Czy zombie mówią? Co naprawdę widzieliśmy na końcu nowego odcinka "The Walking Dead"?
Mateusz Piesowicz
14 listopada 2018, 22:02
"The Walking Dead" (Fot. AMC)
Przeskok czasowy, odmienieni bohaterowie i nowe postaci, a i tak największe zaskoczenie w nowym odcinku "The Walking Dead" przyniosła ostatnia scena. Co tam się właściwie stało? Spoilery.
Przeskok czasowy, odmienieni bohaterowie i nowe postaci, a i tak największe zaskoczenie w nowym odcinku "The Walking Dead" przyniosła ostatnia scena. Co tam się właściwie stało? Spoilery.
"Who Are You Now?", czyli 6. odcinek 9. sezonu "The Walking Dead" i zarazem pierwszy w erze po Ricku Grimesie, przyniósł cały szereg rewelacji. Po sześcioletnim przeskoku czasowym serial przeszedł nie delikatny lifting, ale gruntowną zmianę, która jest widoczna praktycznie na każdym kroku. Poczynając od zmian, jakie zaszły w życiu bohaterów, a kończąc na ich wyglądzie, co krok byliśmy czymś zaskakiwani.
Spotkaliśmy zatem ponownie już poznaną, rezolutną dziesięciolatkę Judith Grimes (Cailey Fleming), która świetnie radzi sobie z rewolwerem i nieco gorzej z matematyką, a także, zupełnie niespodziewanie, jej młodszego brata, Ricka Juniora. Zobaczyliśmy tajemniczą bliznę na plecach Michonne (Danai Gurira), żyjącego w dziczy Daryla (Norman Reedus) i przedziwny trójkąt miłosny pomiędzy Gabrielem (Seth Gilliam), Rositą (Christian Serratos) i Eugene'em (Josh McDermitt). Poznaliśmy nowych ocalałych, a także panujące w Aleksandrii demokratyczne zasady i jeszcze więcej.
Wszystko to sprawiło, że absolutnie nie dziwimy się słowom showrunnerki, Angeli Kang, która powiedziała "Entertainment Weekly", że kręcąc ten odcinek, czuli się, jakby robili nowego pilota. Zmiany u bohaterów to jednak nie wszystko, bo prawdziwą bombę twórcy zostawili na sam koniec i scenę, w której bez dwóch zdań słyszeliśmy mówiące zombie. A może jednak nie?
Jeśli znacie komiksy, to już dobrze wiecie, czego byliśmy świadkami, a jeśli nie, to możecie łatwo połączyć fakty, bo pojawienie się nowego zagrożenia w postaci tak zwanych Szeptaczy zapowiadano już od dawna. Jak wyjaśniła showrunnerka, to właśnie tych tajemniczych ludzi, którzy upodabniają się do zombie i żyją wśród nich, usłyszeliśmy w tym odcinku, a już wkrótce możemy się z ich strony spodziewać znacznie więcej. I bynajmniej nie będą to miłe rzeczy, bo nadejście Szeptaczy oznacza wielkie kłopoty dla naszych bohaterów.
Jak powiedziała Angela Kang, ich wątek będzie nieco zmieniony względem oryginału, ale zostanie utrzymany w podobnym tonie. Oznacza to przede wszystkim, że będzie brutalnie — może nawet bardziej, niż za czasów Negana. I to już niedługo, bo według producentki puszka Pandory zostanie otwarta jeszcze przed jesiennym finałem i na pewno ktoś nie wyjdzie z tego żywy.
Nie będę tu zdradzał, kogo możemy już za chwilę pożegnać, ale wszystko wskazuje na to, że przed nami czyste szaleństwo, które szybko się nie skończy. A na pewno nie w tym roku, bo do tradycyjnej przerwy w środku sezonu zostały dwa odcinki. Uwzględniając wszystko, co do tej pory zobaczyliśmy, można powiedzieć, że to "tylko" dwa odcinki, a takich rzeczy przy "The Walking Dead" nie było już dawno. Oby ten stan rzeczy utrzymał się jak najdłużej.
Kolejne odcinki "The Walking Dead" można oglądać w FOX-ie w poniedziałki o godz. 3:30 rano i 22:00.