To już nie serial, tylko światowe zjawisko kulturowe. "Gra o tron" na okładce prestiżowego magazynu "Time"
Marta Wawrzyn
5 lipca 2017, 13:02
"Gra o tron" (Fot. HBO)
"Gra o tron" to już coś więcej niż serial. Grający główne role aktorzy właśnie pojawili się na okładce magazynu "Time", a w środku można znaleźć tekst o kulisach serialu i świetne zdjęcia.
"Gra o tron" to już coś więcej niż serial. Grający główne role aktorzy właśnie pojawili się na okładce magazynu "Time", a w środku można znaleźć tekst o kulisach serialu i świetne zdjęcia.
Kiedy jakiś serial można zobaczyć na okładce takiego pisma jak "Time", to znak, że mamy do czynienia z czymś więcej niż serial. "Gra o tron" gigantyczne zjawisko popkulturowe, które kojarzą wszyscy, nawet ci, którzy seriali nie oglądają – i to właśnie dostrzegł prestiżowy magazyn.
Sam okładkowy tekst "Time'a" o tym, jak powstaje "Gra o tron", nie jest szczególnie odkrywczy, bo nie miał taki być. Znajdziecie w nim trochę historii z planu zdjęciowego, trochę genezy serialu, trochę liczb udowadniających, jakim gigantem jest teraz serial HBO (oglądalność w zeszłym sezonie wyniosła w USA 23 mln na odcinek, co jak na serial z kablówki jest imponującą liczbą). Są też wspomniane kontrowersje, jakie wywołał dwa lata temu odcinek z gwałtem na Sansie.
Aktorzy z "Gry o tron" wzięli także udział w specjalnej sesji zdjęciowej, której autorem jest Miles Aldridge, fotograf, na co dzień pracujący w modzie i reklamie. Sesja została zainspirowana renesansem, ponieważ "Gra o tron" jest szekspirowska w duchu, tzn. opowiada o pragnieniu władzy, przeznaczeniu i różnego rodzaju magicznych/boskich mocach, wtrącających się do tego, co robi człowiek. Nie przypadkiem Kit Harington trzyma czaszkę, niczym Hamlet, a pomiędzy Nikolajem Costerem-Waldau i Leną Headey leży sztylet (zapewne zwrócą się w końcu przeciwko sobie). Okładka dobrze pokazuje, jak teatralna jest "Gra o tron" i jak bardzo liczą się w niej szczegóły.
Wszystko razem wygląda niesamowicie i udowadnia, że serial HBO przekroczył granice telewizji. To już coś więcej niż kolejny ambitny dramat z kablówki, to masowe szaleństwo, które opanowało cały świat i które jest wystarczająco istotnym zjawiskiem kulturowym, aby zajmowały się nim takie pisma jak "Time".