"Castle" (4×14): Z dużej chmury mały deszcz
Andrzej Mandel
7 lutego 2012, 22:03
"The Blue Butterfly" był przyjemnym odcinkiem. Dowcipnym odcinkiem. A nawet stylowym. Ale nie był znakomitym odcinkiem.
"The Blue Butterfly" był przyjemnym odcinkiem. Dowcipnym odcinkiem. A nawet stylowym. Ale nie był znakomitym odcinkiem.
Stylizowany na film noir odcinek "Castle" – "The Blue Butterfly" twórcy i stacja ABC reklamowali długo i głośno. Stworzyli przy tym wrażenie, że będzie to odcinek wręcz fenomenalny, taki od którego opadną nam szczęki. A tymczasem nic takiego się nie stało.
"The Blue Butterfly" jest naprawdę fajnym odcinkiem na przeciętnym poziomie "Castle". Ma odpowiednią dawkę humoru (i dawno niewidziane momenty, w których Castle jest podniecony sprawą) i pomysłowy punkt wyjścia dla akcji. Niestety, jest też dość przewidywalny. Uważny widz nie może liczyć na to, że zostanie czymkolwiek zaskoczony, bo mylne tropy podsuwane są tak, że widać, iż są mylne, a to, kto kim jest w 1947 roku, podpowiada, niestety, jakie będzie zakończenie.
Zagadka kryminalna, tak obecna, jak i przeszła, jest więc słaba. Albo inaczej – nie tyle słaba, ile dla fana "Castle" łatwa do rozszyfrowania. A to już niedobrze, bo oznacza, że scenarzyści za bardzo wpadają w schemat. Co, oczywiście, nie jest łatwe do uniknięcia w połowie 4. sezonu.
Mocną stroną odcinka jest natomiast stylizacja. Oglądając fragmenty dziejące się w głowie Castle'a, ma się wrażenie, że patrzy się na film z tamtych czasów, a krótka wstawka z Nowym Jorkiem z lat 40. pogłębia to wrażenie. Dodajmy do tego sączący się jazz i już mamy przyjemny obrazek, który naprawdę dobrze się ogląda.
Ciekawym, niestety, mam wrażenie, że zmarnowanym pomysłem było obsadzenie Molly Quinn w roli czarnego charakteru z lat 40. Jej niewinna twarz rzeczywiście aż się prosi o takie role, ale do tego trzeba jeszcze ową młodą aktorkę odpowiednio poprowadzić. I nie pozwolić jej na to, by grała jak drewniane aktoreczki z tamtych lat. Nawet jeśli to stylizacja.
"The Blue Butterfly" da się więc oglądać. I znajdzie się w nim wiele smaczków. Ale rewelacją to ten odcinek nie jest. "Castle" miał wiele ciekawszych i lepszych odcinków.