Uroczy kolektyw wychowawczy. "Single Parents" – recenzja nowej komedii ABC
Kamila Czaja
30 września 2018, 12:33
"Single Parents" (Fot. ABC)
Świetna obsada, sympatyczne postacie i nieżenujące żarty składają się na jedną z lepszych nowości w niekablówkowej ramówce. Co nie znaczy, że "Single Parents" to gatunkowa rewolucja czy komediowe olśnienie.
Świetna obsada, sympatyczne postacie i nieżenujące żarty składają się na jedną z lepszych nowości w niekablówkowej ramówce. Co nie znaczy, że "Single Parents" to gatunkowa rewolucja czy komediowe olśnienie.
Kolejna komedia rodzinna od ABC? Tak, ale tym razem mamy do czynienia z kilkoma rodzinami złożonymi z samotnego rodzica i dziecka. "Single Parents" nie bawi się zresztą w powolne uświadamianie nam, o co tu chodzi. Serial zaczyna się montażem, w którym poznajemy wszystkich najważniejszych bohaterów, gdy przyprowadzają dzieci do szkoły. Nowy w tym towarzystwie tata, Will (Taran Killam, "Saturday Night Live"), to nadmiernie zaangażowany w sprawy córki ojciec, który nie ma własnego życia. Pozostali rodzice stanowią natomiast dość ciekawą gromadkę, która pomaga sobie w trudach opieki nad dzieckiem.
Angie (Leighton Meester, "Plotkara") zmaga się z nadmiernym przywiązaniem syna, Grahama (Tyler Wladis). Wyraźnie starszy od reszty Douglas (Bratt Garrett, "Wszyscy kochają Raymonda") został sam z córeczkami (bliźniaczki Mia i Ella Allan, "Jane the Virgin"), które wychowuje na twardzielki. Poppy (Kimrie Lewis, "Skandal") próbuje wpoić Rory'emu (Devin Trey Campbell), by zawsze był sobą. A najmłodszy w tym gronie Miggy (Jake Choi) jeszcze nie do końca zrozumiał, że jego życie zmieniło się na zawsze, skoro musi sam zająć się niemowlakiem.
I chociaż na początku tym zorganizowanym w sprawną klikę bohaterom chodzi tylko o darmową niańkę i wymiganie się z dodatkowych działań na rzecz szkoły, to z czasem zaczynają traktować Willa jak część paczki. To oczywiście przewidywalne, jak i sporo rzeczy w "Single Parents", a jednak pilotowy odcinek ogląda się nieźle.
Fabuła jest nieco chaotyczna, bo autorki serialu, Elizabeth Meriwether ("New Girl") i J.J. Philbin (pracująca przy "New Girl", a wcześniej także przy "The O.C" i "Heroes"), najwyraźniej chcą szybko ustawić serial pod kolejne odcinki, błyskawicznie wprowadzając wszystkie ważne postacie oraz udowodniając, że to w gruncie rzeczy życzliwi ludzie, którym warto kibicować.
I w dużej mierze się to udaje, głównie dzięki obsadzie. O ile Will w wydaniu Kiliama jest na razie dość jednowymiarowy, o tyle inni aktorzy już po pierwszym odcinku zdają się na tyle dobrze czuć w swoich rolach, że niuansują na papierze raczej stereotypowe postacie. Podkreślić trzeba przede wszystkim grę Meester, która imponuje tu talentem komicznym – choćby w retrospekcji z czasów, gdy Angie jeszcze nie potrafiła nawet na moment odciąć się od matczynych obowiązków.
Zaskoczeniem na plus są najmłodsi aktorzy, którzy dorównują tu doświadczonym gwiazdom telewizji. Mają dużo uroku i wyczucia czasu w dialogach. W połączeniu ze starą jak świat, ale skuteczną metodą pisania maluchom celowo dorosłych dialogów, sprawa to, że sceny z dziećmi nie tylko nie drażnią, ale wręcz dają sporo rozrywki.
Poza tym z humorem bywa różnie, ale pojawiło się kilka ciętych ripost. "Single Parents" to serial, który nie boi się czasem iść w stronę czarnego humoru, rzadko obecnego w historiach o rodzicach małych dzieci. Równocześnie to jednak komedia ogólnodpstępnej stacji, nie należy więc oczekiwać jakiejś poważanej wiwisekcji w stylu filmu "Tully" Jasona Reitmana.
Warto chyba przekonać się w kolejnych odcinkach, co szykują twórcy, skoro już zarysowali ten serialowy świat. Teraz mają szansę pokazać, że poza ogólnym pomysłem na grupę rodziców pomagających sobie w opiece nad dziećmi jest tu plan na coś ciekawego w cotygodniowym rytmie.
Jeśli "Single Parents" będzie umiało wykorzystać swój potencjał i da nam więcej nieco absurdalnych i równocześnie wzruszających scen (takich jak ta pod koniec pilota, związana z pewną piosenką), to nowa komedia ABC może być całkiem udana. Istnieje jednak obawa, że przy nadmiarze rodzinnych komedii w ostatnich latach serial dość szybko zacznie powtarzać znane już schematy. Nie ma tu na razie fascynującej, wielowarstwowej fabuły, która uzupełniłaby zalety związane z postaciami/aktorami (owszem, "The Good Place" wróciło i na jego tle trudno szczególnie chwalić "zwyklejsze" sitcomy).
"Single Parents" to po pilocie jedna z najlepszych nowych propozycji komediowych ogólnodostępnych stacji. Może i najlepsza. Problem w tym, że przy tak słabym tle to jeszcze wcale nie jest wielki komplement.