Ostrożność do granic absurdu. Niezwykłe środki bezpieczeństwa przy 8. sezonie "Gry o tron"
Mateusz Piesowicz
14 października 2017, 13:02
"Gra o tron" (Fot. HBO)
HBO stara się zrobić wszystko, by nie dopuścić do wycieku scenariuszy ostatniego sezonu "Gry o tron". Może nawet za dużo, bo nowe zabezpieczenia brzmią wręcz niedorzecznie.
HBO stara się zrobić wszystko, by nie dopuścić do wycieku scenariuszy ostatniego sezonu "Gry o tron". Może nawet za dużo, bo nowe zabezpieczenia brzmią wręcz niedorzecznie.
Gdy sukces twojego serialu przechodzi wszelkie wyobrażenia, trzeba się zmierzyć z różnymi tego konsekwencjami. W HBO przekonali się na własnej skórze, że międzynarodowa popularność może mieć też złe strony, gdy scenariusze 7. sezonu "Gry o tron" wyciekły do sieci na długo przed jego premierą. Wprawdzie nie zaszkodziło to samemu serialowi, ale jasne jest, że stacja nie może sobie pozwolić na kolejną tego rodzaju wpadkę i już teraz zabezpiecza się na wszelkie możliwe sposoby.
Wiemy na przykład, że twórcy zamierzają nakręcić kilka różnych wersji zakończenia, by nikt nie wiedział, które będzie właściwe. To jednak nic w porównaniu do środków bezpieczeństwa, jakimi objęto scenariusze 8. sezonu. Grający Davosa Liam Cunningham powiedział serwisowi IGN, że owszem, dostał wszystkie sześć, ale… nie może ich otworzyć. Są bowiem w formie cyfrowej, a dostęp do nich można uzyskać tylko bezpośrednio z serialowego studia w Belfaście. Czyli aktorzy dostaną scenariusze do ręki dopiero na planie, tak? Też nie.
Podczas występu w skandynawskim talk-show do sprawy odniósł się Nikolaj Coster-Waldau, mówiąc, że aktorzy w każdej scenie będą wyposażeni w… słuchawki, przez które podawane im będą ich kwestie. Brzmi to kompletnie absurdalnie, ale może wcale nie być żartem. Zestawiając ze sobą obydwie wypowiedzi, wychodzi bowiem na to, że aktorzy przeczytają scenariusze w kontrolowanych warunkach w studiu, po czym już na planie nie będą mieli do nich dostępu, co dość mocno skomplikuje ich pracę.
Trudno sobie w ogóle wyobrazić, by coś takiego nie odbiło się negatywnie na jakości ich występów, bo w gruncie rzeczy stoi to w sprzeczności z całym aktorskim procesem. No ale miejmy nadzieję, że twórcy jednak wiedzą, co robią. Może to wszystko tylko kolejna zasłona dymna?