"Alcatraz" (1×01, 1×02): To nie jest serial na miarę "Lost"
Michał Kolanko
18 stycznia 2012, 22:00
Ruszył "Alcatraz", nowy serial J.J. Abramsa. Czy spełnia oczekiwania? Po dwóch odcinkach można powiedzieć na pewno, że nie jest to klasa "Zagubionych" – ale nie jest to też porażka na miarę "Terra Novy".
Ruszył "Alcatraz", nowy serial J.J. Abramsa. Czy spełnia oczekiwania? Po dwóch odcinkach można powiedzieć na pewno, że nie jest to klasa "Zagubionych" – ale nie jest to też porażka na miarę "Terra Novy".
FOX już wystartował w tym sezonie z serialem, z którym łączyły się duże oczekiwania i wielkie nazwisko. To "Terra Nova" – rodzinne science fiction, które jest równie archaiczne pod względem formy co okres jurajski. Teraz FOX startuje z czymś nowym – "Alcatraz".
Serial oparty jest na następującym założeniu: w 1963 r. grupa więźniów i strażników z tytułowego więzienia znika, by pojawić się nagle w naszych czasach. Skazańcy zaczynają popełniać zbrodnie, a ich ściganiem zajmuje się – jakżeby inaczej – specjalna komórka federalna. Na jej czele stoi Emerson Hauser (Sam Neill) a pomaga mu Rebecca Madsen (Sarah Jones) i dr Diego Soto (znany z "Lost" Jorge Garcia).
Serial w swej formule opiera się na "skazańcu tygodnia", a do tego jest rozwijana cały czas fabuła, wątek główny i wątki poboczne. Odcinki uzupełniane są flashbackami, przypominającymi przeszłość skazanych – to już bardzo oczywiste zapożyczenie z "Zagubionych".
Czy ta formuła działa? Po pierwszych dwóch odcinkach, które zostały wyemitowane w poniedziałek, można powiedzieć że tak – ale na swój ograniczony sposób. "Alcatraz" jest świetną, "popcornową" rozrywką, dobrze zrobioną, którą się nieźle ogląda. Ale w zasadzie nic poza tym.
Trudno powiedzieć, kiedy format "co tydzień kolejny przestępca" stanie się nużący dla widzów. Przykład "Person of Interest" – a w zasadzie każdego serialu, który jest zbudowany na podobnym schemacie – pokazuje, że to zależy od dwóch czynników: tempa rozwoju wątków głównych i stopnia rozwoju postaci. Jest za wcześnie, by coś powiedzieć o "Alcatraz" w tym kontekście, ale zarysowana w dwóch odcinkach intryga może być zarówno wciągająca, jak i po prostu przekombinowana. Silną stroną pierwszych dwóch odcinków na pewno były dość klimatyczne flashbacki do lat 60.
Trzeba powiedzieć jasno – akceptacja "Alcatraz" zakłada też akceptację założenia, że ludzie mogą pojawiać się kilkadziesiąt lat po zaginięciu, a nikt nie zadaje pytań w stylu "Jak to możliwe?", tylko wszyscy przechodzą nad tym do porządku dziennego.
Co dalej z tym serialem, przekonamy się niebawem. Na pewno po klapie, jaką była "Terra Nova", FOX potrzebuje teraz sukcesu. "Alcatraz" może być przeciętniakiem, a może też rozwinąć się w coś zupełnie fajnego. Na pewno jednak nie w serial na miarę "Lost" – nawet jeśli wszyscy w tym serialu są mniej lub bardziej zagubieni w czasie.