Młodzi, piękni i waleczni. "Valor" – recenzja premiery serialu militarnego od CW
Mateusz Piesowicz
10 października 2017, 21:02
"Valor" (Fot. CW)
Wyróżnić się na tle niedawno debiutujących "The Brave" i "SEAL Team"? Żadna sztuka. Wyróżnić się negatywnie? To już spore osiągnięcie, choć raczej nie z gatunku takich, za które należą się gratulacje.
Wyróżnić się na tle niedawno debiutujących "The Brave" i "SEAL Team"? Żadna sztuka. Wyróżnić się negatywnie? To już spore osiągnięcie, choć raczej nie z gatunku takich, za które należą się gratulacje.
Słaby, słabszy, najsłabszy – "Valor" uzupełnił szałowe trio dramatów militarnych, którymi amerykańskie telewizje postanowiły uszczęśliwić nas tej jesieni i od razu zapisał się jako najgorszy z nich. Nie żebym miał wobec niego jakieś oczekiwania, ale przegrać z wtórnymi do bólu produkcjami CBS i NBC? To naprawdę bolesna sprawa, tym bardziej, że powoli przyzwyczajaliśmy się już do CW jako stacji odważniej stawiającej na mniej oczywiste tytuły (i tłum pstrokatych superbohaterów). "Valor" nie ma z nimi nic wspólnego, choć przyznaję, że pilotowy odcinek sprawił mi nieco radości.
A to dlatego, że serial, który w założeniu miał być wciągającym thrillerem w wojskowej otoczce, w rzeczywistości okazał się militarną operą mydlaną, co sami przyznacie, brzmi całkiem zabawnie. I rzeczywiście, "Valor" miejscami bawi lepiej, niż większość nowych komedii, choć jakoś wątpię, by właśnie o taki efekt chodziło twórcom. Ci wszak wyraźnie dali do zrozumienia, że w ich historii nie ma miejsca na żarty – jest za to na dramat, intrygę i złożone portrety psychologiczne. W teorii. W praktyce to jeszcze jedna błaha opowiastka o pięknych i młodych ludziach (serio, nawet wojskowi przełożeni wyglądają tu na góra 40-latków), których problemami z jakiegoś powodu mielibyśmy się przejmować. Bardziej groteskowa niż zwykle, bo do wojskowego klimatu pasuje to wszystko jak pięść do nosa albo makijaż do hełmu.
W tym natomiast jest oczywiście "Valor" zanurzone od samego, stereotypowego początku. Tajna misja w Somalii idzie niezgodnie z planem. Ktoś zginął, ktoś inny został schwytany. Uratuj, pokonaj złych terrorystów, powtórz? No prawie. Jest bowiem kilka wyróżników, jak choćby to, że główni bohaterowie, Nora Madani (Christina Ochoa) i Leland Gallo (Matt Barr) to para pilotów helikoptera, a całość to nie tyle kolejny militarny procedural, co spójna fabuła z większą historią rozpisaną na cały sezon. Po wstępie trafiamy zatem do bazy w Stanach, gdzie akurat wychodzą na jaw szczegóły feralnej misji. A że nasi bohaterowie nie powiedzieli całej prawdy na temat tego, co stało się w Somalii, szybko staje się jasne, że szykuje się jakaś grubsza intryga, której fragmenty będą przed nami stopniowo odkrywane.
Nie sądzę jednak, by zaintrygowały ona kogokolwiek z oglądających, bo i sami twórcy nie robią wrażenia szczególnie zainteresowanych swoją historią. Znacznie bardziej obchodzi ich, kto z kim sypia i jakich używa przy tym erotycznych gadżetów, bo jak powszechnie wiadomo, amerykańskie bazy wojskowe to miejsca przypominające obozy dla nastolatków. Ale żebyście sobie przypadkiem nie pomyśleli, że tu tylko o romanse chodzi, to spokojnie, traumy też są.
Przecież Nora ledwo uszła z życiem z misji, wiadomo, że musiało to na niej odcisnąć piętno! I to nawet takie całkiem seksowne w postaci blizny na udzie. A jeśli to dla Was za mało, to jeszcze kupiła sobie dziewczyna perkusję, żeby móc w coś porządnie przywalić – jeśli to nie jest oznaka stresu pourazowego, to ja już nie wiem, co miałoby nią być.
Wierzcie mi, staram się być poważny, ale "Valor" nijak w tym nie pomaga. Nawet gdy twórcy starają się opowiedzieć całkiem schematyczną historię, mieszając życie prywatne i zawodowe żołnierzy, to zadanie zdaje się przerastać ich siły, bo obydwa aspekty wypadają pokracznie. Bohaterów przedstawia się tu przez pryzmat tego, z kim sypiają (a sądząc z dalszych wydarzeń, będzie to wiodący temat kolejnych odcinków), nie podejmując choćby próby jakiejkolwiek charakterystyki. Nora jako jedyna kobieta w elitarnym oddziale wręcz się o taką prosi, ale całą kwestię zamyka się tu w paru banalnych zdaniach, bo po co drążyć głębiej? Christina Ochoa wygląda świetnie, w mundurze też, więc lepiej po prostu się na nią popatrzmy.
Dotyczy to zresztą nie tylko jej, bo "Valor" skupia praktycznie całą swoją uwagę na ogłaszaniu wszem i wobec, jakich to ma gorących wykonawców, zamiast na budowaniu zajmującej fabuły. Tę ograniczono do porcji obowiązkowych klisz, mamy zatem parę dzielnych żołnierzy uwięzionych przez strasznych terrorystów, zapłakaną żonę z dzieckiem czekającym aż "tata wróci z podróży", a nawet salutowanie amerykańskiej fladze. No tak, jest też tajemnica tak przerażająca, że wszyscy próbują ją zatuszować, a której skalę ma obrazować pojawienie się rzucającej pogardliwe spojrzenia pani z CIA (Melissa Roxburgh). Jeśli to miało wyglądać poważnie, mogli chociaż wybrać do tej roli kogoś, kto sprawia wrażenie, że ukończył liceum.
Zapewne jednak nikt pracujący przy "Valor" na to nie wpadł, bo serial prezentuje się jak teen drama w mundurach, której nieudolnie próbuje się nadać jakiegoś znaczenia. Żadna z postaci nie wykazała choćby najmniejszych przejawów życia, o jakichkolwiek emocjach czy napięciu możecie zapomnieć, a nawet popatrzeć za bardzo nie ma na co, bo w oczy rzucają się głównie braki w budżecie. O nadrabianiu fabułą również nie ma mowy – co ma nas tu niby interesować? Retrospekcje z misji i wielki sekret, którego nieobecności pewnie nawet byśmy nie zauważyli? A może romans między przełożonym i podwładną?
Jedyne, co można przy tym serialu pochwalić, to wyjście poza naturalną ścieżkę przyjętą przez konkurencję i próba opowiedzenia większej historii. Co z tego jednak, że zamysł był niezły, skoro jego realizacja leży na każdym kroku? Przecież nawet oparcie historii na bohaterce automatycznie wyróżnia "Valor" wśród innych militarnych dramatów. A jednak twórcy kompletnie nie potrafią tego wykorzystać, błyskawicznie kierując się w stronę tandetnego romansidła ozdobionego popowymi piosenkami. Wojna to z pewnością koszmar, ale serial CW nadaje temu stwierdzeniu całkiem nowe znaczenie.