Ameryka w ruinach. "The Looming Tower" – recenzja finału miniserialu Hulu
Michał Kolanko
22 kwietnia 2018, 18:03
"The Looming Tower" (Fot. Hulu)
Finał "The Looming Tower" jest jednocześnie najbardziej ponury i przejmujący ze wszystkich. Trudno, by było inaczej, ale i tak odcinek zatytułowany po prostu "9/11" robi wrażenie. Spoilery!
Finał "The Looming Tower" jest jednocześnie najbardziej ponury i przejmujący ze wszystkich. Trudno, by było inaczej, ale i tak odcinek zatytułowany po prostu "9/11" robi wrażenie. Spoilery!
Znaczące wydarzenia, zwłaszcza tragedie o charakterze narodowym, są trudne do uchwycenia przez artystów. Nietrudno znaleźć takie przykłady na polskim podwórku. Atak z 11 września jest tematem rozlicznych książek i kilku filmów, w tym zdecydowanie wyróżniającego się "Lot 93" w reżyserii Paula Greengrassa. Zamach odbił się na zbiorowej świadomości pokolenia, ale nie wytworzył zapadającej w pamięć kulturowo-artystycznej refleksji. Takiej definiującej odbiór tego wydarzenia tak bardzo, jako ono samo zdefiniowało początek XXI wieku. "The Looming Tower" nie jest może serialem wybitnym, ale na pewno opowiada niejako historię wydarzeń z 11 września na nowo. I jako całość robi dużo większe wrażenie niż poszczególne odcinki – także dzięki finałowi.
Celem "The Looming Tower" było pokazanie nie tego, co się wydarzyło 11 września 2011 roku, tylko przyczyn – a konkretniej porażki amerykańskich służb i rywalizacji między FBI a CIA. W tle serial stawia tezę, że gdyby nie ta rywalizacja, to jednego z najgorszych dni Ameryki udałoby się uniknąć. Z tego powodu można było zastanawiać się, jak w ostatnim odcinku zostanie pokazana scena zamachu, w którym zginął John O'Neill (Jeff Daniels).
Zamach został pokazany jest media – tak jak odbierały go miliony Amerykanów i mieszkańców innych krajów. Nie ma rozbudowanych efektów specjalnych. Nie są potrzebne. To wszystko sprawia, że finał jest jeszcze bardziej emocjonalny. Zwłaszcza ostatnie kilka minut, w których oglądamy dokumentalne ujęcia wśród ruin zniszczonych podwójnych wież World Trade Center. Oraz strażaków i zwykłych mieszkańców Nowego Jorku, ratujących ludzi lub uciekających z miejsca zdarzenia.
Główny bohater został jedną z ofiar zamachu. Po tym jak musiał pożegnać się z FBI w wyniku wewnętrznych gierek i własnej niefrasobliwości, otrzymał nudną pracę jako szefa ochrony w jednej z wież WTC. Jego udział w odcinku finałowym jest minimalny, co jeszcze zwiększa jego siłę. Widzimy tylko, jak postać, w którą wciela się Daniels słyszy pierwsze uderzenie samolotu w wieżę. Jego późniejszy los wyjaśnia nagranie na automatycznej sekretarce Liz, jego dziewczyny: "Coś się stało. Idę ratować ludzi. Odezwę się, gdy to się skończy". I napisy końcowe, z których dowiadujemy się, że ciało O'Neilla znaleziono kilka dni po zamachu w ruinach wieży WTC.
Drugi najważniejszy wątek odcinka toczy się w Jemenie. Agent Ali Soufan przesłuchuje Abu Jandala, jednego z ochroniarzy Osamy Bin Ladena. W trakcie rozmowy odsłania jego hipokryzję, jeśli chodzi o Islam i wykorzystanie religii do usprawiedliwienia morderstwa na masową skalę. Okazuje się, że Soufan lepiej zna Koran i naukę islamu niż używający religii jako uzasadniania członek Al-Kaidy. Terrorysta próbuje przekonać agenta FBI, że najważniejszą bronią – która zapewni zwycięstwo – jest oddanie członków Al-Kaidy, ale jego argumentacja zostaje rozbita. Ta scena jest o tyle wiarygodna, że przez cały sezon Soufan musiał mierzyć się nie tylko ze stereotypami dotyczącymi własnej religii, ale też zderzać ją z podejściem i zasadami terrorystów oraz ludzi, którzy ich wspierają.
Problemem całego serialu jest to, że mimo zniuansowania nie ma wątpliwości, po czyjej stronie są jego twórcy w odpowiedzi na pytanie, kto odpowiadał ze to, że służby w USA nie wiedziały o planach ataku na WTC i nie zapobiegły im. To CIA i ludzie z tzw. Alec Station, na czele z apodyktycznym, butnym wręcz Martinem Schmidtem (Peter Sarsgaard) i jego współpracowniczkami. To oni blokowali FBI dostęp do kluczowych informacji i przyczynili się – w imię własnych ambicji – do tego, że porywacze samolotów bez przeszkód dostali się do USA, aby wykonać swój plan. Za to O'Neill miał rację, chociaż częściowo z winy własnego temperamentu i sposobu działania ostatecznie nikt nie chciał go słuchać.
Serial w dość przekonywujący sposób pokazuje całe spektrum zjawisk, które doprowadziły to tak brzemiennej w skutkach porażki amerykańskiego wywiadu. Od inercji biurokracji przez konflikty wewnętrzne po polityczne rozgrywki na najwyższym szczeblu. Widzimy amerykańskie państwo i jego służby – jedynego supermocarstwa – podzielone, słabe i nieefektywne. Ciekawy i ważny jest też wątek relacji amerykańsko-saudyjskich oraz ich specjalnego statusu. Ale całość pozostawia lekkie wrażenie niedosytu. Tak jakby twórcy nie chcieli postawić kropki nad i. Wiele różnych wątków rozwinięto, tylko po to, by pozostawić je bez wyraźnego zakończenia. Dużo miejsca w tych dziesięciu odcinkach zawierają sprawy personalne głównych bohaterów, które też pozostawiono bez wyraźnych konkluzji.
Być może to wrażenie pozostawiono specjalnie, tak by odbiorcy mogli sami snuć domysły i dopowiedzenia. W końcu główne pytanie serialu – czy zamachom z 11 września można by zapobiec – pozostaje nierozstrzygnięte, tak jak w rzeczywistości nie ma na nie jasnej odpowiedzi. Na pewno serial pokazuje w nowy sposób drogę, która przebyła Ameryka do rozpoczęcia globalnego starcia z terrorystami, którego echa widzimy m.in. w "Homeland" (wczesne sezony) czy innych serialach o podobnej tematyce.
Dzięki znakomitej obsadzie i napięciu towarzyszącemu niemal każdemu odcinkowi – chociaż wiemy, jak wszystko się skończy – warto było ten serial obejrzeć i będzie można do niego wracać. Poruszający odcinek finałowy zapada w pamięć. Ale wrażenie, że mogło być doskonale, a jest tylko bardzo dobrze, pozostaje cały czas.
Serial "The Looming Tower" możecie obejrzeć na Amazon Prime Video.