3 listopada 2017, 19:02
"Mindhunter" (Fot. Netflix)
Jonathan Groff świetnie czuje się w komedii, dramacie i śpiewać też potrafi. W "The Late Show" pokazał, co by było gdyby "Mindhunter" stał się broadwayowskim musicalem.
Jonathan Groff świetnie czuje się w komedii, dramacie i śpiewać też potrafi. W "The Late Show" pokazał, co by było gdyby "Mindhunter" stał się broadwayowskim musicalem.
Stephen Colbert "Mindhuntera" raczej nie widział, ale nie przeszkodziło mu to w zrobieniu świetnej rozmowy z Jonathanem Groffem. Serialowy agent Holden opowiadał o tym, na jakie umysły poluje na Netfliksie i czym się różni kręcenie serialu od pracy w jednym z największych broadwayowskich hitów ostatnich lat, czyli "Hamiltonie".
Kulisy "Hamiltona" to ciekawa sprawa – Groff mówił m.in. o tym, jak sławni ludzie pojawiali się po przedstawieniu z gratulacjami, często przy tym płacząc ze wzruszenia. "Mindhunter", który jest kręcony w Pittsburghu, to zupełnie inne doświadczenie – po całym dniu pracy wracasz do domu, a jedyne, na co masz siłę, to zjeść kawałek kurczaka i iść spać. I tak codziennie.
A co by wyszło, gdyby oba światy spotkały się ze sobą? "Mindhunter: The Musical" zaczyna się ok. minuty 6:00 i jest jedną z dziwniejszych rzeczy, jakie zobaczycie w tym tygodniu.