"All American", czyli młodzieżowy standard ze sportem w tle — recenzja premiery nowego serialu CW
Kamila Czaja
12 października 2018, 20:02
"All American" (Fot. CW)
Coraz rzadziej trafiają się młodzieżowe seriale bez elementów fantasy i kryminału. I "All American" mogłoby wypełnić miejsce po "The O.C." czy "One Tree Hill", ale musiałoby się bardziej postarać.
Coraz rzadziej trafiają się młodzieżowe seriale bez elementów fantasy i kryminału. I "All American" mogłoby wypełnić miejsce po "The O.C." czy "One Tree Hill", ale musiałoby się bardziej postarać.
Słyszeliście kiedyś, że życie pisze najlepsze scenariusze? "All American", nowy serial April Blair ("Jane by Design"), to jeden z przykładów, że niekoniecznie. Zainspirowana biografią gracza NFL, Spencera Paysingera, proponowana przez The CW (a w Polsce HBO GO) historia, ma potencjał na niezłą licealną obyczajówkę, ale w pilotowym odcinki jest za dużo wtórności, żebym miała ochotę na realizację tego potencjału zaczekać.
Sedno "All American" to odwieczny motyw Kopciuszka. Spencer James (Brytyjczyk Daniel Ezra znany z "The Missing", "Undercover" i "Prime Suspect 1973"), czarnoskóry chłopak z niebezpiecznej dzielnicy, zostaje zrekrutowany przez Billy'ego Bakera (Taye Diggs, "Private Practice", "Murder in the First") do gry dla licealnej drużyny z Beverly Hills. Mimo wątpliwości chłopak decyduje się posłuchać matki, Grace (Karimah Westbrook), oraz młodszego brata, Dillona (Jalyn Hall). Chce skorzystać z szansy, zmienić szkołę i zawalczyć o swoje marzenie o grze w NFL.
Zderzenie ubogiego utalentowanego gracza ze światem bogatych dzieciaków wypada mniej więcej tak, jak można się spodziewać. Kontrast między mało przekonującymi scenami z gangiem w sąsiedztwie Spencera a równie sztucznym blichtrem willi w Beverly Hills nie zostaje rozegrany ciekawie, chociaż kwestie rasowe mogą tu z czasem zniuansować rozdarcie głównego bohatera pomiędzy dwoma światami.
Na towarzystwo Spencera w nowej rzeczywistości poza trenerem składają się inni członkowie rodziny Bakerów. Żona Billy'ego Laura (Monet Mazur), prawniczka, która w pilocie zajmuje się głównie zamawianiem jedzenia i otwieraniem drzwi gościom. Syn, Jordan (Michael Evans Behling), zazdrosny o talent Spencera i dobrą relację, jaką nowy gracz ma z Billym. Córka, Olivia (Samantha Logan, "Trzynaście powodów"), której wprawdzie dopisano trudne przejścia w przeszłości, ale na razie sprowadzono ją do roli dziewczyny wzdychającej do głównego bohatera.
Sam Spencer z kolei wzdycha do najpopularniejszej w szkole Leili (Greta Onieogou, "Heroes Reborn"), a ta ma już chłopaka, nieprzyjemnego i rywalizującego z "nowym" o miejsce na boisku Ashera (Cody Christian, "Pretty Little Liars", "Teen Wolf"). Tak zarysowane konflikty można by nieźle przedstawić. Całkiem obiecujący trójkąt miłosny Spencer – Olivia – Leila, nieczysta walka Jordana o uwagę ojca zderzona z napędzającym Spencera gniewem, że jego ojciec opuścił rodzinę, rozdarcie między miejscem urodzenia a nowymi możliwościami…
Problem w tym, że na razie wszelkie intrygi, włącznie z zasygnalizowaną w pilocie wielką tajemnicą, która zmieni życie bohatera, rozgrywane są raczej w duchu opery mydlanej niż porządnego dramatu. Nawet jeśli pewne rzeczy uproszczone są celowo ze względu na skierowanie serialu do młodszych widzów, to można było odrobinę tę opowieść urozmaicić. Póki co w tych wszystkich teoretycznie napiętych relacjach słychać szelest papieru.
