Kim naprawdę jest Nocny Król? Przyglądamy się teorii, która może wywrócić "Grę o tron" do góry nogami
Mateusz Piesowicz
11 sierpnia 2017, 20:02
"Gra o tron" (Fot. HBO)
Bran Stark i jego umiejętności to jedna z większych zagadek w "Grze o tron". Według wielu teorii jest ona wręcz kluczem do wyjaśnienia całej historii. O co właściwie chodzi?
Bran Stark i jego umiejętności to jedna z większych zagadek w "Grze o tron". Według wielu teorii jest ona wręcz kluczem do wyjaśnienia całej historii. O co właściwie chodzi?
"Pamiętam, jak byłem Brandonem Starkiem. I wiele, wiele więcej" – mówi Bran w 4. odcinku 7. sezonu "Gry o tron", twierdząc, że nie jest już bohaterem, jakiego znaliśmy do tej pory. Oczywiście, dzisiaj to już nie bezbronny, kaleki chłopiec, lecz widząca przeszłość, teraźniejszość i przyszłość Trójoka Wrona. Pytanie, co dokładnie oznacza to dla serialu? Jaki wpływ będą mieć ogromne umiejętności młodego Starka na to, co dzieje się w Westeros? A może powinniśmy raczej zapytać: jaki wpływ już miały? To tylko domysły, ale mimo wszystko uwaga na potencjalne spoilery.
Rzecz rozbija się o cieszącą się ostatnio ogromną popularnością, ale już nie taką nową teorię, jakoby Bran był nie tylko kluczem do rozwiązania wielu serialowych zagadek, ale też… prowodyrem wielkiego zamieszania w Westeros. Jak to możliwe? Wszystko za sprawą jego szczególnych mocy: zielonego wzroku, który pozwala mu miewać wizje przyszłych i przeszłych wydarzeń oraz byciu zmiennoskórym, czyli możliwości kontrolowania innych umysłów. Fakt, że Bran je posiada i coraz lepiej się nimi posługuje, nie podlega żadnym wątpliwościom. Stąd też zrodził się pomysł, że ośmielony swoimi umiejętnościami bohater będzie wkrótce próbował je wykorzystać na znacznie większą skalę niż dotychczas.
Konkretnie rzecz biorąc, spróbuje powstrzymać Nocnego Króla i jego armię przed zagładą Westeros. Jak? Cofając się w czasie i odpowiednio wpływając na przeszłe wydarzenia. Taki punkt wyjścia może prowadzić dokądkolwiek, stąd też pełno w sieci teorii na temat tego, kogo dokładnie mógł odwiedzić w przeszłości Bran. I tak, mówi się, że jego sprawką było na przykład nieumyślne doprowadzenie do obłędu Szalonego Króla Aerysa Targaryena. Bran mógł próbować przekazać mu wieść o zagrożeniu z północy, ale słaby szept docierający do uszu władcy przekształcał się w coś innego, ot choćby "Burn them all".
Mało przekonujące? To może wolicie wersję, w której chłopak cofa się znacznie dalej i zostaje Branem Budowniczym, legendarnym założycielem rodu Starków, twórcą Muru i Winterfell? Według niej nasz bohater miałby osobiście zlecić ich stworzenie, żeby zabezpieczyć Westeros przed hordami umarłych. Brzmi jeszcze mniej prawdopodobnie, no chyba że za dowód uznacie książkowe słowa Starej Niani, która twierdziła, że nasz Bran przypomina swojego legendarnego przodka. No ale jej i tak wszyscy Brandonowie zlewali się w jedną osobę (w sumie to też może być jakiś dowód).
Takich, mniej i bardziej fantastycznych teorii znajdziecie mnóstwo, oczywiście wszystkie są czystymi spekulacjami. Jedna z nich wygląda jednak nieco inaczej, a odwołuje się do sceny stworzenia Nocnego Króla przez Dzieci Lasu. Użytkownik Reddita o pseudonimie "turm0il26" wysnuł z niej wniosek, że Bran mógł uznać, iż jedynym sposobem na powstrzymanie władcy umarłych jest niedopuszczenie do jego narodzin. W tym celu przeniósł się do czasów, które widział w swojej wizji, przejął kontrolę nad umysłem schwytanego przed Dzieci Lasu mężczyzny i… niczego nie zmienił.
A raczej zmienił na gorsze, bo nie tylko nie udało mu się powstrzymać Dzieci Lasu, ale jeszcze stracił kontrolę nad swoimi mocami i utknął w ciele schwytanego mężczyzny (Trójoka Wrona ostrzegał go przed konsekwencjami zbyt długich wycieczek w przeszłość). Potem zaś poddał się szaleństwu, stając się tym samym Nocnym Królem, którego próbował powstrzymać. Nieprzekonani? Ja też nie, ale przyznaję, że jest w tej teorii coś kuszącego, także dlatego, że można ją czymś podeprzeć.
Na przykład faktem, że Nocny Król wiedział, gdzie pojawi się Bran w swojej wizji, dzięki czemu mógł go dotknąć. Albo jego umiejętnościami, które mógł doskonalić przez lata, by stworzyć armię umarłych i w pełni ją kontrolować (trudno przypuszczać, by taka moc wzięła się po prostu z przebicia serca sztyletem ze smoczego szkła). A nawet przyglądając się jeszcze raz scenie narodzin Nocnego Króla i przebudzeniu Brana z wizji, gdy wygląda dość znajomo.
Jasne, to nadal nic więcej niż fanowska teoria, ale sami pomyślcie. Bran uczy się panowania nad swoimi mocami, widzi, że wojna zmierza w złym kierunku, postanawia działać na własną rękę i popełnia straszny w skutkach błąd. Czyż finał tej historii, w której naprzeciwko siebie stanęliby dwaj bracia (no dobra, bliska rodzina, nie bracia), czyli Jon Snow i uwięziony w ciele Nocnego Króla Bran, a jedyne rozwiązanie musiałoby być tragiczne, nie pasowałaby do "Gry o tron"?