Netflix wykupił prawa do serialu "Snowpiercer" – i tym samym prawdopodobnie go uratował
Marta Wawrzyn
26 lipca 2018, 16:02
Plakat filmu "Snowpiercer"
Zmiany showrunnerów, reżyserów, "różnice kreatywne" – pilot serialowego "Snowpiercera" powstawał latami i długo nie było wiadomo, czy cokolwiek z tego będzie. Aż do gry wszedł Netflix.
Zmiany showrunnerów, reżyserów, "różnice kreatywne" – pilot serialowego "Snowpiercera" powstawał latami i długo nie było wiadomo, czy cokolwiek z tego będzie. Aż do gry wszedł Netflix.
Jak donosi Variety, po wielu miesiącach zamieszania serialowy "Snowpiercer" właśnie wrócił na właściwe tory. Netflix wykupił prawa do emisji produkcji TNT na całym świecie, z wyjątkiem USA i Chin. Premiera zaplanowana jest na 2019 rok.
Serial oparty jest na filmie z 2013 roku, który wyreżyserował Bong Joon-ho. To futurystyczny thriller akcji, osadzony w postapokaliptycznej przyszłości. Ziemia stała się lodowatym pustkowiem, a jedynymi ludźmi, którzy przetrwali, są pasażerowie tytułowego Snowpiercera – gigantycznego pociągu pędzącego przez śniegi. Serial zmierzy się z takimi tematami jak różnice klasowe, społeczna niesprawiedliwość i oczywiście walka o przetrwanie.
W znakomitej obsadzie znajdują się Jennifer Connelly, Daveed Diggs, Alison Wright, Mickey Sumner, Katie McGuinness, Susan Park, Lena Hall, Annalise Basso, Sam Otto, Sheila Vand, Roberto Urbina i Sasha Frolova.
I niestety pomimo takiej obsady i twórców oryginału w gronie producentów, "Snowpiercer" jak dotąd powstawał w ogromnych bólach. Pilot serialu został zamówiony przez telewizję w listopadzie 2015 roku, z Joshem Friedmanem jako showrunnerem i Scott Derrickson jako reżyserem. Jego wyprodukowanie zajęło dwa lata – dopiero w styczniu 2018 roku serial dostał zielone światło na cały 10-odcinkowy sezon. Niedługo potem odszedł Friedman, który poróżnił się z szefami TNT co do tego, jak ma wyglądać serial.
Nowym showrunnerem został Graeme Manson ("Orphan Black"), który z kolei pokłócił się z reżyserem pilota. Derrickson odmówił kręcenia tego samego od nowa i opuścił projekt, argumentując, że wizja Graeme mocno różni się od oryginalnej. Nowego reżysera zatrudniono w lipcu – został nim James Hawes i na tym póki co zakulisowe przepychanki się kończą.
Wiadomość o wykupieniu praw do serialu przez Netfliksa ma szansę popchnąć projekt do przodu, bo ewentualne porzucenie go stało się w tym momencie mocno nieopłacalne. Miejmy nadzieję, że w przyszłym roku faktycznie będziemy już oglądać gotowego "Snowpiercera" i że okaże się on wart czekania.