Czy zabiłbyś dziecko, gdyby to wyleczyło raka? Jest prawidłowa odpowiedź na pytanie z "Pozostawionych"
Mateusz Piesowicz
12 maja 2017, 19:25
"Pozostawieni" (Fot. HBO)
"Pozostawieni" stawiają mnóstwo pytań i rzadko udzielają wyjaśnień. Tym razem jednak nie będzie zgadywanek, bo dylemat zadany Norze w 4. odcinku ma bardzo sensowne rozwiązanie. Spoilery!
"Pozostawieni" stawiają mnóstwo pytań i rzadko udzielają wyjaśnień. Tym razem jednak nie będzie zgadywanek, bo dylemat zadany Norze w 4. odcinku ma bardzo sensowne rozwiązanie. Spoilery!
"Zabiłbyś dziecko, gdyby to leczyło raka?" – pytanie to usłyszeliśmy już przed tygodniem, gdy Kevinowi Sr. zadał je, tuż przed stanięciem w płomieniach, tajemniczy mężczyzna spotkany pośrodku australijskiej pustyni. Jak zdążył jeszcze powiedzieć przed tragiczną śmiercią, odpowiedział na nie identycznie jak starszy z Garveyów: "Nie", co jednak nie spotkało się z uznaniem pytających. Kim oni jednak byli i o co właściwie chodziło – tego nie zdążyliśmy się już dowiedzieć.
Podejrzewający, że może to mieć coś wspólnego z organizacją ponoć wysyłającą ludzi tam, dokąd odeszli ich bliscy w Nagłym Odejściu, otrzymali potwierdzenie swej teorii w odcinku "G'Day Melbourne". Oto bowiem przed identycznym problemem w nieco rozbudowanej wersji stanęła Nora: "Rodzą się bliźnięta. Jedno z nich znajdzie lekarstwo na raka, ale tylko, jeśli drugie teraz umrze. Nie musi go pani zabijać, ale kiwnąć głową, by tak się stało. Kiwnie pani?". Odpowiedź wydaje się jasna, a jednak "Pewnie, że kiwnę" padające z ust bohaterki również nie pasuje. No to, skoro ani nie, ani tak, to jaka właściwie jest odpowiedź?
Teorie na ten temat zaczęły się oczywiście pojawiać w sieci jak grzyby po deszczu. Począwszy od tych tropiących spisek (nikt nie przechodzi testu, bo to wielkie oszustwo i nie ma żadnej cudownej maszyny), poprzez szukające racjonalnego wyjaśnienia (może odpowiedź jest różna w każdym przypadku albo chodzi o poznanie reakcji pytanego na odmowę?), aż do tych węszących sensacyjny zwrot akcji (Nora nie przeszła testu, bo jest w ciąży, co wykazały wcześniejsze badania, choć ona sama nie ma o tym pojęcia). Inni doszukiwali się podpowiedzi w pomocniczych pytaniach, które zadawała Nora. Ta wszak, upewniwszy się, że dzieci nie są jej i że śmierć będzie szybka i bezbolesna, zgodziła się bez wahania. Czyżby brak żalu z jej strony miał tu decydujące znaczenie?
Choć brzmi to całkiem rozsądnie, ostatecznie żadna z powyższych teorii nich nie jest poprawna. Nie ulega przy tym wątpliwości, że twórcy doskonale wiedzieli, co robią, zadając widzom zagwozdkę wzorowaną na etycznym dylemacie wagonika. Pytanie tylko, czy tworząc ją, uwzględnili w ogóle istnienie poprawnej odpowiedzi?
Okazuje się, że tak, a na rozwiązanie wpadł Ben Travers z Indiewire w swojej recenzji, co potwierdziła potem Haley Harris, scenarzystka odcinka.
@paulrabenowitz I think @BenTTravers covered it best… https://t.co/tDmjVmgiy7
— Haley Harris (@IsntSheGreat) 8 maja 2017
Otóż właściwą odpowiedzią jest w pewnym sensie jej brak. Zadając dodatkowe pytania, Nora okazała troskę – o swoje dzieci i o świat, który niewielkim (to oczywiście względna sprawa) kosztem mógł pozbyć się raka. A przecież jej w ogóle nie powinny obchodzić te kwestie! Udaje się w podróż w nieznane, a w tym celu powinna zostawić za sobą całą przeszłość. Rodzina, los ludzkości, doczesność – to wszystko nie może mieć znaczenia dla kogoś, kto jest zdecydowany odrzucić wszystko, by znów ujrzeć swoich bliskich.
Może się wprawdzie wydawać, że Nora nie może być bardziej obojętna na to, co się stanie, w końcu bez skrupułów skazuje dziecko na śmierć. Jednak samo zastanawianie się nad tą kwestią i ważenie obydwu spraw dowodzi, że bohaterka nie jest zupełnie oderwana od otaczającej ją rzeczywistości. Bardzo mocno przypomina to postawę serialowych Winnych Pozostałych – nic już nie ma znaczenia, nieważne jak doniosłe mogłoby się to wydawać. Jeśli w ogóle rozważasz tę sprawę, znaczy to, że liczy się dla ciebie jej rezultat. Decydując się na odejście z tego świata, musisz być od niego w stu procentach oderwany. Spójrzcie na uśmiech na twarzy jednej z badaczek, gdy Nora zadaje kolejne pytanie – ona już wie, że kobieta oblała test, bo nadal odczuwa więź z otaczającym ją światem.
Wniosek z tego taki, że najlepszą odpowiedzią na moralny dylemat jest wzruszenie ramionami i stwierdzenie, że nas to nie obchodzi. Brutalne, a jednocześnie bardzo przemyślane i idealnie tu pasujące. A najbardziej przeraża w tym fakt, że 119 osób zdołało test przejść. Wypada chyba tylko zapłakać nad ich losem.