Serialowa alternatywa: "Wiem, kim jesteś", czyli hiszpański portret rodzinny z sekretami w tle
Mateusz Piesowicz
8 kwietnia 2017, 18:03
"Wiem, kim jesteś" (Fot. Telecinco)
Rzadko odwiedzamy Hiszpanię, więc nie mogliśmy przegapić takiej premiery. Już w niedzielę o godz. 20:10 w Ale kino+ "Wiem, kim jesteś" – serial, w którym tajemnice czają się za każdym rogiem.
Rzadko odwiedzamy Hiszpanię, więc nie mogliśmy przegapić takiej premiery. Już w niedzielę o godz. 20:10 w Ale kino+ "Wiem, kim jesteś" – serial, w którym tajemnice czają się za każdym rogiem.
Premiera to naprawdę nie byle jaka, bo mamy do czynienia z nowością jak się patrzy. Dość powiedzieć, że "Wiem, kim jesteś" (w oryginale "Sé quién eres") zadebiutowało w macierzystej stacji Telecinco w styczniu tego roku, a 16-odcinkowy sezon jeszcze nie dobiegł tam końca. Spisało się zatem Ale kino+ na medal, nie tylko sprowadzając do Polski tytuł, który bez tego najprawdopodobniej byśmy przegapili, ale robiąc to w imponującym tempie. To jednak tylko poboczna kwestia, bo bardziej nurtujące nas pytanie brzmi: czy warto poświęcać tej produkcji swój czas?
Bez zbędnego wstępu mogę Was zapewnić, że tak, bo mamy tu do czynienia z serialem, który wciąga od pierwszych chwil, a potem umiejętnie podtrzymuje zainteresowanie, opowiadając skomplikowaną historię i skutecznie przykuwając wzrok do ekranu. Najogólniej rzecz biorąc, to po prostu jedna z tych opowieści, w której roi się od zawijasów i twistów. Wgłębiając się w szczegóły, łatwo jednak dostrzeżemy, że stoi za nimi więcej niż tylko scenariuszowe efekciarstwo. Fabuła, której śledzenie sprawia zwyczajną frajdę, kryje coś jeszcze prócz porcji kolejnych szokujących rozwiązań.
Zacznijmy jednak od początku, dodajmy, że bardzo klimatycznego, bo jak inaczej nazwać scenę, w której pustą drogą ukrytą w gęstym lesie maszeruje niepewnym krokiem tajemniczy mężczyzna? Dorzućmy jeszcze mgłę, niepokojącą muzykę i kamerę powoli przesuwającą się na twarz bohatera, a już będziemy wiedzieli, że czeka nas opowieść, w której tajemnice będą na porządku dziennym. Dlatego też "Wiem, kim jesteś" najlepiej ogląda się, pozwalając się porwać tej opowieści, no i oczywiście unikając wszelkiego rodzaju spoilerów. Co czyni serial jednocześnie trudnym do opisywania, bo potencjalne pułapki czają się tu na każdym kroku. Coś jednak powiedzieć trzeba.
Wiedzcie zatem, że głównym bohaterem jest tu niejaki Juan Elías (Francesc Garrido znany z "W stronę morza"), znany hiszpański adwokat, który trafia do szpitala po wypadku samochodowym, nie mając pojęcia, kim jest i co go dokładnie spotkało. Sprawa zaczyna się komplikować, gdy policja łączy go z zagadkowym zaginięciem jego siostrzenicy, Any. Czy Juan to niewinna ofiara, czy może raczej zwyrodnialec i morderca? Wykorzystuje amnezję, by obrócić fakty na swoją korzyść, czy rzeczywiście cierpi na kompletny zanik pamięci? Im dalej w las, tym bardziej intryga się komplikuje, a na jaw wychodzą coraz to ciekawsze rzeczy.
