Wszystkie oczy na Królewską Przystań. Zwiastun finałowego odcinka 7. sezonu "Gry o tron"
Mateusz Piesowicz
22 sierpnia 2017, 13:33
"Gra o tron" (Fot. HBO)
Żarty się skończyły, nadciągające z północy zagrożenie jest realne i w interesie wszystkich leży, by się mu wspólnie przeciwstawić. Tylko jak przekonać o tym Cersei? Zobaczcie zapowiedź 7. odcinka.
Żarty się skończyły, nadciągające z północy zagrożenie jest realne i w interesie wszystkich leży, by się mu wspólnie przeciwstawić. Tylko jak przekonać o tym Cersei? Zobaczcie zapowiedź 7. odcinka.
Czas przy 7. sezonie "Gry o tron" mija niemal równie szybko, jak bohaterowie przemieszczają się po Westeros, więc ani się obejrzeliśmy, a został nam już tylko finał. Wyreżyseruje go, podobnie jak premierę, Jeremy Podeswa, a całość potrwa aż 81 minut, czyli będzie najdłuższym odcinkiem w historii serialu. Czego należy się po nim spodziewać?
Z całą pewnością czegoś spektakularnego w stopniu dorównującym temu, co widzieliśmy w odcinku "Beyond the Wall". A może nawet go przewyższającym, w końcu liczymy na to, że zobaczymy w akcji nieumarłego smoka (uprzedzając pytania – nie, nie wiem, czym zieją lodowe smoki). Na to musimy jednak poczekać, bo zwiastun odcinka skupia się tym razem na wydarzeniach na południu.
A właściwie to na jednym wydarzeniu, bo jesteśmy już w tym miejscu, gdzie nie ma potrzeby się rozdrabniać. Niemal wszystkie najważniejsze postaci w Westeros (za wyjątkiem Sansy, która wygląda bardzo samotnie na murach Winterfell) zjechały właśnie do Królewskiej Przystani. Tam, w ruinach Dragonpit, czyli miejscu, w którym Targaryenowie trzymali przed laty swoje smoki, dyskutować mają o zbliżającym się do Siedmiu Królestw zagrożeniu, ale atmosfera spotkania jest daleka od sympatycznej.
Dość powiedzieć, że przebiega ono pod czujnym okiem dwóch wielkich armii, gotowych w każdej chwili zmiażdżyć przeciwnika. I tak na morzu czeka potężna armada Eurona Greyjoya z niepokojem obserwowana przez Tyriona, natomiast od lądu Królewską Przystań otoczyły wojska Nieskalanych wspierane przez Dothraków. Widok robi wrażenie, ale spoglądający na ten pokaz siły z góry Bronn i Jaime absolutnie nie wyglądają na zachwyconych. Czuć, że wystarczy jedna iskra, by doszło do gigantycznej bitwy.
O tę natomiast nietrudno, gdy twarzą w twarz stają ze sobą śmiertelni wrogowie. Wprawdzie Daenerys w zapowiedzi nie ma, ale Cersei już tak, a jej spojrzenie na widok gości, wśród których jest też jej młodszy brat, mogłoby zmrozić nawet nieumarłego. A skoro o nim mowa, to Jon wraz z resztą kompanii z północy (widać Davosa, Brienne, Podricka, Jorah i Theona) spróbuje zastosować swój plan i przekonać królową o tym, że jest tylko jedna wojna, która ma znaczenie. Jak mu pójdzie, przekonamy się już w najbliższy poniedziałek.