"Pokój 104", czyli horror, musical, abstrakcja i wiele więcej. Recenzja 2. sezonu serialu HBO
Mateusz Piesowicz
9 listopada 2018, 20:02
"Pokój 104" (Fot. HBO)
Przeżyć czysty koszmar, spełnić dzikie fantazje i zmierzyć się z bolesną przeszłością — w "Pokoju 104" można wszystko. Jak wypada nowa odsłona antologii braci Duplassów?
Przeżyć czysty koszmar, spełnić dzikie fantazje i zmierzyć się z bolesną przeszłością — w "Pokoju 104" można wszystko. Jak wypada nowa odsłona antologii braci Duplassów?
Chcielibyście zobaczyć Michaela Shannona ("Mała doboszka") rapującego z rosyjskim akcentem? Jeśli tak, to macie dość nietypowe zachcianki i świetnie pasujecie do "Pokoju 104" — serialu, który z ich urzeczywistniania uczynił swoją specjalność. Nowy sezon antologii autorstwa braci Marka i Jaya Duplassów dostarcza to samo, co poprzednim razem, czyli dwanaście różniących się stylem i treścią odcinków, które łączy tylko miejsce akcji: tytułowy pokój w typowym amerykańskim motelu.
Jeśli oglądaliście serial przed rokiem, to wiecie doskonale, że wiążą się z tym oczywiste wady i zalety. Na czele z faktem, że tak jak trudno przewidzieć, co przyniesie kolejny odcinek, tak samo nie sposób zgadnąć, czy akurat otrzymamy niezapomniane pół godziny, czy takie, które chcielibyśmy jak najszybciej z pamięci wyrzucić. Takie już prawo antologii, zwłaszcza gdy za każdą część odpowiadają inni twórcy, preferujący zupełnie odmienne podejście i otrzymujący możliwość sięgnięcia nawet po najbardziej szalone pomysły. Oczywiście większość z nich pochodzi od Marka Duplassa (napisał lub współtworzył scenariusz ośmiu odcinków tego sezonu) i pewne jego sztuczki da się już rozpoznać, ale nie myślcie, że przez to "Pokój 104" staje się mniej zaskakujący.
Wręcz przeciwnie, 2. sezon jest jeszcze bardziej odlotowy, zabierając nas w podróż, w której nie obowiązują żadne reguły. Absurdalna komedia może przejść w prawdziwy horror, osobisty dramat przybrać nieprzewidziany obrót, a zwykła fabuła skręcić w kierunku tak szalonym, że nie wiadomo, jak właściwie na nią zareagować. Łamiąc wszelkie telewizyjne zasady (nawet antologie się ich przecież w jakimś stopniu trzymają), "Pokój 104" zdecydowanie nie jest produkcją łatwą w odbiorze, wystawiając widzów na potencjalną pułapkę, że trafią na odcinek, który nijak nie przypadnie im do gustu. Podstawowe pytanie brzmi zatem, czy warto się w nią pakować?
O ile poprzednio miałbym problem z jednoznaczną odpowiedzią, tym razem sprawa wygląda inaczej. Po obejrzeniu całego 2. sezonu mogę bowiem powiedzieć, że ten stoi na wyższym poziomie od poprzednika. Jasne, ciągle są tu odcinki lepsze i gorsze, ale też praktycznie każdy oferuje coś na tyle wyjątkowego, że może zostać Waszym ulubionym. Bo choć łatwo wybrać najmocniejsze punkty sezonu, ten jeden zdecydowanie się wybijający nie jest już tak oczywisty.
A to dlatego, że pomimo ciągłych eksperymentów formalnych, nie ma tu już odcinków, które wyglądają jak ćwiczenie warsztatowe studenta filmówki z przerośniętą ambicją. Niektóre zasadzają się na prostym pomyśle, inne są znacznie bardziej wyrafinowane, ale każdy ma w zanadrzu coś, na co warto czekać — czy to twist, którego się nie spodziewacie, czy emocjonalny cios, czy choćby świetną kreację aktorską. Nie zapewnię więc, że nic Was w nowym "Pokoju 104" nie rozczaruje, ale żaden odcinek nie zostawi z poczuciem totalnej pustki i straty czasu.