Przyznaję – zarys fabuły może brzmieć nieco tandetnie. Domniemany morderca z amnezją? No nie jest to najbardziej wyrafinowany pomysł na świecie. Trzeba jednak oddać twórcy, Pau Freixasowi ("Red Band Society"), że wykorzystuje naciągany punkt wyjścia, by opowiedzieć wielowątkową historię skupioną nie tylko na zwrotach akcji, ale w dużej mierze na swoich bohaterach. Oczywiście ze szczególnym uwzględnieniem Juana, co do którego gwarantuję, że już po premierowym odcinku będziecie mieli całą masę wątpliwości.
Serial został tak skonstruowany, by nikt tu nie wydawał się w stu procentach niewinny, ale w przypadku głównego bohatera pytania same się mnożą w miarę odkrywania kolejnych faktów z jego życia. To, że Juan nie był aniołkiem, jest całkiem oczywiste, ale liczba i rodzaje jego przeszłych grzeszków szybko zaczynają wychodzić poza skalę. Ku sporemu zdziwieniu samego zainteresowanego, bo przypominam, że jego amnezja oznacza w gruncie rzeczy tyle, że o większości rzeczy dowiaduje się dokładnie wtedy, co i my. Staje więc przed sporym dylematem, bo co zrobić, gdy chcesz być porządnym facetem, ale wszystko dookoła mówi ci, że jesteś niemalże najgorszym typem, jakiego ziemia nosiła?
Można oszaleć, a przynajmniej solidnie się w tym wszystkim pogubić, co też znakomicie udaje się oddać świetnemu Francescowi Garrido. Nieprzenikniona twarz aktora nie zdradza absolutnie niczego, a czyny bohatera szybko sprawiają, że patrzy się na niego dwuznacznie. Czyżbyśmy rzeczywiście byli tylko niczego nieświadomymi widzami jego przebiegłego planu? A może to naprawdę zagubiony człowiek, który chce tylko odpokutować za grzechy przeszłości?
"Wiem, kim jesteś" każe nam się zastanawiać nad tymi kwestiami nie raz i nie dwa, poddając w wątpliwość praktycznie każdą kwestię i motywacje niemal wszystkich przewijających się tu bohaterów. A w tych serial obfituje, wprowadzając do fabuły i szereg prawników, w tym również takich bardzo osobiście związanych ze sprawą, i rodzinę Juana, której niektórzy członkowie najchętniej wsadziliby go za kratki na resztę życia. Zdecydowanie nie są to postaci, które określilibyśmy mianem sympatycznych, ale podejrzanych i fascynujących już jak najbardziej tak. A co najważniejsze – wyrazistych. Nie ma mowy o zbitej masie jednakowych charakterów, serial stawia na różnorodność i wielowymiarowość.
Odbija się to także w scenariuszu, bo szybko się przekonacie, że wypadek i zaginięcie Any to ledwie wierzchołek góry lodowej pełnej sekretów, a pytanie o to, czy ktoś tu naprawdę zna własną rodzinę, jest bardzo na miejscu. Trzeba też zaznaczyć, że pomimo sporego fabularnego zagmatwania, serial jest bardzo łatwy w odbiorze. Pogubić się tu nie sposób, bo twórcy postawili na realizacyjną prostotę, unikając zabaw z chronologią czy jakichkolwiek innych sztuczek. Historia jest skomplikowana, ale ułożona w taki sposób, by widz mógł się w stu procentach skupić na jej śledzeniu, nie zawracając sobie głowy układaniem poszczególnych fragmentów w głowie.
Wychodzi to na dobre serialowi, który intryguje od samego początku, a z każdą minuty wciąga coraz bardziej. Stworzenie satysfakcjonującej mieszanki kryminału, thrillera i dramatu obyczajowego to wbrew pozorom nie taka łatwa sprawa i spore grono seriali już na tym zadaniu poległo, próbując przeskoczyć rekina. Wiele wskazuje na to, że "Wiem, kim jesteś" nie podzieli ich losu i zasili grono europejskich produkcji, obok których nie powinno się przechodzić obojętnie. Pierwsza okazja do sprawdzenia czy to prawda już w niedzielę 9 kwietnia o godz. 20:10 w Ale kino+.
***
W następnej Serialowej alternatywie zmiana kraju i klimatu – zapraszam na brytyjski thriller psychologiczny "Klika".