Koniec epoki w "The Walking Dead" – Andrew Lincoln zamierza wkrótce odejść z serialu
Mateusz Piesowicz
30 maja 2018, 12:03
"The Walking Dead" (Fot. AMC)
W świecie po apokalipsie zombie szykują się wielkie zmiany. Po latach wcielania się w Ricka Grimesa z serialem ma się pożegnać Andrew Lincoln, a na tym nie koniec.
W świecie po apokalipsie zombie szykują się wielkie zmiany. Po latach wcielania się w Ricka Grimesa z serialem ma się pożegnać Andrew Lincoln, a na tym nie koniec.
Stale spadająca oglądalność to nie jedyny problem, z jakim zmagają się twórcy "The Walking Dead". Z niepotwierdzonych jeszcze oficjalnie przez AMC informacji wynika, że w najbliższym czasie serial czeka istne trzęsienie ziemi. Wszystko za sprawą Andrew Lincolna, który zamierza opuścić go po 9. sezonie, w którym zobaczymy go tylko w około 6 odcinkach.
W jaki sposób Rick, będący głównym bohaterem od premierowego odcinka z 2010 roku, pożegna się z "The Walking Dead", jeszcze nie wiadomo – szczegóły są dopiero dopracowywane, trwają też negocjacje kontraktu aktora. Warto zaznaczyć, że decyzja o odejściu wyszła od samego Lincolna, który po ponad 8 latach grania w serialu, chciałby się skupić na innych projektach. I w sumie trudno mu się dziwić.
Zwłaszcza że na nim może się nie skończyć. Głośno mówi się, że wygasającego po 9. sezonie kontraktu nie przedłuży Danai Gurira (Michonne), ograniczona ma być także rola Lauren Cohan (Maggie). W tej sytuacji centralną postacią "The Walking Dead" zostanie grany przez Normana Reedusa Daryl. Za pozostanie w serialu aktor wynegocjował ponoć kontrakt opiewający na 20 mln dolarów, więc wygląda na to, że twórcy wiążą przyszłość produkcji przede wszystkim z nim.
Przypomnijmy, że w 9. sezonie "The Walking Dead" nastąpi również zmiana showrunnera, bo Scotta M. Gimple'a zastąpi Angela Kang. Szykuje się więc prawdziwy reset i może to być ostatnia deska ratunku dla serialu, który najlepsze lata ma już dawno za sobą.