Kolejna postać z "Breaking Bad" trafiła do "Better Call Saul". Nie spodziewaliśmy się go!
Mateusz Piesowicz
22 sierpnia 2018, 19:03
"Better Call Saul" (Fot. AMC)
W najnowszym odcinku 4. sezonu "Better Call Saul" pojawił się ktoś, kogo z pewnością pamiętają fani "Breaking Bad". Poznajcie szczegóły tej niezapowiedzianej wizyty. Uwaga na spoilery!
W najnowszym odcinku 4. sezonu "Better Call Saul" pojawił się ktoś, kogo z pewnością pamiętają fani "Breaking Bad". Poznajcie szczegóły tej niezapowiedzianej wizyty. Uwaga na spoilery!
Tak jak zapowiadali przed premierą twórcy, 4. sezon "Better Call Saul" jest już naprawdę bliski "Breaking Bad", co odbija się na gościnnych występach dobrze znanych postaci. O ile jednak wizyt Lydii Rodarte-Quayle (Laura Fraser) czy Kuzynów Salamanca (Luis i Daniel Moncada) mogliśmy się spodziewać, o tyle pojawienie się Gale'a Boettichera (David Costabile) w odcinku "Something Beautiful" było bardzo sympatyczną niespodzianką.
Chemik, który w "Breaking Bad" przez pewien czas gotował metę wspólnie z Waltem, tutaj jest jeszcze zwykłym pracownikiem uniwersyteckim, którego Gus (Giancarlo Esposito) poprosił o przysługę – przetestowanie czystości narkotyków od lokalnych dostawców. Ta rzecz jasna pozostawia wiele do życzenia, co sam Gale skwitował słowami: "Zrobiłbym coś lepszego". Gdyby wiedział, jak się to wszystko skończy, przypuszczalnie podchodziłby do sprawy z mniejszym entuzjazmem.
Choć występ Davida Costabile'a w "Better Call Saul" trzymano w tajemnicy, okazało się, że był on planowany już od dawna. Jak powiedział aktor w rozmowie z TVLine, rozmawiał w tej sprawie ze współtwórcą serialu, Peterem Gouldem, jeszcze podczas kręcenia 1. sezonu, choć wtedy uznał to za dowcip.
– Powiedział: "Powinieneś wrócić do serialu". Myślałem, że po prostu jest miły. "Byłeś w tym drugim serialu, który okazał się wielkim hitem, strzeliliśmy ci tam w twarz, więc równie dobrze możesz wrócić i nadal żyć!" – żartował Costabile.
Twórcy mieli jednak konkretny pomysł na Gale'a, bo choć pojawił się tylko na krótką chwilę, to wystarczyło, by wiele o nim powiedzieć. Costabile nazwał tę scenę punktem startowym dla swojego bohatera, bo pokazała to, co oglądaliśmy już w "Breaking Bad" – jego pasję i dążenie do doskonałości. To facet, który nie cierpi partactwa, dlatego tak bardzo uraziły go marnej jakości próbki metamfetaminy.
Czy w takim razie w kolejnych odcinkach zobaczymy, jak Gale osobiście podniesie standardy narkotykowego biznesu Gusa Fringa? Tego David Costabile nie chciał zdradzić ("Żartujecie? Zbiry z AMC zaraz by mnie dopadły, wierzcie mi!"), nie wykluczając jednak swojego powrotu. My jesteśmy niemal pewni, że nie oglądaliśmy go po raz ostatni.
Mamy również nadzieję, że przy kolejnym spotkaniu znów zachwyci nas czymś pokroju "The Elements" – śpiewaną wersją układu okresowego pierwiastków, która pasuje do jego bohatera jak ulał. Słuchamy tego na okrągło od jakiegoś czasu i wciąż nam się nie znudziło.
Nie możemy też wyjść z podziwu nad perfekcją, z jaką David Costabile opanował słowa, musząc jednocześnie przekonująco wykonywać chemiczny eksperyment. A to wszystko w towarzystwie Giancarlo Esposito. Szacunek! Ile miał czasu na nauczenie się całej piosenki?
– Za mało! Spędzałem nad tym każdą chwilę, od kiedy powiedzieli mi, że będzie pi***ona piosenka, aż do pie***onego momentu, gdy to kręciliśmy – wspominał ze śmiechem aktor.
A nie dość, że miał do zapamiętania nazwy 102 wymienionych w piosence pierwiastków w odpowiedniej kolejności, to jeszcze wszystko musiało wyglądać, jakby śpiewał od niechcenia. Jak powiedział, jedynym sposobem na to było "zaśpiewanie jej milion razy". W efekcie teraz może wykonywać ją w dowolny sposób: "wolno, szybko, z ołówkiem w oku… Mogę śpiewać tę piosenkę. Jestem gotowy". Współczujemy. Ale i tak posłuchamy jeszcze raz.