"The Walking Dead" to teraz nowy serial. O premierze 9. sezonu rozmawiamy z reżyserem Gregiem Nicotero
Mateusz Piesowicz
9 października 2018, 21:02
"The Walking Dead" (Fot. AMC)
Szumnie zapowiadany 9. sezon "The Walking Dead" wystartował naprawdę niezłym odcinkiem. O nim i nowym otwarciu w serialu opowiedział nam Greg Nicotero. Uwaga na spoilery!
Szumnie zapowiadany 9. sezon "The Walking Dead" wystartował naprawdę niezłym odcinkiem. O nim i nowym otwarciu w serialu opowiedział nam Greg Nicotero. Uwaga na spoilery!
"The Walking Dead" tak nas wymęczyło przez ostatnie lata, że praktycznie zapomnieliśmy już, jakie to uczucie chwalić ten serial. Otwarcie nowego sezonu wypadło jednak na tyle obiecująco, że kolejnych odcinków wypatrujemy z ostrożnym optymizmem. Czy dla świata po apokalipsie zombie jest jeszcze nadzieja? Bez wątpienia dostrzega ją Greg Nicotero — producent wykonawczy i reżyser "The Walking Dead", z którym porozmawialiśmy o pierwszym odcinku nowej odsłony serialu. Czytajcie po obejrzeniu, bo pełno tu spoilerów.
Wszyscy nazywają 9. sezon "początkiem nowego rozdziału" i to rzeczywiście widać na ekranie. Zastanawia mnie jednak, czy na planie też mieliście wrażenie nowego otwarcia, czy był to po prostu "kolejny dzień w pracy"?
Nie! Założenia były takie, by "The Walking Dead" stało się teraz czymś zupełnie innym. Po dwóch sezonach Negana i wojny totalnej chcieliśmy, by serial znów w większym stopniu oddawał klimat swojego świata. W pewnym stopniu zależało nam na powrocie do tego, co kiedyś czyniło "The Walking Dead" świetnym, czyli skupieniu na bohaterach i ich relacjach. Pierwszy odcinek jest pełen znaczących scen pomiędzy Carol i Darylem, Rickiem i Michonne czy Maggie i Rickiem. Chcieliśmy opowiedzieć historię prostszą, zgrabniejszą i bardziej przyziemną.
Pomówmy zatem o pierwszym odcinku i pamiętnych scenach w muzeum. Skąd w ogóle pomysł na tę lokację?
To był autorski pomysł Angeli [Kang, nowej showrunnerki serialu – M.P.]. Zdaje się, że wpadła na to, przeglądając zdjęcia z muzeum Akropolu i stwierdziła, że byłoby fajnie, jakbyśmy mieli dodatkowo szklaną podłogę i pełno zombie pod spodem. Wszystko było jednak bardzo skomplikowane już na etapie przygotowań. A potem musieliśmy pogodzić ze sobą mnóstwo ludzi, scenografię i zombie. Do tego trzeba było ściągać wóz z piętra na szklaną podłogę.
Cały jeden dzień spędziliśmy więc na lokacji w muzeum, a jeszcze połowę kolejnego zajęło nakręcenie zombie na specjalnie przygotowanym planie pod szklanym dachem. Czyli zeszły nam prawie dwa dni na jednej sekwencji, co jest trochę szalone, jak się o tym pomyśli.
Równie szalone pomysły już jednak w "The Walking Dead" widywaliśmy. Natomiast czymś zupełnie nowym było zobaczyć bohaterów takich jak Carol czy Rick, którzy wyglądali na po prostu szczęśliwych.
Dokładnie. Jak mówiłem, to zupełnie inny świat. Dzięki przeskokowi w czasie możemy powiedzieć, że wojna jest już daleko za nami, a każdy zdążył się pogodzić z jej rezultatami i rzeczywiście jest szczęśliwy. Może poza Darylem, który nie był zadowolony z faktu, że utknął w Sanktuarium. Ale potem porozmawiał o tym z Rickiem, powiedział, co mu leży na sercu i został zastąpiony przez Carol. Więc tak, każdy jest w naprawdę dobrym miejscu.
Z kolei odbudowa zawalonego mostu ma być szansą na zbliżenie się do siebie całych społeczności i zasypanie różnic pomiędzy nimi podczas wspólnej pracy. Ale jak się wkrótce przekonacie, będzie to miało swoje dobre i złe strony.
No właśnie, à propos złych stron, pomówmy o Maggie. Czy powinniśmy się spodziewać, że wkrótce pomiędzy nią a Rickiem wybuchnie konflikt?
Nie wiem, czy powinniśmy to nazywać konfliktem. Na pewno po Maggie możemy się wiele spodziewać. W poprzednich sezonach widzieliśmy ją w żałobie po Glennie, która zajmowała jej tyle czasu, że nie za bardzo było tam miejsce na inną historię. Teraz ją ma. Uwielbiam scenę jej rozmowy z Rickiem, jak mówi: "Gdy walczyliśmy ze Zbawcami, powiedziałeś, że gdy to się skończy, to ty będziesz podążał za mną. Ale tak się nie stało". To dla niej wielka chwila.
Maggie znajduje się w miejscu, w którym doskonale wie, co musi zrobić dla swoich ludzi i zrobi to. Bez względu na konsekwencje. Jest po prostu prawdziwą liderką. Zrobi co trzeba, by przetrwać i będzie postępować zgodnie z ustalonymi prawami, czy się to komuś podoba, czy nie. Wbrew pozorom ona i Rick mają dużo wspólnego.
Nie byłoby dobrego odcinka "The Walking Dead" bez znaczącej śmierci. Jednak Gregory wymykał się jej już tyle razy, że wątpiłem, czy naprawdę zamierzacie się go w końcu pozbyć. No i mnie zaskoczyliście.
Och, wiesz, Gregory to jeden z takich czarnych charakterów, których ludzie kochają nienawidzić. Ale w pewnym momencie dochodzisz do takiego punktu, gdy nawet oglądanie jego paskudnych manipulacji staje się nudne. Jego wątek najzwyczajniej się wyczerpał, a my nie mieliśmy najmniejszego powodu, by sądzić, że Gregory kiedyś się zmieni.
Wszystko w tym odcinku prowadziło nas do tego konkretnego momentu. Od śmierci Kena, poprzez jego pogrzeb i mowę Gregory'ego, gdy już dobrze wiedzieliśmy, że on znów coś kombinuje, aż do chwili, gdy Maggie postanowiła działać. To wiele mówi przede wszystkim o niej i o tym, do czego jest zdolna.
Muszę jeszcze zapytać o pająki. Ta scena z trupem, któremu wyłaziły z twarzy, była absolutnie obrzydliwa.
Cóż, ten moment był właściwie żartem w moją stronę, na który sam sobie zapracowałem. Bo widzisz, okropnie boję się pająków. Ale zamiast siedzieć cicho, rozpowiadałem o tym wszystkim dookoła. Więc scenarzyści wymyślili taką scenę i umieścili ją w moim odcinku, a ja nie mogłem nawet patrzeć na grafiki, bo były zbyt przerażające. Gdy udało nam się przez to przebrnąć, wszyscy stwierdzili, że dawno nie mieliśmy w serialu niczego straszniejszego. Czyli jednak było warto.
Nowe odcinki "The Walking Dead" można oglądać na kanale FOX Polska w każdy poniedziałek o godz. 3:30 rano (pół godziny po amerykańskiej premierze) i 22:00.