Nie tylko widzom było trudno rozstać się z tą postacią. Twórcy "Stranger Things" o śmierci z 2. sezonu
Marta Wawrzyn
30 października 2017, 16:02
"Stranger Things" (Fot. Netflix)
"Stanger Things" co sezon znajduje sposób, żeby złamać swoim widzom serca. Bracia Dufferowie tłumaczą, dlaczego znów TO zrobili i mówią, czy taki był plan od początku. Uwaga na duży spoiler z 2. sezonu!
"Stanger Things" co sezon znajduje sposób, żeby złamać swoim widzom serca. Bracia Dufferowie tłumaczą, dlaczego znów TO zrobili i mówią, czy taki był plan od początku. Uwaga na duży spoiler z 2. sezonu!
W 1. sezonie "Stranger Things" bardzo szybko uśmierciło Barb (Shannon Purser), którą w międzyczasie zdążyliśmy polubić. W 2. sezonie…
UWAGA, TO NAPRAWDĘ DUŻY SPOILER!
…powtórzono to samo z Bobem (Sean Astin), przesympatycznym facetem Joyce (Winona Ryder), który udowodnił nam wszystkim, że nerd to najlepszy kandydat na superbohatera, jakiego tylko możemy sobie wyobrazić. Co ciekawe, plan na tę postać początkowo był nieco inny. Bob miał zginąć znacznie wcześniej, ale odtwarzający go aktor tak się spodobał Dufferom, że zmienili scenariusz.
– To interesujące w Bobie, że początkowo miał być tym niezdarnym, nudnym chłopakiem Joyce, który miał dać Willowi naprawdę złą radę i spotkać śmierć w okolicach 4. odcinka. A potem znaleźliśmy Seana Astina, który wziął udział w przesłuchaniu, bo zakochał się w serialu. W ogóle sobie nie wyobrażałem, że Bob będzie jak Sean Astin. Potem jednak spotkaliśmy się z Seanem i zakochaliśmy się w nim i w jego osobowości, a następnie niejako złączyliśmy go z postacią Boba. Tak powstała ta postać, która była znacznie bardziej kochana i interesująca niż to, co początkowo napisaliśmy – opowiadał Matt Duffer w rozmowie z Variety.
Współtwórca "Stranger Things" zdradził, że Astin miał w tym sezonie największy wpływ na fabułę, trochę na tej samej zasadzie co Winona Ryder w 1. sezonie. Dlatego naprawdę niełatwo było pozbawić jego postać życia.
– Bob zaczynał jako postać, która specjalnie nas nie obchodziła, a kończył jako bohater i aktor, który obchodził nas bardzo. Odkładaliśmy jego śmierć, aż dotarliśmy do 8. odcinka, kiedy już nie dało się tego dłużej odkładać. Myślę, że ze względów narracyjnych to była właściwa decyzja, ale dla mnie to była najtrudniejsza scena do napisania. Naprawdę nie chciałem tego robić, ale też czułem, że musi to zostać zrobione. Sean też nie chciał opuszczać serialu. Rozstanie z nim było trudne – mówił Matt Duffer.
Na pytanie, czy Joyce czeka chwila oddechu od tych szalonych emocji, Duffer odpowiedział, że prawdopodobnie na razie jeszcze nie. Ale za to na chwilę przerwy może liczyć Will.
Kto zginie w 3. sezonie? Na razie nawet twórcy nie znają odpowiedzi na to pytanie. Prace nad scenariuszem dopiero się zaczynają. Pewne pomysły bracia Dufferowie już mają, ale to się będzie zmieniać w ciągu najbliższych miesięcy. Tak jest zawsze, a przykład Seana Astina pokazuje, że czasem aktorzy też mają wpływ na scenariusz.