Wielka Wojna, smok przeciwko smokowi i co jeszcze? Nasze przewidywania na 8. sezon "Gry o tron"
Mateusz Piesowicz
30 sierpnia 2017, 22:02
"Gra o tron" (Fot. HBO)
Co dokładnie wydarzy się w 8. sezonie "Gry o tron" wiedzą w tym momencie tylko twórcy serialu, ale sieć już huczy od teorii. Pospekulujmy i my – co brzmi najbardziej wiarygodnie?
Co dokładnie wydarzy się w 8. sezonie "Gry o tron" wiedzą w tym momencie tylko twórcy serialu, ale sieć już huczy od teorii. Pospekulujmy i my – co brzmi najbardziej wiarygodnie?
Najdłuższy, a przy okazji najchętniej oglądany odcinek w historii "Gry o tron", czyli kończący 7. sezon "The Dragon and the Wolf", poza kilkoma pamiętnymi momentami zostawił nas przede wszystkim z mnóstwem dręczących pytań. Co czeka Siedem Królestw, gdy nie broni ich już Mur? Czy połączone siły Jona i Daenerys zdołają przeciwstawić się potędze Nocnego Króla? A może najlepiej na tym wszystkim wyjdzie mająca za nic sojusze Cersei? To tylko wierzchołek góry wątpliwości, jaka wyrosła po finale.
Odpowiedzi na nie wszystkie dostaniemy najwcześniej za rok, ale już teraz ruszyła istna lawina spekulacji na temat nadchodzących wydarzeń i ostatecznych rozstrzygnięć w rozgrywce o Westeros. Jedne brzmią kompletnie absurdalnie, inne zaś całkiem sensownie. Niektóre mają realne podstawy, część z kolei trudno nazwać inaczej, niż pobożnymi życzeniami. Wybraliśmy kilka takich, które uważamy za najbardziej prawdopodobne, ale wnioski z nich płynące mogą być diametralnie różne.
Jon dowie się prawdy o swoim pochodzeniu
Sprawa absolutnie kluczowa i mam nadzieję, że zostanie rozwiązana w najkrótszym możliwym terminie. Szansa na to wyraźnie wzrosła, wszak nie tylko serial potwierdził oficjalnie, że nasz ulubiony bękart to tak naprawdę niejaki Aegon Targaryen, ale wiedzą o tym już dwie osoby – do Brana dołączył Sam, który pomógł mu dopasować do siebie brakujące elementy. Najwyższa więc pora, by o wszystkim dowiedział się też główny zainteresowany. Pytanie tylko, co dokładnie z tą wiedzą zrobi, wszak informacja o jego rodzicach wykracza daleko poza genealogiczną ciekawostkę i może mieć decydujące znaczenie przy obsadzaniu najważniejszego stołka w Siedmiu Królestwach.
Daenerys też ją pozna i wynikną z tego kłopoty
Czy Daenerys uraduje wieść, że jej nowa miłość to zarazem jej bratanek? Wątpliwe, ale też nie powinno to stanowić większego problemu, zwłaszcza że wśród Targaryenów związki między krewniakami to norma. A czy ucieszy ją fakt, że ten sam ukochany ma pierwszeństwo w drodze do tronu? To już znacznie bardziej skomplikowana kwestia, która jak najbardziej może pokrzyżować plany tych, którzy oczyma wyobraźni widzieli już happy end z miłościwie panującą królewską parą.
Wprawdzie Jon dopiero co zapewniał Dany o swojej lojalności, a wiemy, że wyjątkowo nie lubi łamania obietnic, ale co jeśli coś go do tego skłoni? Na przykład postawa samej Daenerys? Możliwości dramatycznego zakończenia takiego sporu jest całe mnóstwo, a nie muszę chyba nikomu mówić, że twórcy "Gry o tron" wyjątkowo sobie takie rozwiązania cenią. Z pewnością nie przejdzie ta sprawa bez echa.
Tyrion stanie przed wyborem – lojalność wobec królowej czy rodziny?
Tym bardziej, że Jon i Daenerys wcale nie muszą być jedynymi stronami sporu. Niektórzy zdążyli już bowiem połączyć ze sobą tajemnicze ujęcie z finału z pewnymi, ciągle jeszcze pozostającymi w sferze spekulacji faktami. Chodzi mi dokładnie o to ujęcie:
Tyrion wpatrujący się z dziwnym wyrazem twarzy w drzwi, za którymi Jon i Dany konsumowali nowo zawarty sojusz, został już obiektem szeregu spekulacji (łącznie z tym, że wylewa się z niego zazdrość, a w 8. sezonie czeka nas przedziwny trójkąt miłosny), ale jedna z nich brzmi całkiem wiarygodnie. Otóż twierdzi ona, że wcześniejsza rozmowa Tyriona z Cersei, którą urwano w momencie, gdy ten dowiedział się, że siostra jest w ciąży, zakończyła się kompromisem. Ona wspiera wspólną sprawę (wiemy już, że to się nie zdarzy) i zrzeka się praw do tronu, a w zamian on zadba, by jej dziecko odziedziczyło go po Daenerys.
