"Rob" (1×01): Kolejny sukces stacji CBS
Nikodem Pankowiak
15 stycznia 2012, 22:08
Jak to dobrze po traumatycznym przeżyciu sprzed tygodnia, czyli premierze "Work It", zobaczyć komedię, która nie jest nią tylko z nazwy.
Jak to dobrze po traumatycznym przeżyciu sprzed tygodnia, czyli premierze "Work It", zobaczyć komedię, która nie jest nią tylko z nazwy.
"Rob" bawi. Historia tytułowego bohatera (w tej roli Rob Schneider) obfituje w śmieszne sytuacje i dialogi. Wydaje się, że może być to jeden z największych hitów zimy, a nawet sezonu 2011/2012 w ogóle. Wysoka oglądalność pierwszego odcinka może zapewnić serialowi miejsce w czołówce na najbliższe tygodnie i pogłębić dominację CBS na rynku.
Głównego bohatera poznajemy tuż po zawarciu przez niego z małżeństwa z młodszą od siebie Maggie (Claudia Bassols). Na początku nie zdaje sobie sprawy, że wraz z nią poślubił także jej zwariowaną meksykańską rodzinę, która początkowo bardzo sceptycznie podchodzi do małżeństwa swojej pięknej, młodej córki z niskim, już nieco starszym mężczyzną. Jak łatwo się domyślić, taka sytuacja może prowadzić do wielu ciętych wypowiedzi i przytyków w stronę zdezorientowanego w tym całym meksykańskim rozgardiaszu Roba.
Komedia, jak to często, posługuje się stereotypami. Meksykanie są więc przedstawieni jako banda naciągaczy i nierobów, którzy na dodatek dostali się do Stanów w sposób nielegalny. Prawdopodobnie w celu uniknięcia skandalu i kontrowersji wokół serialu obraz ten jest równoważony za pomocą ojca Maggie, który spełnił swój amerykański sen i dziś (z pomocą rzeszy innych, nielegalnych imigrantów) prowadzi osiem myjni samochodowych. Wszystko zostaje po staremu, jeśli gdzieś można odnieść sukces, to tylko w kraju Wujka Sama.
Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, to zakończenie odcinka, które było trochę zbyt ckliwe. Liczę jednak na to, że zaakceptowanie przez rodziców Maggie jej męża nie zmieni za bardzo ich podejścia do niego i kolejne epizody przyniosą nam dalsze próby, które Rob podejmie, aby wkupić się w łaski rodzinki.
Podczas gdy inne stacje próbują z różnym skutkiem tworzyć zabawne seriale, CBS po raz kolejny udowadnia, że zostawia je daleko w tyle. Komedie zdecydowanie nie są moim ulubionym gatunkiem, jednak "Rob" dzięki bardzo dobremu pilotowi dostał ode mnie spory kredyt zaufania i znalazł się na mojej liście seriali, które zamierzam oglądać. Oby midseason przynosił nam więcej tak udanych premier.