Najciekawiej wypada na drugim planie przyjaciółka z sąsiedztwa Spencera, Tiana "Coop" Cooper (Bre-Z, "Empire"), która jako zdeklarowana lesbijka w czarnej dzielnicy musi radzić sobie z szykanami i szukać ochrony. W pilocie jednak zaledwie zarysowano jej wątek, zbyt często robiąc z niej po prostu stereotypową postać z szufladki "przyjaciel służący dobrymi radami dla głównej postaci".
W "All American" twórcy za bardzo polegają na długich monologach, z których mamy się wszystkiego jasno dowiedzieć, a i fabularne rozwiązania nie grzeszą skomplikowaniem. W efekcie obiecujący aktor, jakim jest Ezra, niewiele ma tu do zagrania. A jeszcze gorzej potraktowano Diggsa, sprowadzonego do mało wyrazistej namiastki trenera Taylora z "Friday Night Light" – albo może raczej do parodii Yody.
Powierzchowne skojarzenia z "Friday Night Light" nasuwają się zresztą natychmiast, ale to zupełnie nie ta, nomen omen, liga. Futbol w "All American" to pretekst, a teoretycznie tak ważny pierwszy mecz Spencera sprowadzony zostaje do paru przewidywalnych scen. To wprawdzie ułatwia zrozumienie fabuły, bo przy oglądaniu serialu Petera Berga niezaznajomiony z tajnikami futbolu widz musiał się sporo poduczyć. Ale warto było, skoro mieliśmy do czynienia z porządnym, nie tylko sportowym dramatem.
"All American" porównywane jest także z "The O.C". I trudno się dziwić, skoro chodzi o opowieść o rodzinie, która daje szansę biednemu chłopakowi na wyrwanie się z trudnego otoczenia i dostanie życie z Kalifornii. Mamy tu też bliskie serialowi Josha Shwartza położenie akcentu na nieco telenowelowe rodzinne i rówieśnicze zawirowania. Nie znajdziemy jednak w produkcji The CW lekkości "The O.C.", a i postacie nie wydają się póki co równie sympatyczne.
Nowy serial nie sili się też na ciekawą konstrukcję scen. Właściwie cały czas w pilotowym odcinku mamy sekwencję jakieś poważnej rozmowy o przyszłości, a potem pozbawioną dialogów scenę z dominującą muzyką (głównie rapem). Ten monotonny rytm tylko podkreśla fabularne schematy, więc 40 minut ciągnęło mi się niczym półtoragodzinny film.
Czy to znaczy, że należy od razu spisać "All American" na straty? Niekoniecznie. Trzeba wziąć tu poprawkę nie tylko na związane z większością pierwszych odcinków trudności w dotarciu się ekipy i w złapaniu rytmu, ale i na gatunek. Na pewno są widzowie, którzy tęsknili za licealnymi dramatami bez samobójstw, morderstw i wampirów. "All American" czerpie, może aż za bardzo, z sukcesów młodzieżowych dramatów rodem z poprzedniej dekady.
Nie byłam fanką choćby "One Tree Hill", a przecież ten serial miał grono wiernych fanów i utrzymał się na antenie przez 9 sezonów. Może "All American" też znajdzie swoją widownię, a przy okazji subtelnie zarysuje dla nowej generacji licealistów wątki rasowe na przykładzie ich równolatka?
Ja jednak mury liceum opuściłam na tyle dawno, że jeśli miałyby mnie zainteresować takie romantyczno-sportowe zmagania, to musiałyby mieć do zaoferowanie coś więcej – jak choćby wspomniane już świetne "Friday Night Lights". Inna sprawa, że nawet cudowni Taylorowie nie zachwycili mnie już od samego pilota, więc kto wie. Ale póki co raczej "All American" odradzam, jeżeli ktoś szuka czegoś chociaż trochę ambitniejszego niż młodzieżowy standard sprzed lat.
W Polsce nowe odcinki "All American" dostępne będą co czwartek na HBO GO.