugi stracił pracę i został oficjalnie uznany za alkoholika. A do tego jeszcze Hodgins wszędzie widzi małe zielone ludziki i spisek mający na celu ukrywanie prawdy, co nie ułatwia życia Walterowi, który sam jest w dużej mierze paranoikiem.
Jakby tego było mało, Walter trafia na godnego przeciwnika, na Pope (Peta Wilson, znana z serialu "Nikita", ale tego z lat 1997-2001). Pope zajmuje się ukrywaniem rzeczy i nie waha się przed niczym, aby osiągnąć swój cel. Walter zapewne jeszcze się z nią spotka…
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze facet, jednym ruchem ręki przesuwający auto i zwalający z nóg spojrzeniem (albo i nie, bo Walter ma własną teorię na ten temat, w dodatku działającą teorię), podążający cały czas za Walterem i Hodginsem. Okularnik (Sebastian Siegel) współpracuje z Pope i pewnie też go jeszcze zobaczymy.
W tle całej tej kryminalno-kosmicznej historii przewija nam się problem Willi (Maddie Hanson), która nie ma ochoty na zaaranżowane małżeństwo, jakie wymyślił dla niej i Tima wujek Shadrack (świetny Eric Roberts). Ani Timo, ani Willa nie wyglądają na szczęśliwych na samą myśl, że mieliby być małżeństwem, choć przecież widać, że się lubią. Ale nie tak, jak tego chce Shadrack.
Wszystko to razem sprawiło, że ten odcinek "The Finder" oglądało się po prostu świetnie. A całość przyprawiona została świetną sceną w firmie ubezpieczeniowej. Ten serial awansuje chyba w moim prywatnym rankingu z pozycji "można oglądać" na "trzeba oglądać". Nie dlatego, że jest wybitnym dziełem, tylko dlatego, że jest przyjemnym i dobrze zrobionym serialem.