Ma to sens, zważywszy choćby na fakt, że we wcześniejszym odcinku Tyrion przejawiał obawy o los Westeros po śmierci Matki Smoków. Upiekłby też przy okazji dwie pieczenie na jednym ogniu, pozostając lojalnym zarówno wobec swojej królowej (o ile oczywiście przekonałby ją do pomysłu), jak i własnej rodziny, do której nigdy się całkiem nie wyzbył uczuć. W czym więc problem? Ano w tym, że związek Daenerys z Jonem "grozi" narodzinami prawowitego dziedzica, zakładając rzecz jasna, że ta jednak może mieć dzieci. W tej sytuacji cały misterny plan Tyriona posypałby się jak domek z kart, a on znalazłby się w wyjątkowo niewdzięcznym położeniu.
Cersei zostanie bez sojuszników…
A właściwie to sojusznika, bo za ostatniego należy uznać Eurona Greyjoya. Na tego jednak zasadza się Theon, a biorąc pod uwagę jego determinację do uratowania Yary (i wszystko, co ten bohater przeszedł wcześniej, za co należy mu się jakaś nagroda), można sądzić, że wyjdzie z tego starcia zwycięsko. Zostanie więc Cersei bez floty i pewnie też bez najemników, których planowała ściągać zza morza. Mając natomiast u boku tylko Qyburna i Górę (a to też niekoniecznie, o czym za chwilę) trudno marzyć o podboju czegokolwiek.
…a ona i Jaime nie będą szczęśliwą parą
Żadne to odkrycie, prawda? W końcu ich finałowa kłótnia zakończona jego odejściem nie pozostawia wątpliwości – Jaime Lannister wreszcie przejrzał na oczy i zobaczył, że jego ukochana siostra nie jest osobą, którą chciałby w niej widzieć. Co jednak, jeśli ich rozstanie będzie miało znacznie poważniejsze, a wręcz śmiertelne konsekwencje? Na pewno pamiętacie dotyczącą Cersei przepowiednię, która sprawdziła się już w kwestii śmierci jej dzieci. Mówi ona też o tym, że sama królowa zginie z ręki młodszego brata. Czy rozczarowanie postawą siostry może być u Jaime'ego tak duże, że skłoni go do ostatecznego rozwiązania? A może to ona, pozbawiona sojuszników i oszalała z wściekłości nie pozostawi mu wyboru?
Cleganebowl!
Jedno z najbardziej wyczekiwanych starć w całym serialu powinno wreszcie dojść do skutku, czego najlepszy dowód dostaliśmy w finale 7. sezonu. Spoglądający prosto w oczy brata Ogar nie pozostawił wątpliwości na temat tego, co o nim myśli i co zamierza z nim zrobić, należy się więc spodziewać pojedynku na śmierć i życie (całkiem dosłownie, zważywszy, że technicznie to Góra jest martwy), z którego być może żaden nie wyjdzie cało. A może Ogar będzie miał okazję przezwyciężyć wreszcie lęk przed ogniem i odpłacić bratu pięknym za nadobne?
Arya dokończy swoją listę
Pamiętacie ją jeszcze? Lista ludzi, których Arya obiecała uśmiercić jest już znacznie krótsza niż na początku, ale ciągle jest na niej kilka żyjących osób. Dokładnie są to Cersei, Góra, Ogar, Melisandre, Beric Dondarrion i Illyn Payne. No sami przyznacie, że nie jest to grupa, której szanse na przeżycie do samego końca należy oceniać szczególnie wysoko. Wątpliwe, by wszyscy mieli zginąć akurat z ręki Aryi, ale przynajmniej niektórzy? Czemu nie? Ot, choćby Melisandre sama zapowiedziała, że umrze w Westeros – może nawet wie jak?
Bran odegra znaczącą rolę
A raczej bardziej znaczącą, niż do tej pory. Bo musicie przyznać, że zważywszy na możliwości bohatera, który może widzieć przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, a także na nie wpływać, był on wykorzystywany przez twórców bardzo oszczędnie. Właściwie to jego umiejętności przydawały się tylko wtedy, gdy scenariusz potrzebował lekkiego wsparcia ze strony czegoś niezwykłego. Teraz, gdy nic już nie stoi na przeszkodzie zastępom nieumarłych, najmłodszy z żyjących Starków będzie miał prawdziwe pole do popisu. Pytanie tylko, jak je wykorzysta i czy przypadkiem nie zrobi (albo już nie zrobił) czegoś bardzo złego.
Dojdzie do Wielkiej Wojny życia ze śmiercią
Do tego z pewnością nie trzeba nikogo przekonywać. Wszystkie dotychczasowe wydarzenia prowadziły do ostatecznego starcia żywych z martwymi dowodzonymi przez Nocnego Króla i w 8. sezonie zobaczymy jego kulminację. Będą nieumarli każdego rodzaju (w tym olbrzymy), a wśród nich może też jakieś znajome twarze, będą przerażający Biali Wędrowcy, będzie też lodowy smok, którego próbkę umiejętności można oglądać na okrągło.
Naprzeciwko nich staną jednak godni przeciwnicy uzbrojeni w stal (no dobra, ta akurat na wiele się nie przyda, chyba że valyriańska), smocze szkło i ogień. Zwłaszcza po tym ostatnim obiecuję sobie bardzo dużo i całkiem głośno domagam się spektakularnej smoczej bitwy. A przy tej okazji może też odpowiedzi na pytanie, czym w końcu zieje lodowy smok? Ale to tak na boku, bo oczywiście znacznie istotniejszą sprawą jest to, czy ktokolwiek wyjdzie z tego żywy i czy Westeros już na wieki pozostanie mroźną krainą śmierci. A może jednak obiecany książę lub księżniczka (swoją drogą, tę kwestię też przydałoby się rozstrzygnąć) sprowadzi wiosnę?