Czy rodzeństwo Lannisterów dożyje finału "Gry o tron"? Nikolaj Coster-Waldau mówi, że końcówka nas zaskoczy
Marta Wawrzyn
2 września 2018, 13:03
"Gra o tron" (Fot. HBO)
Satysfakcjonujący, ale i pełen niespodzianek – taki ma być finałowy sezon "Gry o tron" według odtwórcy roli Jaime'ego Lannistera, który zresztą sam jest zaskoczony, że tak długo przetrwał.
Satysfakcjonujący, ale i pełen niespodzianek – taki ma być finałowy sezon "Gry o tron" według odtwórcy roli Jaime'ego Lannistera, który zresztą sam jest zaskoczony, że tak długo przetrwał.
Spoilerów z 8. sezonu "Gry o tron" HBO pilnuje naprawdę dobrze, ale na szczęście aktorzy nie muszą milczeć na temat swoich wrażeń. O zakończeniu serialu wypowiadały się m.in. Emilia Clarke i Sophie Turner, a teraz w The Huffington Post ukazała się rozmowa z Nikolajem Costerem-Waldau, który w tym roku dostał swoją pierwszą nominację do Emmy za rolę Jaime'ego Lannistera.
Aktor powiedział, że najbardziej zaskakuje go to, iż udało mu się przetrwać siedem sezonów tej krwawej opowieści i dożyć sezonu nr 8 – jemu i całemu rodzeństwu Lannisterów.
– To była niespodzianka. Boże, za każdym razem kiedy dostawaliśmy nowy scenariusz, myślałem: "OK, to pewnie byłoby na tyle". Ale nie. Dzieciaki Lannisterów przetrwały do końca – mówi.
Coster-Waldau ma na myśli siebie i swoje serialowe rodzeństwo – Cersei, siostrę bliźniaczkę i zarazem kochankę Jaime'ego, graną przez Lenę Headey, oraz młodszego brata Tyriona, w którego wciela się Peter Dinklage. Zarówno oni, jak i Jaime, przeżyli mnóstwo niebezpiecznych przygód przez siedem sezonów, ale czy to znaczy, że uda im się przetrwać aż to finału? Odtwórca roli Jaime'ego na ten temat milczy, ale my możemy zgadywać, że jednak nie – zwłaszcza Cersei typowana jest na jedną z tych osób, które muszą zginąć w finałowej serii, i to raczej prędzej niż później.
Na temat samego finału aktor oczywiście nic nie zdradził, poza tym, że mu się podobało. Tak bardzo, że aż napisał maila do scenarzystów od razu po przeczytaniu scenariusza.
– Napisałem do scenarzystów, jak tylko skończyłem czytać. Powiedziałem im, że wykonali najlepszą możliwą robotę, jeśli chodzi o zakończenie tej historii. Dla mnie to było bardzo satysfakcjonujące, ale też bardzo zaskakujące. To było wszystko, na co miałem nadzieję. I wciąż miało sens. To nie jest jeden z tych finałów, gdzie zabójca zostaje nagle odkryty w ostatnim akcie, a ty sobie myślisz: "O! Tego w ogóle się nie spodziewałem". Tutaj oni wykonali naprawdę bardzo dobrą robotę – zapewnia Coster-Waldau.
Aktor nie chciał komentować fanowskich teorii, które krążą po internecie, np. że Gendry tak naprawdę jest synem Cersei albo że dziecko Cersei nie jest Jaime'ego, tylko Eurona Greyjoya. I tak będzie jeszcze przez wiele miesięcy – nie oczekujcie żadnych spoilerów, co najwyżej zapewnień całej ekipy, że finał będzie świetny.
Fanowskie spekulacje dotyczą zresztą nie tylko treści finałowego sezonu, ale także jego daty premiery. Po tym jak Joe Bauer, szef ekipy zajmującej się efektami specjalnymi, powiedział, że planuje skończyć pracę w maju 2019 roku, na widzów padł strach. HBO zapewnia jednak, że wciąż uda się wyrobić z premierą w pierwszej połowie przyszłego roku (tylko prawdopodobnie będziemy czekać aż do czerwca).
Jest więc szansa, że za rok będziemy już wiedzieć, jak kończy się "Gra o tron". A tymczasem możemy sobie zrobić powtórkę – wszystkie dotychczasowe sezony dostępne są w HBO GO.