Czeka Was za to cała gama emocji, od wzruszenia, przez gorycz i przerażenie, aż do obrzydzenia. Zdarza się, że przez większą część odcinka trudno wyczuć, w jaką stronę ostatecznie skręci fabuła, co może nie sprzyja zaangażowaniu w losy bohaterów, ale dzięki czemu końcowe wrażenie jest wręcz piorunujące. Oczywiście to nie tak, że w ciągu pół godziny nie da się zbudować solidnych relacji z postacią — po prostu czasem twórcy stawiają na twist kosztem całej reszty. Coś za coś. Nie nazwałbym tego jednak wadą, raczej wliczonym w format ryzykiem, które może, ale nie musi się opłacić.
Podjęcie tego ryzyka i wkroczenie w nieznane serial stara się nam jednak w jak największym stopniu wynagrodzić, urozmaicając kolejne odcinki na sposoby, jakie nawet nie przyszłyby Wam do głowy. Nie będę ich rzecz jasna szczegółowo opisywał, żeby nie psuć niespodzianki, ale wiedzcie, że rapujący Michael Shannon to nie jedyna świetna muzyczna niespodzianka, jaka na Was czeka.
Będzie także kolacja przy świecach, która przypuszczalnie wzbudzi największe kontrowersje w tym sezonie i może odrzucić nawet widzów, którzy wytrzymali dziwactwa sprzed roku. Będą koszmarne i niezwykle realistyczne sny, tajemnicze głosy oraz mniej i bardziej poważne kłótnie. Komuś urwie się film, ktoś będzie własnymi siłami przekonywać o znaczeniu "Ody do radości", a ktoś inny po prostu sprowadzi sobie do pokoju orkiestrę dętą. Znajdzie się też ktoś twierdzący, że jest robotem, i kto wie, czy nie najlepszy sposób na odniesienie się do #MeToo, jaki dotąd wymyślili telewizyjni twórcy.
Mało? To wiedzcie, że wszystko to w towarzystwie absolutnie fenomenalnej obsady, która zmienia się z odcinka na odcinek. Jak nie genialny Rainn Wilson ("The Office"), to wspomniany Shannon w zestawie z Judy Greer ("Kidding"). Jak nie popisowe solówki Briana Tyree Henry'ego ("Atlanta") i Natalie Morales (która wyreżyserowała też jeden z odcinków), to znakomici Mahershala Ali ("Detektyw") i Katie Aselton ("Legion") w duetach. A jako wisienka na torcie prawdziwy popis Mary Wiseman ("Star Trek: Discovery") w ostatnim odcinku.
Przed 2. sezonem "Pokoju 104" można więc stanąć, jak przed stołem wyłożonym smakołykami, sięgając po to, na co najbardziej mamy ochotę. Nowe odcinki będą się pojawiać parami co tydzień, ale oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by oglądać je w dowolnej kolejności. Kierowanie się ustalonym przez twórców porządkiem może być wręcz niepożądane, bo nie wiedzieć czemu, na sam początek wybrali chyba najbardziej pospolity odcinek ze wszystkich. Polecam zacząć od drugiego w zestawie "Mr. Mulvahilla", który znacznie lepiej odzwierciedla przewrotny charakter serialu i zwiększa szansę, że od razu nabierzecie ochoty na więcej.
Tej jednak i tak nie powinno Wam brakować, o ile tylko podejdziecie do produkcji HBO z otwartą głową, licząc się z tym, że droga w jej towarzystwie nie będzie zawsze równie komfortowa. Bez wątpienia Was jednak nie znudzi, raz pakując w kompletny chaos bez intencji znajdowania z niego wyjścia, a przy innej okazji sięgnie po głęboko ludzką historię, której znaczenie wykracza daleko poza wnętrze motelowego pokoju. Czy czasem będzie przy tym przeginać? Pewnie. Ale przecież o to także w tej zabawie chodzi.
Dwa pierwsze odcinki "Pokoju 104" zadebiutują w HBO GO w sobotę 10 listopada. Kolejne będą się pojawiać co tydzień.