"The End of the F***ing World" jest cudowne. Tylko czy 2. sezon to dobry pomysł?
Paulina Grabska
9 stycznia 2018, 20:01
"The End of the F***ing World" (Fot. Channel 4)
Zachwyt nad "The End of the F***ing World" powoli przemienia się w trudne pytanie: czy powinien powstać drugi sezon produkcji? Niekoniecznie.
Zachwyt nad "The End of the F***ing World" powoli przemienia się w trudne pytanie: czy powinien powstać drugi sezon produkcji? Niekoniecznie.
Zarówno w naszej recenzji, jak i w licznych rozmowach na temat "The End of the F***ing World" pojawia się pytanie, czy powinien powstać 2. sezon. Zakończenie ewidentnie zostawia twórcom furtkę, by opowiedzieć jeszcze więcej o Jamesie i Alyssie, ale czy trzeba ją wykorzystywać?
W takim przypadku brytyjska produkcja podzieliłaby los "Wielkich kłamstewek" i "Trzynastu powodów", które mimo satysfakcjonujących zakończeń powrócą z kolejnymi sezonami, co nadal wzbudza w nas mieszane uczucia. Jak kontynuacja mogłaby wpłynąć na serial Channel 4, zastanawia się też Alan Sepinwall z Uproxx. W dalszej części tekstu znajdują się spoilery na temat zakończenia "The End of the F***ing World". Doradzamy więc lekturę dopiero po obejrzeniu całego sezonu.
Sepinwall proponuje dwie interpretacje zakończenia:
1. James ucieka od Alyssy, a przed oczami przewija mu się całe dotychczasowe życie, które – dzięki odkrytej na sam koniec zdolności do odczuwania – nie było tak złe, jak na początku mogłoby się wydawać.
W tej wersji policjanci zabijają Jamesa. Jego cierpienie, zwłaszcza ból i poczucie winy po samobójstwie matki wreszcie się kończy, do tego chłopak nie będzie musiał odpowiadać za liczne zbrodnie, które popełnił. Prawdopodobnie dzięki temu uchroni też Alyssę przed karą. Jego życie się skończyło, tu też kończy się historia bohaterów.
2. Kula nie zabija Jamesa, być może wcale go nie dosięga. Historia toczy się dalej. Władze zastanawiają się, co zrobić z dwoma pokiereszowanymi emocjonalnie dzieciakami, które co prawda zrobiły mnóstwo głupich rzeczy, ale też musiały bronić się przed prawdziwym niebezpieczeństwem (profesor Koch atakujący Alyssę).
Alan Sepinwall zauważa, że 2. sezon nie wykluczałby ciekawych rozwiązań fabularnych, lecz na pewno nie miałby uroku pierwszego, ponieważ dwójka głównych bohaterów musiałaby spędzić większość czasu osobno. W przypadku Jamesa historia wydaje się w pełni satysfakcjonująca – chłopak przeszedł drogę od nihilistycznego psychopaty do człowieka, który nauczył się rozumieć uczucia i je doceniać.
Moglibyśmy zatem oglądać Alyssę, która próbuje poradzić sobie bez ukochanego, jednak wiadomo, że trzonem serialu jest dynamika pomiędzy główną dwójką. Alyssa przez swoje emocjonalne reakcje pokazała Jamesowi, że też może odczuwać, on z kolei przez swój oderwany od uczuć światopogląd pokazał dziewczynie prawdziwe oblicze jej ojca.
Brytyjczycy nie są aż tak chętni do kontynuowania historii na siłę, co często zdarza się Amerykanom. Czy zespół kreatywny "The End of the F***ing World" będzie miał na tyle samozaparcia, by powiedzieć Netfliksowi "nie", jeśli nie będą mieli wystarczająco dobrego pomysłu na 2. sezon? Alex Lawther oraz Jessica Barden mają niesamowitą chemię i rzeczywiście miło byłoby obejrzeć ich jeszcze raz razem, ale czy koniecznie musimy poznawać dalsze losy tych bohaterów?