7 rzeczy, które uczyniły mój tydzień lepszym
Marta Wawrzyn
1 lipca 2018, 13:32
"GLOW" (Fot. Netflix)
Ten tydzień należał do fantastycznego powrotu "GLOW". A poza tym cieszę się z rocznicowej sesji "Breaking Bad", zapowiedzi powrotu BoJacka, nowego serialu twórcy "Mr. Robot" i nie tylko.
Ten tydzień należał do fantastycznego powrotu "GLOW". A poza tym cieszę się z rocznicowej sesji "Breaking Bad", zapowiedzi powrotu BoJacka, nowego serialu twórcy "Mr. Robot" i nie tylko.
1. "GLOW"!
1. sezon "GLOW" był cudowną ciekawostką – świeżą, zaskakującą, energetyczną i w przewrotny sposób feministyczną komedią, która wiedziała, kiedy przyjąć poważniejsze oblicze. I to w zupełności by wystarczyło także teraz, ale – jak już pisał Mateusz – w 2. sezonie twórczynie postanowiły pobić same siebie. To, co się wyprawia w ciągu nowych 10 odcinków, przechodzi moje pojęcie, przede wszystkim dlatego, że wśród tego całego kiczu, udawanych walk i przesadzonych pisków znalazło się miejsce zarówno na kawał wyśmienitej komedii (tu wyróżnia się odcinek z dobrą siostrą bliźniaczką Zoyi i najdziwniejszą na świecie parodią "We Are the World"), jak i jeszcze lepszego dramatu (wątek Debbie, Tammé i jej syn, Ruth i #MeToo, Sam i jego córka).
W zaskakująco naturalny, jak na tak absurdalne okoliczności przyrody, sposób pogłębione zostały postacie – także te, po których nie spodziewaliśmy się niczego wielkiego, jak Bash – a relacje między nimi uległy dodatkowemu skomplikowaniu. Ruth i Sam, Ruth i Debbie, Debbie i Tammé, Sam i Justine – niełatwo wybrać najlepsze duo, a przecież jest ich jeszcze więcej. Ktoś się zakochał, ktoś znalazł przyjaciela, ktoś wziął ślub, ktoś udowodnił, że jeśli przebija się głową mur wystarczająco długo, w końcu odnosi się sukces. Jestem zaskoczona, ile udało się zmieścić w tych 10 odcinkach, i liczę na to, że zamówienie na 3. sezon jest tylko formalnością.
2. 10-lecie "Breaking Bad"
"Breaking Bad" skończyło 10 lat tak naprawdę w styczniu i wtedy nie obchodzono tej rocznicy szczególnie hucznie. Tym milszym odkryciem było, że obsada znalazła na to czas teraz – sesję z "Entertainment Weekly" już można oglądać, a atrakcji będzie więcej. Ta fantastyczna ekipa pojawi się w tym roku na Comic-Conie, także szykujcie się na kolejne wspominki.
3. Koński malkontent powraca
Koń też człowiek, zwłaszcza jeśli nazywa się BoJack Horseman. Ulubiony serial szefa Netfliksa powróci po niemal równo rocznej przerwie. Na razie nie ma żadnych zwiastunów, jest tylko tweet, ale cóż to jest za tweet!
wooowwww congratulations you are the 10000000 person to ask that question your prize is the answer sept 14th now please stop asking me https://t.co/YlMPphjRdq
— BoJack Horseman (@BoJackHorseman) 27 czerwca 2018
4. Netflix nas zaskoczył kartką ze scenariusza "Dark"
Kartka ze scenariusza "Dark" wraz z informacją o rozpoczęciu zdjęć do 2. sezonu to jedna z fajniejszych niespodzianek z tego tygodnia. Nie wiem, czy informacja o zwiększeniu liczby timeline'ów bardziej powinna nas cieszyć, czy martwić – z jednej strony, nadmierne komplikowanie rzadko dobrze się kończy, z drugiej, nie mam zwyczaju odmawiać, kiedy ktoś mi proponuje podróż do 1921 roku. Mam nadzieję, że twórcy wiedzą, co robią, i czekam na efekt końcowy.
5. Coraz więcej interesujących nazwisk w obsadzie "Watchmen"
W tym tygodniu do obsady pilota serialu HBO dołączyli m.in. Jeremy Irons, Tom Mison i Yahya Abdul-Mateen II, czyli niezapomniany Cadillac z "The Get Down". A warto zauważyć, że już wcześniej obsada pękała w szwach od świetnych aktorów, bo przecież i Regina King, i Don Johnson, i Louis Gossett Jr., i Adelaide Clemens. Ciekawa jestem, jak Damon Lindelof zmieści ich wszystkich w godzinnym odcinku. I mam nadzieję, że będzie nam to dane zobaczyć, bo pamiętajcie, że na razie zamówienia na cały sezon nie ma, jest tylko zamówienie na jeden odcinek.
6. Nowy serial twórcy "Mr. Robot" zapowiada się super
Tak, Julia Roberts w głównej roli robi swoje. Ale jeszcze bardziej podoba mi się odpowiedź Sama Esmaila, którego spytano, jaki będzie jego nowy serial "Homecoming". Będzie podobny do starych thrillerów: "Mam na myśli thrillery Hitchcocka, które skupiały się na ludziach, nie na CGI. Nie chodziło w nich o widowisko, ale o pogrążających się ludzi z problemami, podążanie ścieżką prowadzącą na samo dno i bycie zaskakiwanym na każdym kroku".
7. Twórca "Peaky Blinders" ma plan
"Peaky Blinders" to historia z życia wzięta i bardzo bliska Stevenowi Kinghtowi, bo związana z przeszłością jego rodziców i dziadków z Birmingham. I tak najwyraźniej pozostanie do końca. Nawet jeśli serial będzie o dwa sezony dłuższy, niż początkowo planowano, to nie oznacza wymyślania czegokolwiek na siłę. Dobitnie o tym świadczy odpowiedź Knighta na pytanie o to, jak chce zakończyć cały serial.